tag:blogger.com,1999:blog-73445180511454935282024-03-09T09:47:14.287+01:00Zakątek wyobraźniKsiążki - okręty myśli żeglujące po oceanach czasu i troskliwie niosące swój drogocenny ładunek z pokolenia w pokolenie. (Francis Bacon)Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.comBlogger79125tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-294231172651464402011-12-01T10:06:00.001+01:002011-12-01T10:11:06.322+01:00Pomnik psiej wierności<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhfs8rGRhahwQfQ0kToXHj1yPG9IpOIqgxf7RpFeEL6s_N24ZhD9HEnK8vAjkHq4RBw_bjYsLdtdldYjMtTDwZRxGxcufa-C7DIqKnEu2zRAYqnc1rLNwUwfZrJJ3wMj3ZqB51rAoUNRr0/s1600/P8060685.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhfs8rGRhahwQfQ0kToXHj1yPG9IpOIqgxf7RpFeEL6s_N24ZhD9HEnK8vAjkHq4RBw_bjYsLdtdldYjMtTDwZRxGxcufa-C7DIqKnEu2zRAYqnc1rLNwUwfZrJJ3wMj3ZqB51rAoUNRr0/s320/P8060685.JPG" width="320" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Niedawno przeczytałam książkę Doroty Sumińskiej <i>Świat według psa</i>, o czym pisałam <span id="goog_541193715"></span><span id="goog_541193716"></span><a href="http://balbina64.blogspot.com/2011/11/dorota-suminska-swiat-wedug-psa.html#links">tutaj</a>. Przypomniałam sobie wtedy, że podczas jednego z pobytów w Krakowie widziałam pomnik psa. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Pomnik stoi na bulwarach wiślanych niedaleko Wawelu. Przedstawia psa siedzącego wewnątrz rozłożonych ludzkich dłoni. Na pomniku znajduje się tablica z dwujęzycznym napisem (po polsku i po angielsku):</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"></div><br />
<br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i><b>"Pies Dżok Najwierniejszy z wiernych Symbol psiej wierności</b></i></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i><b>Przez rok (1990-1991) oczekiwał na Rondzie Grunwaldzkim na swego pana, który w tym miejscu zmarł."</b></i></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Historię o psie Dżoku w Krakowie traktuje się już jak jedną z miejscowych legend. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Jesienią 1990 roku do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami dotarła wiadomość o czarnym psie, który błąkał się w okolicach Ronda Grunwaldzkiego i nie pozwalał się złapać. Od okolicznych mieszkańców przedstawiciele Towarzystwa dowiedzieli się, że pies był świadkiem jak właśnie z tego ronda karetka zabrała jego pana. Pies czekał na swojego pana. Ten jednak nie wrócił, gdyż w drodze do szpitala zmarł na atak serca. Zwierzę nie traciło jednak nadziei. Przyjmował jedzenie, które donosili mu mu dobrzy ludzie, ale nie chciał z nikim pójść. Zbliżała się zima i trzeba było podjąć jakieś kroki. Część mieszkańców uważała, że psa należy złapać i oddać do schroniska, część zaś była zdania, że należy go pozostawić na miejscu. Problem rozwiązał się sam, gdy pies nie dał się złapać. Wtedy postawiono na rondzie budę, przyniesiono ciepłe koce, a mieszkający w okolicy ludzie donosili mu ciepłe jedzenie. Dżok zamieszkał więc na rondzie i nadal czekał na swego pana. Nie utrudniał ruchu, zwracał uwagę na samochody i tramwaje. </div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivDtkXI43WMZcjY8-Z2ibi67rJBGLDIhcE6slu2_-0AXjdYUxEdhwcxZPuPMde1jKSWXX-v5vs5sQYIAkgodq0ycLoOBIBnlchG_RkLd-ayfwNFDoUccrstajql1N5hXAUJMG-AE7af4pb/s1600/P8060682.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivDtkXI43WMZcjY8-Z2ibi67rJBGLDIhcE6slu2_-0AXjdYUxEdhwcxZPuPMde1jKSWXX-v5vs5sQYIAkgodq0ycLoOBIBnlchG_RkLd-ayfwNFDoUccrstajql1N5hXAUJMG-AE7af4pb/s320/P8060682.JPG" width="320" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Załamał się dopiero wiosną 1991 roku kiedy to po nocy pełnej huku petard (tradycyjne Wianki na Wiśle) pomaszerował za panią Marią Müller, która systematycznie dokarmiała go wcześniej. Pani Maria i jej mąż Władysław opiekowali się już innym przygarniętym psem Kajtkiem, teraz poświęcili czas także Dżokowi, który stał się najbardziej znanym psem w Polsce. Pani Maria udzielała wywiadów, chodziła z Dżokiem do studia telewizyjnego. O historii tego wiernego psa donosiły także media zagraniczne. Niestety w kwietniu 1998 roku pani Maria nagle zmarła (jej mąż zmarł wcześniej w 1992 roku). Dżok po raz drugi utracił bliską sobie osobę. Został zamknięty w schronisku dla zwierząt, z którego uciekł. Szukali go nie tylko pracownicy schroniska, ale także mieszkańcy Krakowa. W końcu znaleziono martwego psa na bardzo mało uczęszczanych torach kolejowych. Niektórzy twierdzili, że Dżok z premedytacją rzucił się pod pociąg - jego wierne psie serce nie wytrzymało drugiego pożegnania z opiekunem, którego pokochał. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Ta historia wstrząsnęła mieszkańcami Krakowa. Pojawiła się inicjatywa postawienia Dżokowi pomnika. Początkowo władze miasta były nieprzychylne temu projektowi. Wtedy do akcji poparcia budowy pomnika włączyły się ogólnopolskie media, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami a także znane osoby m.in. Zbigniew Wodecki, Jerzy Połomski, Krzysztof Piasecki, Krzysztof Cugowski i przede wszystkim wielu mieszkańców Krakowa. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmwoe08vFgb3egc4j8Ra-QaqvDgdsCbw3CAiKwYWiVJcjccX8zXEp0aAEMw7Y83pB_iHKkIXzMP12HR1MAQI9n4euwXQoOVpCKFH6VhyUWVjJWTUBYk7_TcTElhIIg1dQm2fBl2HQ_kWr3/s1600/P8060681.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmwoe08vFgb3egc4j8Ra-QaqvDgdsCbw3CAiKwYWiVJcjccX8zXEp0aAEMw7Y83pB_iHKkIXzMP12HR1MAQI9n4euwXQoOVpCKFH6VhyUWVjJWTUBYk7_TcTElhIIg1dQm2fBl2HQ_kWr3/s320/P8060681.JPG" width="320" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Pomnik wykonał znany krakowski rzeźbiarz prof. Bronisław Chromy. Jego odsłonięcia dokonano wiosną 2001 roku dokładnie w 10-tą rocznicę opuszczenia przez Dżoka Ronda Grunwaldzkiego. Pomnik Dżoka odsłonił przedstawiciel psiej nacji - owczarek niemiecki o imieniu Kety. Był to trzeci pomnik psa na świecie. Dziś powstało ich już więcej, także w Polsce.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Psa Dżoka do dziś chętnie odwiedzają mieszkańcy Krakowa. Jak pisałam wcześniej, stał się on kolejną legendą miasta. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Barbara Gawryluk napisała książkę o Dżoku - <i>Dżok. Legenda o psiej wierności </i>- którą w 2007 roku wydało łódzkie wydawnictwo Literatura. Sprawdzając jej dostępność znalazłam informację o kolejnym wydaniu tej książki w 2010 roku. </div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLf_sD0KDaTT3dW48iXpbOdSprZAxhyphenhyphenbgSdPl1o9QFjguZC-NqI9u_NuoVgUASCvjuUgGqoeObjbsdk8v8KxqeeskMzHecm0It6EB4tWhYuq458A7X55QrIfhVxhFnxMAaHiShYNOpTSaz/s1600/dzok-legenda-o-psiej-wiernosci-1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLf_sD0KDaTT3dW48iXpbOdSprZAxhyphenhyphenbgSdPl1o9QFjguZC-NqI9u_NuoVgUASCvjuUgGqoeObjbsdk8v8KxqeeskMzHecm0It6EB4tWhYuq458A7X55QrIfhVxhFnxMAaHiShYNOpTSaz/s1600/dzok-legenda-o-psiej-wiernosci-1.jpg" /></a></div><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Zdjęcie okładki pochodzi ze strony wydawnictwa Literatura. Pozostałe zdjęcia są mojego autorstwa. </span>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-24423228567349951522011-11-29T09:37:00.000+01:002011-11-29T09:37:53.812+01:00Ewa Nowak, Lawenda w chodakach<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZBy-aX0PQtX7Fvj25V49YeAIY6U1SzVs1g6UfWIB_JzGP7WSInPUEPGnHBnA5ZwMuOEY4HQxFH45qr83Yh_mhoBevHuJxubM7xffEbIZXlhcamVCM-qtz0-OAFPgnSfEy0gtfsWIj0obl/s1600/Lawenda+w+chodakach.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZBy-aX0PQtX7Fvj25V49YeAIY6U1SzVs1g6UfWIB_JzGP7WSInPUEPGnHBnA5ZwMuOEY4HQxFH45qr83Yh_mhoBevHuJxubM7xffEbIZXlhcamVCM-qtz0-OAFPgnSfEy0gtfsWIj0obl/s320/Lawenda+w+chodakach.jpg" width="195" /></a><i> Lawenda w chodakach </i>to już druga powieść Ewy Nowak, którą miałam okazję przeczytać. Postanowiłam zresztą bliżej zapoznać się z twórczością pani Ewy, z zawodu pedagoga-terapeuty. Porusza ona w swoich książkach problemy ważne dla współczesnej młodzieży pozwalając im w ten sposób unikać pułapek jakie stawia przed nimi życie. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Ktoś mógłby zapytać dlaczego ja, osoba dojrzała (a tak przynajmniej wynika z metryki, której przecież nie da się oszukać) interesuję się tego typu literaturą. Może troszkę z racji zawodu, może dlatego, że mam dzieci, które niedługo zaczną stawać się nastolatkami, a może także z powodu sposobu podejścia autorki do tematu, jej swobodnego stylu pisania, umiejętności zaciekawienia czytelnika, tworzenia wspaniałych portretów psychologicznych swoich bohaterów co niewątpliwie związane jest z doświadczeniem autorki i umiejętnością empatii. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Bohaterowie powieści Ewy Nowak to młodzi ludzie cieszący się życiem, pełni radości, wchodzący właśnie w świat ludzi dorosłych. Potrafią docenić piękno otaczającego świata, ale czasem natrafiają na trudności i problemy, z którymi nie zawsze potrafią sobie poradzić. Zazwyczaj udaje im się je pokonać, a dzięki temu zyskują doświadczenie życiowe, które ułatwi im zmierzenie się z kolejnymi problemami, których w naszym życiu nie brakuje. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Można się zastanawiać czy szczęśliwe zakończenie powieści nie zniekształca rzeczywistości, bo przecież w życiu nie wszystko dobrze się kończy. Według mnie jednak w tym przypadku takie zakończenia są jak najbardziej wskazane. Powieści Ewy Nowak mają nie tylko bawić, ale i uczyć. Oczywiście nie spotkamy się tu z dydaktyzmem rodem z literatury oświeceniowej. Jednak poznając perypetie bohaterów młodzi czytelnicy powinni zastanowić się nad nimi, wyciągnąć wnioski, poznać możliwe zagrożenia, by umieć je kiedyś rozpoznać i starać się ich unikać lub z nimi walczyć. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Wartka akcja, ciekawe a nieraz dowcipne dialogi, sympatyczni bohaterowie, którzy mimo swoich wad i małych przywar dają się lubić - to niewątpliwe atuty powieści pani Ewy, które czyta się szybko z wielkim zainteresowaniem i przyjemnością. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Lawenda w chodakach opowiada o czwórce przyjaciół, którzy postanowili spędzić wakacje podróżując wspólnie po Europie. Są to dwie pary. Magda i Kuba - oboje dwudziestoletni, studenci germanistyki, znają się od półtora roku i postanowili razem spędzić życie, są zaręczeni. Damroka i Wiktor - ona osiemnastolatka, on rok starszy, niedawno się poznali i są na etapie tzw. "docierania się" czyli wzajemnego odkrywania swoich zalet i wad. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Podróż jest okazją do sprawdzenia trwałości ich związków. Do odpowiedzi na pytanie o wzajemne zaufanie, o granice, których nie można przekroczyć by nie zranić drugiego człowieka, o to czego możemy wymagać od człowieka, którego darzymy uczuciem. Na te i inne pytania muszą odpowiedzieć sobie bohaterowie tej powieści, muszą zdać egzamin z życia. Czy im się uda? </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Zainteresowanych odsyłam do książki. Myślę, ze warto je poświęcić choć jeden czy dwa wieczory. Tym bardziej, ze zimowe wieczory są coraz dłuższe. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>Moja ocena: 5/6</b></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-42498747612510769822011-11-28T11:43:00.001+01:002011-12-06T10:45:07.376+01:00Izabela Sowa, Smak świeżych malin<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_Z3rgHSvSGb_fpQc_9oHluGapBuuqkDmThfFipYxov_c_pgMMyyravCDJ2qeqKHAGsap644Mxrr-7JNkGzW72NY1M4A8eRylk9ZF9KDIDMKCaFra12p8MzmzwT2UTpFm6ac98J6cmctcw/s1600/Smak+%25C5%259Bwie%25C5%25BCych+malin.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_Z3rgHSvSGb_fpQc_9oHluGapBuuqkDmThfFipYxov_c_pgMMyyravCDJ2qeqKHAGsap644Mxrr-7JNkGzW72NY1M4A8eRylk9ZF9KDIDMKCaFra12p8MzmzwT2UTpFm6ac98J6cmctcw/s320/Smak+%25C5%259Bwie%25C5%25BCych+malin.jpg" width="204" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Od kilku osób słyszałam pozytywne opinie o książkach pani Izabeli Sowy, kiedy więc zobaczyłam jej powieść na bibliotecznej półce doszłam do wniosku, że warto pożyczyć też jakąś lżejszą pozycję, przyjemną i łatwą w czytaniu. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">I taką rzeczywiście okazała się książka <i>Smak świeżych malin</i>. Miłą, sympatyczną, dobrze napisaną powieścią, którą czyta się dla odprężenia w zimowe popołudnie i wieczór.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Bohaterką a jednocześnie narratorką powieści pani Izabeli jest młoda dziewczyna o wdzięcznym, aczkolwiek niespotykanym, imieniu Malina. Książka napisana jest w formie pamiętnika, dziennika obejmującego rok z życia bohaterki. Malina to dwudziestoparoletnia dziewczyna kończącą studia. Rozstała się właśnie ze swoim narzeczonym, a ściślej to on ją porzucił sześć minut po północy 1 stycznia. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Czytając książkę poznajemy losy Maliny i jej dwóch przyjaciółek: Ewy i Jolki. Śledzimy ich perypetie sercowe, problemy finansowe, ciągłe poszukiwania pracy i swego miejsca w życiu. W tle tych perypetii bohaterki pojawiają się członkowie jej rodziny: matka o dość histerycznym usposobieniu, ojciec, który zniknął z jej życia wiele lat temu, a teraz pojawił się by w nim znów trochę namieszać, młodszy brat Irek, ciepła i urocza babcia, której wróżby zawsze się sprawdzają (o czym mogą się przekonać nie tylko Malina i jej przyjaciółki, ale także jej profesor z uczelni). </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Książkę czyta się szybko, gdyż zdecydowaną jej większość stanowią dialogi. Napisana jest językiem komunikatywnym, prostym, trafiającym do każdego odbiorcy. Jej plusem jest też humor widoczny w rozmowach bohaterek, a także w elementach satyrycznych dotyczących naszej polskiej rzeczywistości (mania oglądania seriali-tasiemców, miałkość naszych reklam, czy perypetie związane z poszukiwaniem pracy).</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Książka sympatyczna, dobra do poprawy humoru. Można ją przeczytać, ale dla mnie nie z gatunku MUST . </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Być może kiedyś sięgnę po inne powieści autorki. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>Moja ocena: 4/5</b></div>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-46204118309847622552011-11-26T16:21:00.002+01:002011-12-01T10:12:39.934+01:00Dorota Sumińska, Świat według psa. Opowieść jamnika Bolka.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLrkp8nCJPMf5fJMoL2aSZEXqVH99unp03U4hrtGAoa03j6PS7Sp0GSVGJ9dr2CrP297rDmKvxYWlVJZTFD7ASZ5RKwVhg6sDQwtjhhAM0Ju-lRv9skKGmojn27O4RTizbiTs35j1APQk5/s1600/%25C5%259Awiat+wed%25C5%2582ug+psa.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLrkp8nCJPMf5fJMoL2aSZEXqVH99unp03U4hrtGAoa03j6PS7Sp0GSVGJ9dr2CrP297rDmKvxYWlVJZTFD7ASZ5RKwVhg6sDQwtjhhAM0Ju-lRv9skKGmojn27O4RTizbiTs35j1APQk5/s320/%25C5%259Awiat+wed%25C5%2582ug+psa.jpg" width="214" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Co prawda nie słuchałam ani nie oglądałam nigdy programów pani Doroty Sumińskiej emitowanych przez polskie radio i telewizję, ale o samej autorce słyszałam od dawna. Dlatego postanowiłam zapoznać się z niektórymi jej książkami. Mój wybór padła na dwie z nich:<i> Autobiografię na czterech łapach </i>oraz właśnie na <i>Świat według psa</i>. Po tę ostatnią sięgnęłam właśnie teraz dzięki stosikowemu losowaniu.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Muszę wyznać, że miałam pewne obawy kiedy rozpoczynałam lekturę opowieści jamnika Bolka. Ich przyczyną były dość zróżnicowane recenzje tej książki. Teraz z całą świadomością mogę stwierdzić, że skłaniam się ku pozytywnym opiniom na jej temat.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Książka pani Doroty mnie oczarowała. Zarówno jej sposób pisania jak i sama postać narratora czyli przesympatycznego jamnika Bolka. Być może moja ocena nie jest do końca obiektywna, a raczej bliższa byłabym stwierdzenia, że w dużej mierze jest opinią subiektywną. A to za sprawą występujących tam zwierząt - nie potrafię chłodnym okiem spojrzeć na książki, w których bohaterami są zwierzęta i rzadko któraś z nich mi się nie podoba. Powiem nawet więcej - jeśli w jakieś innej powieści pojawi się, nawet gdzieś na dalszym planie, jakieś sympatyczne zwierzątko - nabieram do niej większej sympatii. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Świat według psa to powieść o zwierzętach, ale przede wszystkim o ludziach. uczynienie narratorem psa od razu sugeruje nam, że będziemy patrzeć na nasz świat właśnie z jego perspektywy. I tu pojawiają się wątpliwości - na ile to spojrzenie jest bliskie prawdy. Pani Dorota jest lekarzem weterynarii z wieloletnią praktyką, jest też autorką poradników o zwierzętach (m.in. <i>Szczęśliwy pies</i>, <i>Szczęśliwy kot</i>,<i> Co warto wiedzieć o psie,</i> <i>Co warto wiedzieć o kocie</i>) a także, jak wspomniałam na początku, autorką programów radiowych i telewizyjnych o zwierzętach. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że po tylu latach pracy ze zwierzętami zna je dobrze i rozumie ich zachowanie. Oczywiście musimy zdawać sobie sprawę, że to co pisze autorka jest jej spojrzeniem na świat zwierząt, ale spojrzeniem popartym wieloletnią praktyką. I jeszcze jedno - wyraźnie widoczna jest sympatia, a nawet powiedziałabym, że miłość, jaką pani Dorota darzy zwierzęta. Traktuje je podmiotowo, jako członków rodziny, a nie jak dodatek, który tak naprawdę wszystkim w domu przeszkadza. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Mnie osobiście pani Dorota przekonała. W swoim życiu miałam już wiele psów i kotów (obecnie mamy w domu dwa psy i trzy koty). Zawsze traktowane były w naszym domu jak członkowie rodziny, domownicy o wielkim sercu. Przez tyle lat poznałam też ich zwyczaje i obyczaje. Wiem, że każdy z nich był swoistą indywidualnością. Nie ma takiego samego psa czy kota, jak praktycznie nie ma takiego samego człowieka. Każdy jest inny, niepowtarzalny. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Tacy są właśnie bohaterowie powieści pani Sumińskiej i to zarówno ludzie jak i zwierzęta. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Bolek to sympatyczny jamniczek, który w wyniku niekorzystnego dla siebie splotu okoliczności, został oddany do innego domu. I to co z początku wydawałoby się tragedią okazało się być dla niego lepszym rozwiązaniem. Spotkał bowiem panią, która jak nikt inny rozumiała zwierzęta darząc je wielką miłością. Irma traktowała bowiem swoje psy i koty jak członków swojej rodziny, rozumiała je jak nikt inny, potrafiła odgadnąć nie tylko, to co chciały, ale także i to co czuły. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Bolek opowiada nie tylko o swoim życiu. Jego opowieść to także historie ludzi, z którymi się zetknął. Historie bardzo ciekawe, sięgające nawet czasów wojny. Poznajemy bowiem losy Irmy i jej męża Władka, Zosi i jej rodziny, Michała, a także Anuli i jej synka Maciusia. Są to historie piękne i smutne niekiedy. Mówiące o wielkiej miłości, przyjaźni poświeceniu, ale także o zdradzie, cierpieniu, bólu. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Podobne opowieści snuje Bolek o przebywających w domu Irminy zwierzętach. Wiele z nich ukazuje ogromne cierpienie tych naszych braci mniejszych, cierpienie, którego przyczyną są przede wszystkim ludzie. I tak jak człowiek potrafi często być przyczyną cierpienia drugiego człowieka, nawet tego, którego ponoć kocha, tak potrafi skrzywdzić zależne od niego całkowicie zwierzę. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">W powieści pani Doroty pojawiają się tacy ludzie, ale poczesne miejsce zajmują w niej ci, którzy potrafią kochać zarówno ludzi jak i zwierzęta. Emanująca z nich dobroć, miłość, empatia sprawiają, że bohaterowie, a także pewnie i my czytelnicy, odzyskujemy wiarę w ludzi, w ich dobre intencje. Choć w świecie przedstawionym przez autorkę jest miejsce na ból, cierpienie, utratę wiary w dobroć i miłość, jednak nie jest to powieść pesymistyczna. Pani Sumińska pisze o negatywnych zachowaniach ludzi, bo taki jest nasz świat, często okrutny zarówno dla ludzi jak i dla zwierząt. Ale ważniejsze są dla niej te pozytywne postawy. Widać wyraźną zbieżność w zachowaniach ludzkich - ci, którzy potrafią być dobrzy dla zwierząt, są także wyrozumiali, czuli i kochający wobec swoich bliskich. W powieści pani Doroty sprawdza się powiedzenie, że dobroć człowieka spostrzega się w jego relacjach do dzieci i do zwierząt. Dlaczego? Bo zarówno dzieci i zwierzęta są słabsze i zależne od dorosłego. </div><br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Pani Dorota pisze prosto i przystępnie. Nie wpływa to jednak niekorzystnie na język powieści, który świadczy o erudycji i wyczucie autorki. Jest to także język bardzo emocjonalny, ale taki jest też stosunek pani Doroty do opisywanych wydarzeń. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Gdybyśmy na świat patrzyli oczami psa nasze życie być może byłoby prostsze, nie marnowalibyśmy czasu i energii na to co zbyteczne i niepotrzebne, a więcej czasu poświęcilibyśmy na budowanie pozytywnych więzi pomiędzy najbliższymi. Myślę, że czasem człowiek powinien uczyć się od zwierząt i prostej matematyki uczuć - jeśli kogoś kocham, to kocham go bezgranicznie. Pies potrafi lizać rękę, która go bije i odpycha. Niektórzy nazywają to głupotą. Są też tacy, którzy mówią o bezgranicznej miłości i wierności. Każdy ma prawo do własnego zdania. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><b style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Moja ocena: 5+/6</b>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-8676179453431241112011-11-11T02:20:00.000+01:002011-11-11T02:20:35.976+01:00Maria Nurowska, Miłośnica<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKmfXoxCLaymxkoOm_CctXvnYHzoM_1QjQJaoLLnhDqCgTzLPJHOANFboZHV1OS9u0Qb7MbkFTBA3bg1y-VznE88uQDg4D4GUSKsosE03o-nSPPV379XoqcICRvCQC-vCFVl_S_v-a3KWO/s1600/Mi%25C5%2582o%25C5%259Bnica.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKmfXoxCLaymxkoOm_CctXvnYHzoM_1QjQJaoLLnhDqCgTzLPJHOANFboZHV1OS9u0Qb7MbkFTBA3bg1y-VznE88uQDg4D4GUSKsosE03o-nSPPV379XoqcICRvCQC-vCFVl_S_v-a3KWO/s320/Mi%25C5%2582o%25C5%259Bnica.jpg" width="203" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Długo nie pisałam i nawet nie zaglądałam na inne blogi. Zmusiły mnie do tego zupełnie niezależne ode mnie okoliczności. Chciałabym przeprosić wszystkich, których w tym czasie nie odwiedzałam. Postaram się to nadrobić w przyszłym tygodniu - niestety ten weekend będę miała jeszcze zajęty.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Mało miałam też czasu na czytanie. Ale dzięki Włóczykijce udało mi się zapoznać z książką Marii Nurowskiej <i>Miłośnica</i>.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Dawno temu miałam okazję przeczytać chyba dwie pierwsze części cyklu Panny i wdowy i muszę przyznać, że wtedy nie zrobiły one na mnie większego wrażenia. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Zupełnie inaczej jest z <i>Miłośnicą</i>. Jest to jedna z powieści biograficznych napisanych przez panią Nurowską. Poświęcona jest bardzo ciekawej, intrygującej i nietuzinkowej postaci - Krystynie Skarbek.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Krystyna Skarbek miała bardzo szczęśliwe dzieciństwo. Wychowywała się w Trzepnicy, majątku położonym niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego. Bardzo kochała swojego ojca hrabiego Jerzego Skarbka dzieląc z nim jego pasje i zamiłowania szczególnie do koni i do Trzepnicy. Mniejszą rolę w jej życiu, zwłaszcza w okresie dzieciństwa i wczesnej młodości, odegrała matka Stefania Goldfeder wywodząca się z bogatej rodziny żydowskich bankierów. Dopiero po śmierci ojca i opuszczeniu majątku, co było ogromnie traumatycznym przeżyciem dla młodej Krystyny, ich wzajemne relacje znacznie się poprawiły. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKIZnMFsRbQtv2E4IW5FUiUMn_IjW63jlm8qjpaBFe_D_SqDOFuu95TcWbQ60ZnZ4Cdborm_CE1hIEVP9RsH9yTnqV_7z__XaxTN5U1gbjFNk7G251roJ1WbWm_0uh5ZHK2CW23-tIjgE4/s1600/skarbek.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKIZnMFsRbQtv2E4IW5FUiUMn_IjW63jlm8qjpaBFe_D_SqDOFuu95TcWbQ60ZnZ4Cdborm_CE1hIEVP9RsH9yTnqV_7z__XaxTN5U1gbjFNk7G251roJ1WbWm_0uh5ZHK2CW23-tIjgE4/s320/skarbek.jpg" width="248" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Krystyna dwukrotnie była mężatką chociaż żadnego ze swoich mężów nie darzyła prawdziwym uczuciem. Pierwszym jej mężem był przemysłowiec Karol Gettlich, drugim podróżnik, pisarz i dyplomata Jerzy Giżycki. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">To właśnie z nim przebywała na placówce w Abisynii, kiedy doszła ich wiadomość o wybuchu II wojny światowej. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Małżonkowie wyjechali do Francji, gdzie ich drogi zupełnie się rozeszły (formalnie jednak rozwiedli się dopiero tuż po zakończeniu wojny). </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Krystyna wyjechała do Anglii. Tam zgłosiła się do służby w agencji brytyjskiego wywiadu SOE (Kierownictwo Operacji Specjalnych - zajmowało się organizowaniem dywersji i wspomaganiem ruchu oporu na okupowanych przez Niemców terenach). W Budapeszcie, dokąd została wysłana z pierwszą swoją misją, spotkała Andrzeja Kowerskiego, z którym połączyło ją wielkie uczucie. I choć ich związek był bardzo burzliwy uczucie to przetrwało aż do śmierci Krystyny w czerwcu 1952 roku (a można pokusić się o twierdzenie, że przetrwało jej śmierć o czym świadczy fakt, że wolą Kowerskiego było, aby po jego śmierci pochowano go w grobie Krystyny na cmentarzu St. Mary's w Kensal Green w Londynie). </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i>Miłośnica</i> nie jest typową powieścią biograficzną. Nurowska zastosowała tu bardzo ciekawy sposób prowadzenia narracji. Uczyniła swoją bohaterką i jednocześnie narratorką postać całkowicie fikcyjną, młodą dziennikarkę Ewę. Straciwszy pracę w trudnych latach stanu wojennego w Polsce Ewa dostaje propozycję zebrania materiałów o agentce brytyjskiego wywiadu, Polce Krystynie Skarbek znanej także jako Christine Granville. Kiedy jej zleceniodawca rezygnuje z usług Ewy dziennikarka nie zaprzestaje poszukiwań. Zafascynowana postacią Krystyny stara się zebrać o niej jak najwięcej informacji docierając do ludzi, którzy ją znali, kochali i szanowali. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Poszukiwania prowadzone przez Ewę, wycinki z polskich i angielskich czasopism, fragmenty dziennika Krystyny (z którym związana jest pewna ciekawostka) przeplatają się z opowieścią o życiu - bohaterskich wyczynach i miłosnych przygodach pięknej Krystyny. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">W powieści Marii Nurowskiej zafascynowała mnie przede wszystkim postać Krystyny Skarbek. Gdzieś, kiedyś, "obiło mi się o uszy" jej nazwisko. Ale to tylko tyle. Teraz okazało się, że była to nieprzeciętna osoba. Niesamowicie odważna można nawet powiedzieć, że aż do przesady. Wydawało się, że nigdy nie czuła strachu. Dlatego też w trudnych sytuacjach nie traciła zimnej krwi i dzięki temu potrafiła wyjść cało z z najgorszych opresji, ratując przy tym także swoich towarzyszy. Podejmowała się często spektakularnych, brawurowych akcji. Wielu ludzi zawdzięcza jej życie. Jednocześnie potrafiła być niesamowicie skromną osobą, traktującą swoje wyczyny jak coś całkiem naturalnego. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRbmktwKGm9SiHOQgR6Mp4wA4I_1PgmZgnxdX6aJDE7ngVMn_zQLfwoUTcRUl9fndSv7UZ7m3GKptZM8-DgY8LKW2GJFV_mwOMDG_f-R36YMCAXQnKfRg2n59FCcyOVZmOlw8Qy6jLBe89/s1600/Skarbek+2.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRbmktwKGm9SiHOQgR6Mp4wA4I_1PgmZgnxdX6aJDE7ngVMn_zQLfwoUTcRUl9fndSv7UZ7m3GKptZM8-DgY8LKW2GJFV_mwOMDG_f-R36YMCAXQnKfRg2n59FCcyOVZmOlw8Qy6jLBe89/s1600/Skarbek+2.jpg" /></a>Krystyna była piękną kobietą, choć jej urok nie wynikał wyłącznie z jej zewnętrznego wyglądu, ale także z zachowania, ze specyficznego sposobu traktowania mężczyzn. Mężczyźni, którzy ją znali podkreślali, ze pomimo tego, iż nie przywiązywała większej wagi do stroju i nie malowała się, była bardzo kobieca, emanowała wprost kobiecością. Szybko się "zakochiwała" i równie szybko traciła zainteresowanie dla swego kochanka. Prawdziwe, głębokie uczucie łączyło ją prawdopodobnie tylko z Andrzejem Kowerskim . Można pokusić się o twierdzenie, że był on miłością jej życia. Co nie zmieniało faktu, że ciągle zdradzała go z innymi mężczyznami. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Wydaje się, że takie podejście do miłości powinno być, i zapewne jest, skazą charakteru bohaterki powieści Nurowskiej. A jednak postać Krystyny nie przestaje fascynować. I co najważniejsze ci zdradzani, oszukiwani i porzucani mężczyźni także byli do końca zafascynowani jej osobą, a niektórzy nadal ją kochali. Jeden z nich nazwał ją Miłośnicą - kobietą kochającą życie we wszystkich jego przejawach. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Gorąco polecam książkę Marii Nurowskiej. Niech nadal krąży wśród blogowiczów w ramach akcji <b>Włóczykijka</b> i niech nadal postać Krystyny fascynuje kolejnych czytelników. Naprawdę warto poznać bliżej tę nietuzinkową osobę. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>Moja ocena: 6/6</b></div><br />
<br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>Zdjęcia:</b></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>1.</b> Krystyna Skarbek jeszcze jako panna (zdjęcie pochodzi ze strony Histmag)</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>2.</b> Krystyna i Andrzej Kowerski na Bliskim Wschodzie (zdjęcie ze strony dziennika polskiego w Kanadzie)</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><br />
<br />
<a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Kensal_Green" title="Kensal Green"><br />
</a>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-27717310493465649232011-10-31T20:03:00.001+01:002011-10-31T20:03:35.859+01:00Guillaume Musso, Będziesz tam?<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiux4LOWPDf2zHnlmA8DwWU7VoG-O6g3BMdfw6fDQHoMvcDQEF8oHhO4ztOdvnN1WqtMunw2WGMcc7FhZq_39E0Nwvfhfwc7hLhvyx4YcWE1p-Z3P1QkRZIZAr_1Kxupa7ZhqhPC_s_m3qX/s1600/B%25C4%2599dziesz+tam.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiux4LOWPDf2zHnlmA8DwWU7VoG-O6g3BMdfw6fDQHoMvcDQEF8oHhO4ztOdvnN1WqtMunw2WGMcc7FhZq_39E0Nwvfhfwc7hLhvyx4YcWE1p-Z3P1QkRZIZAr_1Kxupa7ZhqhPC_s_m3qX/s320/B%25C4%2599dziesz+tam.jpg" width="190" /></a><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Podczas moich częstych wizyt w księgarniach nieraz wprost rzucały mi się w oczy pyszniące się na półkach powieści zupełnie nieznanego mi młodego francuskiego pisarza Guillaume Musso. Intrygowały mnie te książki i nęciły. Dlatego natknąwszy się w bibliotece na jedną z nich nie namyślając się długo zabrałam ją do domu. </span><br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Rozpoczynając czytanie tej powieści właściwie nie wiedziałam czego oczekiwać. Muszę wyznać, że książka ta pochłonęła mnie całkowicie. Przeczytałam ją w dwa wieczory, choć ostatnio z powodu braku czasu (a właściwie z powodu dzielenia go pomiędzy różnorodne zajęcia oprócz czytania) czytam znacznie wolniej. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Bohaterem powieści <i>Będziesz tam? </i>jest sześćdziesięcioletni chirurg-pediatra Elliott Cooper. Pewnego dnia będąc na misji Czerwonego Krzyża w Kambodży Operuje chłopca z tzw. zajęczą wargą. Opiekun dziecka zadaje mu dziwne pytanie: "Gdybyś mógł spełnić jedno pragnienie, które byś wybrał?"* Zdziwiony Elliott odpowiada właściwie bez zastanowienia: "Chciałbym zobaczyć pewną kobietę".** Z pozoru życzenie nie wydaje się zbyt skomplikowane gdyby nie jeden mały szczegół - ta kobieta nie żyje już od trzydziestu lat. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Stary Khmer poszperał wśród umieszczonych na półce talizmanów i wręczył lekarzowi fiolkę z dziesięcioma pastylkami. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Tak rozpoczyna się niezwykła podróż Elliotta. Dzięki pastylce Elliott może udać się w podróż w czasie, może przenieść się trzydzieści lat wcześniej, kiedy wszystko jeszcze wydawało się proste, kiedy miał u swojego boku kobietę, którą kochał. Spotyka w tej podróży samego siebie, tylko trzydzieści lat młodszego, swoją ukochaną Ilenę, najlepszego przyjaciela Matta i wiernego labradora Znajdka. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Nie chcę zdradzać więcej szczegółów fabuły, bo być może jest ktoś, kto jeszcze nie czytał tej powieści, a będzie chciał to uczynić. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Wszystko w tej książce wydaje się realne i nierealne zarazem. Jeśli miałabym określić w jakiś sposób gatunek powieści, którą jest <i>Będziesz tam?</i> powiedziałabym, że jest to połączenie powieści obyczajowej z fantasy. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Ale ta mieszanka nie jest mieszanką wybuchową. Niesie raczej pewien rodzaj zadumy i zamyślenie. A co ja zmieniłabym w swoim życiu gdyby pojawiła się taka możliwość? Czy w ogóle można bezkarnie ingerować w przeszłość? Czy zmiana jednego elementu nie pociągnie za sobą nieprzewidzianych konsekwencji?</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Przed takim dylematem stanie bohater powieści Musso. Będzie musiał podejmować trudne decyzje, które zaważą nie tylko na jego życiu, ale także na życiu bliskich mu osób. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Powieść Musso wzrusza, zaciekawia, zaskakuje. Autor nie prowadzi bowiem czytelnika utartymi ścieżkami. Nie wszystkie decyzje bohaterów wydają nam się oczywiste, nie wszystkie mogą budzić naszą aprobatę. Jednego tylko nie można zarzucić książce - nudy. Trudno jest się oderwać od powieści, bo kiedy wydaje się, że wiemy co dalej nastąpi autor zaskakuje nas swoimi rozwiązaniami. Jednym minimalnie się zawiodłam, a mianowicie zakończeniem. Wydało mi się ono trochę przesłodzone. Co prawda uwielbiam szczęśliwe zakończenia, ale w tym wypadku coś mi troszeczkę zgrzytało. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Nie jest to jednak zbyt wielka wada i w ostatecznej mojej ocenie powieść Musso wypada korzystnie. Podoba mi się jego styl pisania, prowadzenia narracji, kreowania bohaterów. Nie otrzymujemy tu głębokiej analizy psychologicznej postaci, ale nie jest to przecież powieść psychologiczna. To piękna i wzruszająca historia o miłości, przyjaźni, poświeceniu. To książka, z którą w zimowe wieczory możemy usiąść przy kominku, owinąć nogi ciepłym pledem (w innej wersji - cieplutkim futerkiem naszego psiego bądź kociego pupila) i z kubkiem parującej kawy bądź herbatki z sokiem malinowym zagłębić się w przyjemnej lekturze. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>Moja ocena:5/6</b></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">*,** Guillaume Musso, </span><i style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Będziesz tam?</i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"> s. 11</span>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-44341966469698752872011-10-29T03:27:00.003+02:002011-10-29T03:39:38.968+02:00Zapomniane pół roku<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi786gQdki3BgXGGFAPNGmNTQZK1KKSZ66tauci2Jnqrh2JH4Mny45kVod76BdHYCBy6z_OFQ6pnsYiakeKbgmvSidtriMWKF9-_W0mmaEDMWtND-cj7FlcLH6vVn4__c7XJbMSsFLrOCqw/s1600/P%25C3%25B3%25C5%2582+roczku.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHcYYCPSsfQgGbikfZXuSv1cnhLwczzUtOg3Fp2cbuKTPxzmdbZpMi1YTobjgL6LVJGHRwfCt3u06RaeGDEO14nJSjNc_p8itkaPae_H-1A6UeHWy3tviUY7tb35419e59DM2wWZd6K5li/s1600/torcik.jpg" /></a><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Tyle mam ostatnio różnych zajęć, że przegapiłam pół roku mojego blogowania. Właśnie </span><b style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">18 października</b><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"> mój </span><i style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Zakątek wyobraźni</i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"> ukończył 6 miesięcy. Nie wierzyłam, że wytrwam. Często obserwuję u siebie tzw. słomiany zapał.Bałam się, że także dopadnie mnie i w moim blogowaniu. Okazało się jednak, że jak na razie trwam. I to w dużej mierze dzięki Wam. Nie spodziewałam się, że ktoś będzie tu zaglądał i czytał moje wpisy. Okazało się, że jednak są tacy odważni. Dziękuję Wam wszystkim za odwiedziny, za komentarze. Niektórzy z Was stali się mi bardzo bliscy, choć znamy się tylko w wirtualnym świecie. Ale mamy takie same upodobania, podobne gusta, zainteresowania. To nas łączy. </span><br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Rozpoczynając blogowanie nie uświadamiałam sobie, ze działa ono jak narkotyk. Człowiek się nie obejrzy, a już się uzależni. Czasem, kiedy nie mam czasu choć na chwilę usiąść do komputera, by odwiedzić Wasze blogi, odczuwam pewien niedosyt i czegoś mi brak. A ostatnio czasu nie przybywa - wręcz odwrotnie. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Narzuciłam sobie wiele zadań do wykonania i muszę lawirować, aby znaleźć czas i na nie i na blogowanie. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Przyszedł też czas, by wspomnieć o jeszcze jednym ważnym wydarzeniu - mój <i>Zakątek wyobraźni</i> ma młodszego braciszka. Ponieważ mam wiele zainteresowań (nie tylko książki i czytanie) chciałabym i im poświęcić choć trochę miejsca. Uznałam jednak, że Zakątek powstał jako typowy blog o książkach i moich pasjach czytelniczych. Dlatego postanowiłam utworzyć drugi blog. <b><i>Co mi w duszy gra</i></b>..... już sama jego nazwa sugeruje, że nie ma on ściśle określonego profilu. Piszę w nim o tym wszystkim, co w danym momencie mnie zajmuje - o muzyce, podróżach, moim hobby. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Wszystkich, którzy chcieliby dowiedzieć się co mi jeszcze w duszy gra oprócz czytania zapraszam na mój <a href="http://swiatbalbiny9.blogspot.com/">drugi blog. </a></span></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Nie pisałam o nim wcześniej - chciałam najpierw pozostawić w nim trochę wpisów. A mimo to zawitały już do mnie trzy moje ulubione bloggerki: Sara-Maria, Guciamal i Monika. Dziękuję Wam za to - dzięki Wam młodszy braciszek <i>Zakątka</i> już żyje swoim własnym życiem. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Czas kończyć, bo późna pora. </div><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Jeszcze raz dziękuję Wam wszystkim za to, że jesteście ze mną. Dziękuję Guciamal, Książkowcu, Saro-Mario, Anetko, Kasandro, Bibliofilko, Moniko, Dusiu, Marudo, Lilybeth, Scathach i ............... wszystkim pozostałym. </span><br />
<br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>Ps.</b> Zapraszam na spóźniony urodzinowy torcik. </span>(źródło Internet)Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-39772142574211072112011-10-24T23:41:00.001+02:002011-10-29T03:44:23.121+02:00Cristina Sanchez Andrade, Coco<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizuYqfiRlJ2biNl9IKn0HnlXeHQNP_57uVt4yhfAc-bfbmqhSdp5GTVQRrwuISoujM2MUh4F604jADwpq_ZrSn3ICQpIgPtzTafQak6IGsyvyDwiJ3PqiecCzv7loHglj9vhiNhdQekEji/s1600/Coco.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizuYqfiRlJ2biNl9IKn0HnlXeHQNP_57uVt4yhfAc-bfbmqhSdp5GTVQRrwuISoujM2MUh4F604jADwpq_ZrSn3ICQpIgPtzTafQak6IGsyvyDwiJ3PqiecCzv7loHglj9vhiNhdQekEji/s320/Coco.jpg" width="199" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>Gabrielle Bonheur Chanel</b>, znana na całym świecie jako Coco Chanel, nazywana jest ikoną haute couture. Ta francuska projektantka zrewolucjonizowała ówczesny świat mody. Lansowała ubrania o prostych, sportowych fasonach, pozbawione ozdób, wygodne, odpowiednie zarówno do pracy jak i na uroczyste okazje. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Dziś prawie każda z kobiet ma w swojej garderobie przynajmniej jedną rzecz, którą zawdzięczamy Coco. Klasyczny kostium z żakietem bez kołnierza, wykończony plecionką i z prostą spódnicą do kolan, mała czarna, sukienki, spódnice, spodnie z dżerseju, sztuczna biżuteria, mała pikowana torebka na łańcuszku - to tylko przykłady rewolucyjnych pomysłów Madame, które przetrwały i są cenione przez rzesze współczesnych kobiet. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Coco dla kobiet początku XX wieku stała się symbolem wolności. Niezależna, dynamiczna, pomysłowa, przedsiębiorcza i bogata. Podstawą jej wielkiej fortuny był sukces finansowy jaki odniosła w 1922 roku lansując perfumy Chanel No. 5. Jej pracownia i butik przy Rue Cambon tętniły życiem. Dopiero wybuch II wojny światowej spowodował wycofanie się Coco z życia publicznego. Zamknęła swoją pracownię, wyjechała do Vichy. Potem powróciła do Paryża i do hotelu Ritz. Oskarżona o kolaborowanie z Niemcami została po wojnie na krótko aresztowana. Do świata mody powróciła w 1954 roku. Niestety jej kolekcje nie cieszyły się już we Francji takim powodzeniem jak przed wojną. Zdobyła natomiast szturmem rynek angielski i amerykański. Ubierała się u niej m. in Jackie Kennedy. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Zmarła w wieku 88 lat.</div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKSHdcTBbJUYNHfDcTaV5bmVpkZVsiOVyH0GKvGrZby6Zn-UO1LtsF28AfN_CIhz-zTP65WDMxRGkqPZBPweWCv4nVBulVfv_1nkdkgoJFydAvG4-a1-YoAocDHowKljYDPD8t2bFYw6Nk/s1600/_chanel+5.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKSHdcTBbJUYNHfDcTaV5bmVpkZVsiOVyH0GKvGrZby6Zn-UO1LtsF28AfN_CIhz-zTP65WDMxRGkqPZBPweWCv4nVBulVfv_1nkdkgoJFydAvG4-a1-YoAocDHowKljYDPD8t2bFYw6Nk/s320/_chanel+5.jpg" width="282" /></a></div><br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Cristina Sanchez Andrade nie zajmuje się jednak szczegółowym relacjonowaniem osiągnięć francuskiej dyktatorki mody. Autorkę interesuje przede wszystkim Coco jako kobieta. W swojej książce stara się , zresztą z powodzeniem, zbudować psychologiczny portret jednej z najbardziej podziwianych kobiet na świecie. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Coco jawi się nam jako kobieta otoczona gronem wielbicieli, posiadająca wielu kochanków, a jednak bezgranicznie samotna. Przez całe życie starała się zatuszować swoje pochodzenie z nizin społecznych, jej marzeniem było wejść na salony, dorównać tym wszystkim, którzy poprzez arystokratyczne pochodzenie mieli ułatwiony start życiowy, lepszą pozycję społeczną. Stąd jej romanse m. in. z księciem Dymitrem Romanowem czy księciem Westminsteru. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Chciała być wolna i niezależna. Dlatego dążyła do usamodzielnienia się, do zarabiania pieniędzy - by dorównać w tym mężczyznom. Chociaż początkowo była zmuszona korzystać z pomocy finansowej swoich kochanków szybko osiągnęła jednak swój cel. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Coco wiedziała czego chce, aby to osiągnąć nie wahała się uciekać do kłamstwa i intryg. Jedna z bohaterek nazwała ją wampirzycą. W pewnym sensie nazwa ta oddaje dość dobrze charakter Coco - Coco oglądanej oczami Cristiny Sanchez Andrade.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzTH-NQy66OUUWWB-UkKWeMVc0xhLAt2fy_9lNg3ElZST1wexldqmGsb2LaBdKwOVmrYvT2GYrhJ9kVEhDA1I-21awC39rb_KTJUdW5qPxxhqIalmNa08C9mC-kh8IBfQTJR7o6Xj_L7QL/s1600/cocochanel.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzTH-NQy66OUUWWB-UkKWeMVc0xhLAt2fy_9lNg3ElZST1wexldqmGsb2LaBdKwOVmrYvT2GYrhJ9kVEhDA1I-21awC39rb_KTJUdW5qPxxhqIalmNa08C9mC-kh8IBfQTJR7o6Xj_L7QL/s320/cocochanel.jpg" width="320" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Właściwie to moje pierwsze tak bliskie spotkanie z ikoną damskiej mody. Trudno jest mi więc wyrokować czy przedstawiony przez autorkę portret Coco jest prawdziwy. Do tej pory Madame Chanel kojarzyła mi się przede wszystkim z perfumami, klasycznym kostiumem i małą czarną. Coco jaką poznałam dzięki pani Andrade może budzić mój podziw jako projektantka mody i kobieta dążąca do niezależności; nie może natomiast zdobyć mojej sympatii. Mimo najszczerszych chęci nie byłam w stanie jej polubić, ani jej współczuć. Choć jak wspomniałam powód do współczucia można było odnaleźć - to przede wszystkim jej bezgraniczna samotność i nieumiejętność kochania. Mam wrażenie, że Coco nie tylko nie potrafiła obdarzyć szczerym uczuciem ludzi, którzy w jej życiu wiele znaczyli, ale przede wszystkim nie potrafiła kochać samej siebie. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Cristina Sanchez Andrade buduje bardzo plastyczne i sugestywne portrety psychologiczne swoich bohaterów, w szczególności samej Coco. Dzięki temu książkę czyta się szybko, z wielkim zainteresowaniem. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Uważam, że warto poznać bliżej postać Madame Chanel. Mimo wielu swoich wad jest niewątpliwie kobietą, która odcisnęła swoje piętno w świecie mody. Kobietą, o której się wiele mówi do dzisiejszego dnia, a o której tak naprawdę wie się bardzo niewiele. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><b><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Moja ocena: 5/6</span></b>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-49954438741980857792011-10-22T00:08:00.000+02:002011-10-22T00:08:23.310+02:00Grażyna Bąkiewicz, Korniszonek<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUkpEb_dxB_lKeIqrRHVmT8oEyaSKnlexZ_4JUk4xrlDqVtoGa0_fmQsYICEuKUEYs3o44yrYsxbCGWJIaQmzRKpt3PakUCfGs8iL7rsThix6U2wnjXjKq8yIMm0I2YseJs1RFMzqPICkb/s1600/Korniszonek.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUkpEb_dxB_lKeIqrRHVmT8oEyaSKnlexZ_4JUk4xrlDqVtoGa0_fmQsYICEuKUEYs3o44yrYsxbCGWJIaQmzRKpt3PakUCfGs8iL7rsThix6U2wnjXjKq8yIMm0I2YseJs1RFMzqPICkb/s320/Korniszonek.jpg" width="226" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Właściwie jest to książka dla dzieci, ale tak mi się spodobała, że postanowiłam napisać o niej kilka słów. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">O pani Grażynie i spotkaniu autorskim pisałam <a href="http://balbina64.blogspot.com/2011/09/grazyna-bakiewicz-cos-za-cos.html">we wrześniu. </a>Wtedy też kupiłam <i>Korniszonka</i> z myślą o swoich pociechach. Na spotkaniu pani Grażyna opowiadała, że pomysł książki zrodził się kiedy próbowała zachęcić do nauki swoje córeczki. Stworzyła wtedy postać chłopca, który szkołę traktował jak wieki plac i zabaw i wcale nie chciał się uczyć. Historyjki o Korniszonku opowiadała także przyjaciołom swoich córek. Ponieważ cieszyły się one powodzeniem i wszyscy słuchali ich z zainteresowaniem, postanowiła je spisać. I tak powstała ta przesympatyczna książeczka. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Bohaterem jest Korniszonek czyli Jacuś Ogórski. Osiągnąwszy wiek siedmiu lat musiał pożegnać się z beztroskim dzieciństwem i rozpocząć naukę w szkole. I tu od samego początku pojawiły się problemy. Korniszonek w żaden sposób nie mógł zrozumieć dlaczego zamiast biegać z chłopakami po podwórku i grać w piłkę musi siedzieć w domu i pisać jakieś kreski i kółeczka (czyli literki). Komu jest to potrzebne do szczęścia? Przecież nie jemu. Korniszonkowi wystarczy, że cieszy się uznaniem kolegów, ponieważ do szkoły przynosi piłkę i wymyśla coraz to nowe zabawy. A że w dzienniczku przybywa uwag? Właściwie nie przeszkadzało by mu to, ale rodzice jakoś inaczej patrzą na ten problem. Aby mieć tzw. "święty spokój" Korniszonek robi wszystko by jak najmniejszym nakładem sił zadowolić rodziców i panią w szkole. I wtedy pojawia się ktoś, kto odmieni życie Korniszonka. A jest nim ktoś bardzo, bardzo niezwykły - czarodziej, a właściwie dopiero adept sztuki czarodziejskiej, o wdzięcznym imieniu Mietek. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Napisana językiem prostym, przystępnym dla małego odbiorcy, nie nuży także dorosłego. Pani Grażyna potrafi rozbawić zarówno dzieci jak i ich rodziców. Spoglądamy na świat oczami siedmiolatka, z jego perspektywy. Możemy, my dorośli, zobaczyć jak dziecko postrzega nasz system wartości, nasze decyzje, naszą ocenę rzeczywistości. To co nam wydaje się oczywiste z perspektywy siedmiolatka staje się czymś niezrozumiałym, niepotrzebnym, utrudniającym i tak już dość skomplikowane życie. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Polecam tę powieść zarówno dzieciom jak i ich rodzicom (a także tym dorosłym, którzy jeszcze nie mają dzieci, bądź ich pociech wyrosły już z tego wieku). Ja, czytając ją moim dzieciakom, bawiłam się świetnie. Choć nieraz śmialiśmy się zupełnie z czego innego miło spędziliśmy ten czas wspólnego czytania. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><b style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Moja ocena: 5+/6</b>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-59300178133267043202011-10-18T14:46:00.000+02:002011-10-18T14:46:30.135+02:00Olga Tokarczuk, Anna In w grobowcach świata<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJJQoi4LavU6nQE3rT946-7PPThd9dovNrDkOLRRsoGNaI5Ou8aZlvtGUWPGFQ1o2cEo0ILb74MlBcNex4rmC8ZQTfmw0r6ZPs0XKQeggtsttqxJab8fgGxUZNZsT7azjVZZzPCJR-AXst/s1600/Anna+In+w+grobowcach+%25C5%259Bwiata.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJJQoi4LavU6nQE3rT946-7PPThd9dovNrDkOLRRsoGNaI5Ou8aZlvtGUWPGFQ1o2cEo0ILb74MlBcNex4rmC8ZQTfmw0r6ZPs0XKQeggtsttqxJab8fgGxUZNZsT7azjVZZzPCJR-AXst/s320/Anna+In+w+grobowcach+%25C5%259Bwiata.jpg" width="189" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Powieść Olgi Tokarczuk <i>Anna In w grobowcach świata</i> to pierwszy polski tytuł w międzynarodowej serii MITY. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Pomysł tej serii narodził się w 1999 roku w wydawnictwie Canongate Books. Polega on na reinterpretacji mitów i legend. Do udziału w tym przedsięwzięciu zostali zaproszeni wybitni autorzy z całego świata. Wydawnictwo "Znak" wraz z 33 innymi wydawnictwami na świecie podjęło się publikacji wszystkich książek powstałych w ramach tego projektu. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Olga Tokarczuk sięgnęła po jeden z najstarszych mitów - sumeryjski mit o bogini Inannie. Inanna, utożsamiana także z babilońską boginią Isztar, była czczona jako bogini miłości (szczególnie tej cielesnej) i wojny. Jedna z najbardziej znanych historii dotyczących tej bogini opowiada o jej zejściu do świata podziemnego Kur, którym władała jej siostra Ereszkigal. Inanna chciała rozszerzyć zakres swego panowania. Siostra jednak domyśliła się jej intencji, upokorzyła każąc oddać wszystkie atrybuty, stroje oraz ozdoby i na koniec uśmierciła. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Inanna nie ufając siostrze zabezpieczyła się na taką okazję. Jej służka i posłanniczka, Ninszubur, miała udać się do innych bogów z prośbą o pomoc. Mimo wielu trudności oraz niechęci i obojętności niektórych bóstw Ninszubur udało się wypełnić posłannictwo. Inanna odzyskała życie, Ereszkigal obiecała wypuścić ją ze świata podziemnego, ale bogini musiała przysłać do Kur kogoś, kto by ją zastąpił. Nie wiadomo dlaczego Inanna wybrała Dumuziego, opiekuna pasterzy, który był jej kochankiem i meżem. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Tyle mit. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Olga Tokarczuk wykorzystała go umieszczając akcję w mieście, mieście, które przypomina bardziej futurystyczne miasto przyszłości. Reinterpretując sumeryjski mit odwołała się do naszej cywilizacji, do naszej rzeczywistości. W odmalowanym przez Tokarczuk świecie możemy odnaleźć się my, ludzie XXI wieku. Możemy odnaleźć swoje lęki, frustracje, marzenia. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">W tej pięknej epickiej opowieści autorka oddała głos kilku narratorom: wysłanniczce Anny In (Inanny) Ninie Szubur (Ninszubur), Netiemu - "kupie kości obciągniętych wyliniałą włóczką"* , kustoszowi w grobowcach świata i w końcu Annie Geszti (Gesztiannie) siostrze Dumuziego. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Piękny, poetycki język, swoboda operowania słowem, stworzenie magicznego świata oddającego jednocześnie naszą rzeczywistość, to niewątpliwe zalety tej powieści. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Nie znam prozy pani Tokarczuk, nie potrafię więc ocenić czy książka ta odbiega stylem, sposobem narracji od innych jej powieści, czy jest inna czy wpisuje się w charakterystyczny nurt jej pisarstwa. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Mnie osobiście </span><i style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Anna In w grobowcach świata</i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"> przekonała do twórczości Olgi Tokarczuk. Wiele słyszałam o jej powieściach. O jej popularności świadczy niewątpliwie fakt, że czterokrotnie była zdobywczynią Nagrody Nike Czytelników, pięciokrotnie nominowana do tej nagrody i raz, w 2008 roku, została jej finalistką. Do tej pory dość słabo znałam twórczość współczesnych polskich pisarzy. teraz postanowiłam to nadrobić. I na swoją listę MUST wpisuję nazwisko Tokarczuk. </span><br />
<br />
<b><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Moja ocena: 5/6</span></b>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-79015354666979582192011-10-13T21:15:00.000+02:002011-10-13T21:15:02.651+02:00Marek Krajewski, Mariusz Czubaj, Aleja samobójców<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8xPuz_LJZ3I6oBwMqRbjInmecFDOiXpworw4sveWYF7aRI7BWbkWqNLr_DKiz_1_Ea31vYo0nBcCTPMwp3vE5TO10qxPjHn3jSsWmmnT8E6mdqTGhoDRjVgT6v9PSXugstI58H1wJnt-m/s1600/Aleja+samob%25C3%25B3jc%25C3%25B3w.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8xPuz_LJZ3I6oBwMqRbjInmecFDOiXpworw4sveWYF7aRI7BWbkWqNLr_DKiz_1_Ea31vYo0nBcCTPMwp3vE5TO10qxPjHn3jSsWmmnT8E6mdqTGhoDRjVgT6v9PSXugstI58H1wJnt-m/s320/Aleja+samob%25C3%25B3jc%25C3%25B3w.jpg" width="194" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i>Aleja samobójców</i> to pierwszy kryminał wspólnie napisany przez znanego powszechnie w Polsce autora kryminałów Marka Krajewskiego oraz antropologa kultury Mariusza Czubaja. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Zawsze się zastanawiałam jak to jest napisać wspólnie książkę. Ile jest w niej z autora poczytnych kryminałów, ile z antropologa. Bo niewątpliwie łączy ona obie te dziedziny.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">W pewnym luksusowym domu seniora, o wiele mówiącej nazwie <i>Eden</i>, znaleziono oskalpowane zwłoki jednego z pensjonariuszy, inwalidy jeżdżącego na wózku. W tym samym czasie zaginął inny pensjonariusz, znany i ceniony profesor ..... oczywiście antropologii kultury, którego specjalnością były rany symboliczne. Na miejscu zbrodni pojawia się nadinspektor Jarosław Pater, jednak prawie natychmiast sprawę przejmuje ABW czyli Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Mimo wyraźnego zakazu Pater postanawia na własną rękę odszukać sprawcę brutalnego morderstwa. "Pies gończy" rozpoczyna śledztwo. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Czytałam ten kryminał z mieszanymi uczuciami. Niby ciekawie zarysowana zagadka kryminalna, śledztwo prowadzone w miarę sprawnie, jednym słowem intryga wciąga czytelnika (przeczytałam ten kryminał w jeden wieczór - co ostatnio rzadko mi się zdarza). Jednak jest pewne ale.... </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Niezbyt przypadł mi do gustu sposób przedstawienia prowadzących śledztwo policjantów. W moim odczuciu detektyw, śledczy, policjant jednym słowem tzw. stróż prawa powinien być człowiekiem na wskroś kryształowym, świecącym przykładem, ewentualnie, aby był bliższy czytelnikowi, może być obdarzony niewielkimi wadami i słabostkami, często wzbudzającymi naszą sympatię. Tutaj jest jednak inaczej. Policjanci potrafią być równie brutalni jak przestępcy, nie stronią od przemocy, wulgaryzmów. W ich świecie na porządku dziennym jest zawiść, złośliwość, donosicielstwo. Gwoli sprawiedliwości należy dodać, że nie brak wśród nich przykładów lojalności, przyjaźni i współpracy. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Mimo wszystko rzeczywistość przedstawiona przez autorów wydała mi się zbyt przytłaczająca. Być może żyję chowając głowę w piasek i nie chcę zauważyć, że tak wygląda nasz obecny świat, ale wolę pozostać (przynajmniej jako czytelnik) w błogiej nieświadomości. "Romantyczna" wizja idealnego detektywa-dżentelmena jest mi mimo wszystko bliższa. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Nie oznacza to, że nadinspektor Pater nie wzbudził mojej sympatii. Podobała mi się jego dbałość o poprawność językową (tak rzadko dziś spotykaną), jego umiejętność empatii ukryta pod szorstką powierzchownością, a przede wszystkim upór z jakim dążył do wykrycia zbrodniarza. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Samo zakończenie było dla mnie zaskakujące, a pewne decyzje nadinspektora Patra (bardzo drażliwy na punkcie swego nazwiska, nie lubił gdy ktoś odmieniał je z użyciem literki "e") wręcz dziwiły (czy policjant rzeczywiście mógłby tak postąpić, czy to jest etyczne), choć w pewnym sensie spotkały się z moim zrozumieniem. Troszkę to zawile wygląda, ale nie chcę zdradzać zakończenia na wypadek gdyby ktoś jeszcze nie czytał, a miał zamiar to uczynić w przyszłości. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>Moja ocena: 3+/6</b> </div>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-62956937206213016322011-10-08T20:46:00.000+02:002011-10-08T20:46:31.121+02:00Ewa Nowak, Bardzo biała wrona<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgg8Sva4yNP_yv4d0v0k-HECCTWuk9S3yrFekbSpmMuIsxaO84Q9oxTLR2m3Idsv5oJHltHQ4ZNNXT8ndfsQBQb5j17-qV-u9wypKJU7WXO6O2NKcIadzRWP0_tuECoOjqAsmjwU13_L0lP/s1600/Bardzo+bia%25C5%2582a+wrona.2.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgg8Sva4yNP_yv4d0v0k-HECCTWuk9S3yrFekbSpmMuIsxaO84Q9oxTLR2m3Idsv5oJHltHQ4ZNNXT8ndfsQBQb5j17-qV-u9wypKJU7WXO6O2NKcIadzRWP0_tuECoOjqAsmjwU13_L0lP/s320/Bardzo+bia%25C5%2582a+wrona.2.jpg" width="203" /></a></div><div style="color: #741b47; font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i> "- A co to za bohomazy?</i></div><div style="color: #741b47; font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i>Wielkość liter rzeczywiście była taka, że w pierwszej chwili trudno się było domyślić, że składają się w jakieś słowa. Natalia jednak nie dała się zwieść, że to bohomazy. Poszukała początku napisu i wolno odczytała na głos:</i></div><div style="color: #741b47; font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i>-Bardzo, bardzo biała wrona!!! [...]</i></div><div style="color: #741b47; font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i>-Co za wandalizm! Świeżo malowane ściany! Z ludźmi nie dojdzie się do ładu.</i></div><div style="color: #741b47; font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i>-To nie wandalizm, tato.</i></div><div style="color: #741b47; font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i>-Nie? Więc jak to nazwiesz? Co to jest, jeśli nie wandalizm?</i></div><div style="color: #741b47; font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i>-To jest przemoc, tato. Przemoc psychiczna w czystej formie." *</i></div><br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">O książkach Ewy Nowak słyszałam już od dawna i miałam ochotę sprawdzić, jak rzeczywiście pisze ta autorka. Podczas ostatniej wizyty w bibliotece zajrzałam więc także do działu dziecięco-młodzieżowego. Pierwszą książką pani Nowak, którą wzięłam w ręce była <b><i>Bardzo biała wrona</i></b> i to ją przyniosłam do domu. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Zaczęłam przeglądać i ..... całkowicie pochłonęła mnie opowiadana przez autorkę historia. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Bohaterką powieści jest Natalia Milewska. Spokojna, miła, kulturalna, wrażliwa. Wychowana w rodzinie pełnej ciepła i miłości, w atmosferze zaufania i uczciwości. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Dlatego nie jest przygotowana na to, co spotka ją w związku z Norbertem. Starszy od niej o dwa lata z pozoru jest bardzo sympatycznym chłopakiem, który poza Natalią świata nie widzi. To Norbert zainicjuje pierwsze spotkanie, to on będzie cierpliwie oplatał dziewczynę pajęczyną swego zainteresowania, aż ostatecznie zwróci ona na niego swoją uwagę. Z każdym dniem Natalia będzie się czuła bardziej związana z chłopakiem, kiedy go przy niej nie będzie jej myśli będą krążyć wokół niego. Aż Natalia stwierdzi, że kocha Norberta jak nikogo na świecie. Ale czy rzeczywiście to co czuje jest szczere? A może omotana przez Norberta, pilnowana na każdym kroku, spełnia tylko jego oczekiwania. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Jej przyjaciele zaczynają zauważać, że z Natalią dzieje się coś niedobrego. Oni widzą, że związek z Norbertem, pozornie udany, nie przynosi dziewczynie szczęścia i uspokojenia. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Czy Natalia także dostrzeże, że żyje w toksycznym związku, że jest ofiarą przemocy? </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Obok wątku głównego Ewa Nowak porusza w tej powieści szereg innych ważki8ch problemów. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Pojawia się więc problem adopcji, problemów ze wzajemnym zaakceptowaniem się członków powiększonej w ten sposób rodziny. Występuje tu też para znana z innej powieści pani Nowak <i><b>Krzywe 10</b> </i>- Milenka i Witek. Milenka jest przyjaciółką Natalii, jej związek z Witkiem jest bardzo udany. Jednak i oni przechodzą kryzys poznając czym jest wierność. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Ewa Nowak pisze też o relacjach w przyjaźni, o tym czy prawdziwy przyjaciel to ten, kto nam potakuje czy może to ktoś taki,komu na nas zależy na tyle, że potrafi powiedzieć nam prawdę, nawet za cenę niezrozumienia i odrzucenia.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Dawno już wyrosłam z wieku młodzieńczego, ale wydaje mi się, że Ewa Nowak dobrze uchwyciła styl życia i wysławiania się współczesnej młodzieży. To czy kreacje bohaterów są prawdziwe najlepiej według mnie oceniliby sami adresaci tej powieści. Mnie osobiście wydawało się, że Natalka, Milenka, Mucha, bądź co bądź uczennice pierwszej klasy liceum, są jak na swój wiek bardzo dojrzałe. Sposób w jaki oceniają sytuację, w jaki podejmują walkę o Natalię świadczy o ich mądrości i właśnie dojrzałości. Sama Natalia, gdyby nie jej zaślepienie w stosunku do Norberta, byłaby ideałem córki, siostry, przyjaciółki. Ale może taka właśnie jest dzisiejsza młodzież i jeżeli tak jest to chwała im za to. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Ewa Nowak pisze bardzo prostym i przystępnym językiem, a jednocześnie bardzo pięknym, nie stosując słów wulgarnych, nieprzyzwoitych. Ale taka powinna być książka dla młodzieży - zrozumiała i dająca pozytywny przykład. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Myślę, że warto by po tę powieść sięgnęli także dorośli. I dla nich znajdzie się w niej materiał do przemyśleń. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Przykładem mogą być relacje pomiędzy Natalią a jej wujkiem Marcinem. Często, nawet nie zdając sobie sprawy, dorośli potrafią sprawić przykrość dziecku, które bardzo kochają. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Ewa Nowak jest więc kolejną autorką powieści dla młodzieży, która potrafi przyciągnąć uwagę także starszego czytelnika, wzbogacić jego spojrzenie na świat, ułatwić zrozumienie młodego pokolenia. Ponieważ my starsi często zapominamy, że kiedyś też byliśmy młodzi. </span><br />
<br />
<b><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Moja ocena: 5/6</span></b><br />
<br />
<span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">* Ewa Nowak, Bardzo biała wrona, Egmont, Warszawa 2010, s. 268-269</span></span>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-13179507753037748802011-10-06T16:02:00.000+02:002011-10-06T16:02:17.465+02:00Joanne Harris, Świat w ziarnku piasku<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_M1OiK4PH2zQfXQuehM1BFZNW30gB_n1FwcsWJt2DcjGMDryxBffP6wNgYpvBn-d7xBloxrp3MtFrX_rJoTeddeuUp7m3e_NeWgdoID-bnUsAKtJtQ3a3B86GzTDFmL-p0z2_yiVoGK7G/s1600/%25C5%259Awiat+w+ziarnku+piasku.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_M1OiK4PH2zQfXQuehM1BFZNW30gB_n1FwcsWJt2DcjGMDryxBffP6wNgYpvBn-d7xBloxrp3MtFrX_rJoTeddeuUp7m3e_NeWgdoID-bnUsAKtJtQ3a3B86GzTDFmL-p0z2_yiVoGK7G/s320/%25C5%259Awiat+w+ziarnku+piasku.jpg" width="218" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Po przeczytaniu <i>Czekolady</i> byłam pewna, że po książki tej autorki jeszcze sięgnę. I tak się stało. Chociaż na półce stoją niedawno zakupione <i>Rubinowe czółenka</i> będące kontynuacją <i>Czekolady</i>, najpierw sięgnęłam po biblioteczny egzemplarz powieści <i>Świat w ziarnku piasku</i>.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Ponownie Joanne Harris zabrała mnie w wykreowany przez siebie świat na pozór realny i rzeczywisty, ale jednocześnie pełen magii. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Madeleine Prasteau, zwana przez wszystkich Mado, jest główną bohaterką a jednocześnie narratorką powieści. Urodziła się i większość swojego dzieciństwa spędziła na wyspie Le Devin u wybrzeży Wandei w osadzie zwanej Les Salants. Jednak jej matka, która pochodziła z kontynentu, nie mogąc przyzwyczaić się do wyspiarskiego życia, postanowiła opuścić wyspę i wraz z Mado udała się do Paryża. Teraz Mado, po śmierci matki, postanowiła powrócić do rodzinnej miejscowości. Nie było jej dziesięć lat. Mado cieszy się z powrotu, a jednocześnie ma pewne obawy. Zastanawia się jak przyjmie ją ojciec, który do tej pory nie odpisał na żaden z jej listów; jak przyjmą ją pozostali mieszkańcy wyspy.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Po przyjeździe Mado zauważa spore zmiany i to niestety zmiany na gorsze. Mieszkańcy Les Salants mają problemy z połowem ryb i homarów, część wioski została zalana, woda wdziera się na ląd zabierając fragmenty wybrzeża. A wszystkiemu winne są przypływy i odpływy, które zmieniły swój kierunek. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Niepokojące jest jednak to, że mieszkańcy Les Salants nie podejmują walki o swoją wioskę. Żyją zasklepieni w swojej tradycji i przesądach; ważniejsze są dla nich stare, zadawnione animozje niż potrzeba współdziałania. Tak więc naprawdę nic się nie zmieniło.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Mado nie miała zamiaru zostawać tu dłużej. W Paryżu zostawiła swoje małe mieszkanko i chciała tam wrócić. Teraz jednak uświadomiła sobie, że należy do społeczności Les Salants, że wyspa jest jej prawdziwym domem. Postanawia więc pomóc mieszkańcom wioski, zmusić ich do współpracy, do walki o plażę, o ziemię wciąż zabieraną przez morze. Niespodziewanie dla siebie znajduje oparcie w przybyszu, cudzoziemcu. Richard Flynn, zwany przez mieszkańców Les Salants Rougetem dla swojej rudej czupryny, jest tajemniczym mężczyzną, przybyłym z kontynentu, który szybko zjednuje sobie przychylność wyspiarskiej społeczności. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Czy Mado i Flynnowi uda się zmienić mentalność tej tradycyjnej społeczności? Czy zwaśnione rodziny będą w stanie zapomnieć o wzajemnej niechęci i połączyć siły w walce z houssinianami? Czy Mado uda się naprawić stosunki z ojcem - małomównym, zamkniętym w sobie, rozgoryczonym, żyjącym przeszłością dziwakiem? I oczywiście czy Mado i Flynna połączy uczucie, czy będą potrafili znaleźć drogę do siebie, czy będą mogli sobie zaufać?</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">O tym wszystkim można przekonać się sięgając po powieść Joanne Harris <i>Świat w ziarnku piasku</i>. Czyta się ją szybko i przyjemnie. Autorka stworzyła barwny świat wyspiarskiej społeczności. Ukazała trudy, uciążliwości i niebezpieczeństwa życia na wyspie. Jednocześnie nie pominęła jego piękna, które tkwi w zmaganiu się z trudnościami, w pokonywaniu własnych słabości, w dążeniu do zrozumienia siebie i do realizacji swoich marzeń. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Niewątpliwym plusem powieści są ciekawe, barwne i sugestywne postaci bohaterów. Mieszkańcy Les Salants to ludzie nietuzinkowi, skrywający wielkie tajemnice, odważni, prawi, twardo stąpający po ziemi. Matthias Guenole, jego syn Alain i wnuk Ghislain, Aristide Bastonnet i jego wnuk Xavier, Capucine, Toinette, Cloude Brismand i przede wszystkim Gros Jean - ojciec Mado - to tylko niektórzy z przewijających się na kartach powieści bohaterów. Każdy z nich jest inny, niepowtarzalny. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Wielką sympatią darzyłam główną bohaterkę. Mado jest osobą, która łączy w sobie siłę, wolę walki, wytrwałość w dążeniu do celu, upór z wrażliwym usposobieniem. Jest zarazem twarda i delikatna. Jest twardo stąpającą po ziemi realistką i marzącą o miłości i bliskości romantyczką. Nie poddaje się przeciwnościom, nie rezygnuje, potrafi zapanować nad rozgoryczeniem. Jednocześnie łatwo ją zranić. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Książkę, jak już pisałam, czyta się szybko. Akcja może nie porywa swoją wartkością, toczy się w sobie właściwym tempie, tempie życia na wyspie, gdzie czasem długi czas nic się nie dzieje, a czasem przebieg wydarzeń jest tak gwałtowny, że trudno za nim nadążyć. Autorka pobudza też naszą ciekawość utrzymując ją w pełnej gotowości, poprzez misternie skonstruowaną sieć tajemnic i niedomówień. Chcąc je rozwiązać, chcąc się czegoś dowiedzieć - pochłaniamy historię opowiedzianą przez Mado. I choć zakończenia niektórych wątków są przewidywalne, to są momenty, w których autorka potrafi nas zaskoczyć i wytrącić nasze myśli i przypuszczenia z utartych kolein. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i>Świat w ziarnku piasku</i> to może nie literatura przez ogromne L, ale na pewno dobra powieść do przeczytania w wolnej chwili. Powieść, która poprawi nasze samopoczucie, która umili nam czas spędzony na plaży (myślę, że bardzo dobrze czytałoby się ją właśnie nad morzem, gdy fale obmywają nasze stopy a my zażywamy słonecznej kąpieli) lub pod kocem przy buzującym na kominku ogniu i z kubkiem parującej kawy w ręku. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>Moja ocena: 5/6</b></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Ps. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz - dlaczego książkę tą umieszczono w bibliotece na półce z fantastyką. Owszem jest w niej odrobina magii, ale .... </span>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-63029182676566480792011-10-01T21:02:00.003+02:002011-10-01T22:25:00.282+02:00Wakacyjnych wspomnień czar (część trzecia)<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Ostatnio mam czytelniczy zastój. Jest on w dużej mierze spowodowany "Panią Bovary", którą to zaczęłam czytać tydzień temu i nie mogę jakoś skończyć. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Postanowiłam więc zamieścić ostatni odcinek moich wakacyjnych karkonoskich wspomnień. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Dziś Zamek Chojnik.</div><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSkvJwHts2jvv6H9NLShQAEpPbp7gudiBV2IwFz1TJr-nfK4eA5IkdvyPLexHCmgqxbnLe3orqCR5Lnuy3cwlqVut9hmmDyiArIxFwbTEiAGIDaWBBa1_unT4nPMWnIm-4iFuRjNgTWI9N/s1600/P8060275.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSkvJwHts2jvv6H9NLShQAEpPbp7gudiBV2IwFz1TJr-nfK4eA5IkdvyPLexHCmgqxbnLe3orqCR5Lnuy3cwlqVut9hmmDyiArIxFwbTEiAGIDaWBBa1_unT4nPMWnIm-4iFuRjNgTWI9N/s320/P8060275.JPG" width="320" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Położony jest niedaleko Jeleniej Góry-Sobieszowa na szczycie góry Chojnik. Już z daleka widać bielejące wśród zieleni ruiny tego przepięknego niegdyś zamku.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Pod koniec XIII wieku śląski książę Bolesław Rogatka wzniósł na górze drewniany dworek myśliwski, który prawdopodobnie w połowie XIV wieku został rozbudowany i zamieniony w warowny zamek przez wnuka Władysława Łokietka Bolka II Małego. Na skutek różnych perypetii zamek przeszedł w ręce króla Czech Karola Luksemburskiego. Nie na długo jednak, bo po śmierci księcia Bolka powrócił do jego żony Agnieszki Habsburskiej. Ta podarowała go w dzierżawę rycerzowi Gotsche Schoff II, który był protoplastą jednego z najznamienitszych rodów śląskich - Schaffgotschów. Od tej pory zamek znajdował się w rękach członków tej rodziny, którzy pieczołowicie o niego dbali i zajęli się jego rozbudową. Już rycerz Gotsche Schoff II wybudował kaplicę zamkową. Potem jego następcy wzmocnili fortyfikację zamku, dobudowali wiele pomieszczeń gospodarczych, a w XVI wieku powstaje loch głodowy i 4-osobowy kamienny pręgierz. </div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFPLhIe0PfyDK8E66CPYlLOOmtmCuuBLv4NdZBOU76nbVbdjodmRnlMfCJ-wo_Ux2kL2ZfD5_2cmrGc8IkRWRbWcn_MO02bVY5MRPKwtm5fqphcFXt2154xes22ecgtE8HLrAlDGPAPs7J/s1600/P8060283.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br />
</a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5BwKALbLr0KILgS_ml7Y-qWC-IPccOy-YCLrVvANiybRBwpWsQEMHsz5C9kIzoXs0qt7WZnO_tEh6Q1vpskyPpDXcnKUPE5oxXdeCxqycZdU5qUWW8E__z5-ZO3CDSdTycRGeHotMmsne/s1600/P8060278.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5BwKALbLr0KILgS_ml7Y-qWC-IPccOy-YCLrVvANiybRBwpWsQEMHsz5C9kIzoXs0qt7WZnO_tEh6Q1vpskyPpDXcnKUPE5oxXdeCxqycZdU5qUWW8E__z5-ZO3CDSdTycRGeHotMmsne/s320/P8060278.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFPLhIe0PfyDK8E66CPYlLOOmtmCuuBLv4NdZBOU76nbVbdjodmRnlMfCJ-wo_Ux2kL2ZfD5_2cmrGc8IkRWRbWcn_MO02bVY5MRPKwtm5fqphcFXt2154xes22ecgtE8HLrAlDGPAPs7J/s1600/P8060283.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFPLhIe0PfyDK8E66CPYlLOOmtmCuuBLv4NdZBOU76nbVbdjodmRnlMfCJ-wo_Ux2kL2ZfD5_2cmrGc8IkRWRbWcn_MO02bVY5MRPKwtm5fqphcFXt2154xes22ecgtE8HLrAlDGPAPs7J/s320/P8060283.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjFWeZnX3iNGrzflrNo1A1VStpvaj9nq11l6Q2pNoGs08mlZcmPzuzLarFocP8OhPVsMRjOzjC8NfoDcpkMZlTG1jxeBoQqhUp86ZIWxByF2mx3jv02SJ68hAfyLp7fkACfILqUtVY-nne/s1600/P8060286.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjFWeZnX3iNGrzflrNo1A1VStpvaj9nq11l6Q2pNoGs08mlZcmPzuzLarFocP8OhPVsMRjOzjC8NfoDcpkMZlTG1jxeBoQqhUp86ZIWxByF2mx3jv02SJ68hAfyLp7fkACfILqUtVY-nne/s320/P8060286.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Zamek wielokrotnie bronił się przed najazdem nieprzyjaciół; zresztą jako jego usytuowanie na szczycie góry nie zachęcało do częstych najazdów. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">W XV wieku w okresie wojen husyckich właściciele Chojnika okryli się złą sławą raubritterów czyli rycerzy trudniących się zawodowo rozbojem na drogach. Łupili oni okoliczną ludność oraz kupców wrocławskich podróżujących do Czech. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Ciekawa historia związana jest z Hansem Ulrykiem Schaffgotschem, który w czasie wojny trzydziestoletniej był stronnikiem cesarza i służył w wojsku Albrechta Wallensteina. Po jego zamordowaniu utracił, jako sprzymierzeniec generała, łaski cesarza - został aresztowany, a potem stracony , a zamek Chojnik okupowały wojska cesarskie. Po zakończeniu wojny w 1648 roku powrócił do rąk rodziny Schaffgotschów, jednak z powodu zniszczeń wojennych i splądrowania pomieszczeń zamkowych, właściciele nie zamieszkali na zamku lecz w nowym pałacu w pobliskim Sobieszowie. </div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhT94dC5fmTZ0_qFu3zAWI60J1F-jeTJohefrtP23Uj49W2Mf8-te1r_doJRKjWz7QrCMnhDBoARLEKjJnlkjotm_1K6Mxry15zZ-zcAj5JDN0jO0BWoJN-0X3v0Zreo0nAepJzhIlONEhA/s1600/P8060332.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhT94dC5fmTZ0_qFu3zAWI60J1F-jeTJohefrtP23Uj49W2Mf8-te1r_doJRKjWz7QrCMnhDBoARLEKjJnlkjotm_1K6Mxry15zZ-zcAj5JDN0jO0BWoJN-0X3v0Zreo0nAepJzhIlONEhA/s320/P8060332.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_yBrbTxnLfKkcphMf9DW4qHLVn6xsZLY4xGNOJf6gDvG3RvQXy9k5qr7C9CBcRkqjwGkP8g7sLnYxOMi7_B8tVQxVhobz00xHcA-M_6apSRILtK8xQwDgBLSSumW8IOaVOnLacSSXPiPf/s1600/P8060336.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_yBrbTxnLfKkcphMf9DW4qHLVn6xsZLY4xGNOJf6gDvG3RvQXy9k5qr7C9CBcRkqjwGkP8g7sLnYxOMi7_B8tVQxVhobz00xHcA-M_6apSRILtK8xQwDgBLSSumW8IOaVOnLacSSXPiPf/s320/P8060336.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifMeWX-Lpg_3WXtuXCeuDBO57SE_Tr8NXzxuGqaGm8CCIZIxrtnKYZRyKt_52_57kao_nBRigT_DT7AdHgN4qo-8VwJ7i9MufjbuZlDCPMEB6l42p4Ze4nf9d_yd_wNz-8rZsznpTW8jRf/s1600/P8060340.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifMeWX-Lpg_3WXtuXCeuDBO57SE_Tr8NXzxuGqaGm8CCIZIxrtnKYZRyKt_52_57kao_nBRigT_DT7AdHgN4qo-8VwJ7i9MufjbuZlDCPMEB6l42p4Ze4nf9d_yd_wNz-8rZsznpTW8jRf/s320/P8060340.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJJhHlq-nfxdrxTSO4BtTCDz03tOBCgBKhUCZ1KsRAfdKmGJ-SmNFu8DyqmWlQKOsqOJT1uQK-6Yq-jgG9w2xl5asQTTguPykIlxbUA4GBGpCktLJHRXYPFNqyZ_4VAze_esPSAjCxui2N/s1600/P8060352.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJJhHlq-nfxdrxTSO4BtTCDz03tOBCgBKhUCZ1KsRAfdKmGJ-SmNFu8DyqmWlQKOsqOJT1uQK-6Yq-jgG9w2xl5asQTTguPykIlxbUA4GBGpCktLJHRXYPFNqyZ_4VAze_esPSAjCxui2N/s320/P8060352.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFD-GndXtpZLDDwcCo5GvCGu7gXvTttKnKCPcXGXmhzYvthLrYf7dTbc6Rmqm8fQzoILse7TWYprQaPCI6sXJ2sSh2OFFI7YlTPjvu6msDi7rKz9lETkbxi90QaXsywcqPUiIWHNM_aHY8/s1600/P8060353.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFD-GndXtpZLDDwcCo5GvCGu7gXvTttKnKCPcXGXmhzYvthLrYf7dTbc6Rmqm8fQzoILse7TWYprQaPCI6sXJ2sSh2OFFI7YlTPjvu6msDi7rKz9lETkbxi90QaXsywcqPUiIWHNM_aHY8/s320/P8060353.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">31 sierpnia 1675 roku podczas szalejącej w okolicy burzy piorun uderzył w basztę i w ciągu kilku chwil budynki zajęły się intensywnym ogniem. Po kilku godzinach po siedzibie wielkiego rodu pozostały jedynie ruiny i zgliszcza. Zamku nigdy nie odbudowano.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Jednak jego ruiny przyciągały podróżnych. Wielu turystów odwiedzało Chojnik w pisując się do księgi pamiątkowej. Pierwsze wzmianki o tej księdze pochodzą z lat 80-ych XVIII wieku. Po II wojnie światowej księga ta zaginęła. Wiadomo jednak, że został wydany tomik wierszy "Dzikie róże", w którym umieszczono wybrane wiersze zapisane przez turystów właśnie w tej księdze. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Na początku XIX wieku powstaje u stóp wzgórza gospoda dla turystów odwiedzających ruiny, a w 1860 roku zostaje utworzone w północnej baszcie schronisko turystyczne "Na Zamku Chojnik", które działa do dziś.<br />
<br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjspwEcCbpLEgLQFNNO5OuzPl9bUkSclH94IDp8LtL79uIKSiIigsg3BFPlplXSg0QrVB91xLUfEglQLQ7G1Yr31m-8uTapo0-rIHXWzDsqqwbkQjhCvoHNxtaI0PjBS9rMSv02coeDfV-C/s1600/P8060244.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjspwEcCbpLEgLQFNNO5OuzPl9bUkSclH94IDp8LtL79uIKSiIigsg3BFPlplXSg0QrVB91xLUfEglQLQ7G1Yr31m-8uTapo0-rIHXWzDsqqwbkQjhCvoHNxtaI0PjBS9rMSv02coeDfV-C/s320/P8060244.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfGv53GniJFiYPH4WqXNsC-8wVs90Wbk7BVdU_jhZUbRTisqBPgkSCjZ4URKu_chB_M3AdQ-pDOo1AOZEIGCV_M577pUDlsTFCDoXdcOBdvz1kClSnIz_C7cJzMYrKUkXGGgRWlna3OVEM/s1600/P8060249.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfGv53GniJFiYPH4WqXNsC-8wVs90Wbk7BVdU_jhZUbRTisqBPgkSCjZ4URKu_chB_M3AdQ-pDOo1AOZEIGCV_M577pUDlsTFCDoXdcOBdvz1kClSnIz_C7cJzMYrKUkXGGgRWlna3OVEM/s320/P8060249.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Do zamku prowadzi malownicza droga w górę zbocza góry Chojnik. Można ją pokonać albo bardziej stromym zboczem, albo dużo łagodniejszą drogą, którą można do zamku dostać się nawet samochodem (oczywiście nie jest to możliwe dla turystów).</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">My wybraliśmy bardziej strome podejście. Droga prowadziła wśród lasu i dopiero pod koniec wspinaczki naszym oczom ukazały się otoczone zielenią ruiny zamku. Na zamkowym dziedzińcu można usiąść i posłuchać opowieści o historii zamku oraz legendy o pięknej i okrutnej Kunegundzie. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Z dziedzińca prowadzą schody na basztę, a z niej podziwiać można piękną panoramę okolic a także pozostałości po zamkowych pomieszczeniach i dziedzińcach. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Moi mężczyźni, zarówno ten duży jak i ten mały, mogli sprawdzić swoją celność strzelając do tarczy z kuszy. Nawet udało im się trafić w tarczę!!!!. </div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaOJJKlY1E5km6-0Nrd1JYXY38oOhQxXpRmBpK4y9P5W8-O6JC9QK5iJL78v290a0m2ijhyphenhyphenXE1dxVA__qwWF-tB-EAlddF1AnC-7vINVTPcpDbGk1CFjIr5CNc4gjqJTR0RX4WDsNzxk_o/s1600/P8060293.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaOJJKlY1E5km6-0Nrd1JYXY38oOhQxXpRmBpK4y9P5W8-O6JC9QK5iJL78v290a0m2ijhyphenhyphenXE1dxVA__qwWF-tB-EAlddF1AnC-7vINVTPcpDbGk1CFjIr5CNc4gjqJTR0RX4WDsNzxk_o/s320/P8060293.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ4h46NbuZgUWFViDqTwzGxJ8vXi4YWcHIxojWj6q8TenWyPwkBE_mb3KyMg1ZZvMzq7Z4_LwfbEawCi_Ju0xSn35Qpa0-ueY6hnbOS8GX_ehnK9K8llYnZqRGbwFDJAPouf5L_1vBpwL5/s1600/P8060295.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ4h46NbuZgUWFViDqTwzGxJ8vXi4YWcHIxojWj6q8TenWyPwkBE_mb3KyMg1ZZvMzq7Z4_LwfbEawCi_Ju0xSn35Qpa0-ueY6hnbOS8GX_ehnK9K8llYnZqRGbwFDJAPouf5L_1vBpwL5/s320/P8060295.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Od lat 90-tych XX wieku zamek stał się siedzibą Bractwa Rycerskiego Zamku Chojnik i odbywają się tu jedne z największych w Polsce zawodów kuszniczych "O Złoty Bełt Zamku Chojnik". </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Ruiny zrobiły na nas ogromne i niezapomniane wrażenie. </div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil8pRNdUUOpJgrNSSclIIoTJZjzmT2hV0CNVrsxDqLE_O-pJDWJ-pSbjFemXC8MRHK8unxsRdmhl5nvGw4ByXARTdSUcVVWUxu3erofkCEj2J7jStCnSuqsdeaAIx_Xr8C07wDaE66Ft7_/s1600/P8070489.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil8pRNdUUOpJgrNSSclIIoTJZjzmT2hV0CNVrsxDqLE_O-pJDWJ-pSbjFemXC8MRHK8unxsRdmhl5nvGw4ByXARTdSUcVVWUxu3erofkCEj2J7jStCnSuqsdeaAIx_Xr8C07wDaE66Ft7_/s320/P8070489.JPG" width="320" /></a></div> <span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Na zakończenie moich wspomnień jeszcze parę słów o Parku Miniatur Zabytków Dolnego Śląska. Powstał on w Kowarach na terenie fabryki dywanów. Znajduje się w nim ponad czterdzieści modeli najważniejszych zabytków Dolnego Śląska wykonanych w skali 1:25. Można tam spotkać modele śląskich pałaców, zamków, świątyń, ratuszy, a także całe starówki miast dolnośląskich. Nie zabrakło też modelu Śnieżki z wybudowanym na szczycie schroniskiem oraz kaplicą św. Wawrzyńca. Można też zobaczyć jak wyglądało stare schronisko na Śnieżce. </span><br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Miniatury stoją pod gołym niebem, na rozległych trawnikach w otoczeniu pięknej zieleni drzew i umieszczonych w wiklinowych gazonach uroczych i bajkowo kolorowych kompozycji kwiatowych. Część miniatur znajduje się w pawilonie. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXtOyIGNbVp2xnIKMEeLAYEGe-JhD2fAF57Ti0svSTf1MVuoiDoy7auDW2Th7Hdkn26ynFbZbVDPQRR5Bo1bYTAhE43ycLmMiZG4HmVENcU52f4HlQB82gj1jA4f_cEihuURNA0VbfBDBK/s1600/P8070409.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXtOyIGNbVp2xnIKMEeLAYEGe-JhD2fAF57Ti0svSTf1MVuoiDoy7auDW2Th7Hdkn26ynFbZbVDPQRR5Bo1bYTAhE43ycLmMiZG4HmVENcU52f4HlQB82gj1jA4f_cEihuURNA0VbfBDBK/s320/P8070409.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkvWtEQbOQ0rqZx2QrxhTtHEtQrXl-l7VjhmScyBoew5Bwo2pf5XaJ4bjgTxjJrtQaiw4vGXd5Z6JMIXNEyfT1Zca2kjZNfP9rBiyA87N6T5I2fi7RqsMIhLUK0v6SbJmowTdapqS-bACo/s1600/P8070453.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkvWtEQbOQ0rqZx2QrxhTtHEtQrXl-l7VjhmScyBoew5Bwo2pf5XaJ4bjgTxjJrtQaiw4vGXd5Z6JMIXNEyfT1Zca2kjZNfP9rBiyA87N6T5I2fi7RqsMIhLUK0v6SbJmowTdapqS-bACo/s320/P8070453.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPr_H3vUFineIUolImyTdYZ0pAcWS_JG-gtCWO-RCPJ9jVxtLmbDQDN3YQfAavEtptmHXnUKmnz1piIrIvNzIMO93UXaJEPgjPrWq_R2B0JHfnwbHwOX_q3gotV_FGxRkejV2f9MZyFU3f/s1600/P8070487.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPr_H3vUFineIUolImyTdYZ0pAcWS_JG-gtCWO-RCPJ9jVxtLmbDQDN3YQfAavEtptmHXnUKmnz1piIrIvNzIMO93UXaJEPgjPrWq_R2B0JHfnwbHwOX_q3gotV_FGxRkejV2f9MZyFU3f/s320/P8070487.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDfYuxCXx8sTwntwLnzvBPtcgj6InycuaikFoi8xU1n5IRUFcn60bAOQ33q6bLVutitpVtwVUJinEN-LjcHx8i98vO4mpvGGGWPPIMaiRcwh1Drzq5ihP6_pgOBptSZ_qNKfket9lgMOSG/s1600/P8070514.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDfYuxCXx8sTwntwLnzvBPtcgj6InycuaikFoi8xU1n5IRUFcn60bAOQ33q6bLVutitpVtwVUJinEN-LjcHx8i98vO4mpvGGGWPPIMaiRcwh1Drzq5ihP6_pgOBptSZ_qNKfket9lgMOSG/s320/P8070514.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJhPmHsvJo7rM0M-aipOfWsBumu9kMeMUghpYZNp4A2cVOmoMpvd3-KsTeqbiuv8XPlNIyAGmeRcyn3lsk_6AObfS1eWNbSg5CS96OUCDtBALWLE5chxSW7vHKjPP06fOaErEzvRBHJD2x/s1600/P8070431.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJhPmHsvJo7rM0M-aipOfWsBumu9kMeMUghpYZNp4A2cVOmoMpvd3-KsTeqbiuv8XPlNIyAGmeRcyn3lsk_6AObfS1eWNbSg5CS96OUCDtBALWLE5chxSW7vHKjPP06fOaErEzvRBHJD2x/s320/P8070431.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Zapomniałabym o Świątyni Wang turystycznej atrakcji Karpacza. Jest to popularna nazwa Kościoła Górskiego Naszego Zbawiciela będącego siedzibą parafii ewangelickiej.<br />
<br />
</div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8wHqbonI-pqKsoz9wuX19f-05ARwXaUy8FijGCJSTMKc2RWvqlL8Erbml5DPj0ogFpcoV1Hg7duJORZj6HNm1g1AX4Vs27A25dQtOvWTQ6PQK3Qx96XEMCX8qPXYfoX4dKx9w9FkEosFG/s1600/P8050195.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8wHqbonI-pqKsoz9wuX19f-05ARwXaUy8FijGCJSTMKc2RWvqlL8Erbml5DPj0ogFpcoV1Hg7duJORZj6HNm1g1AX4Vs27A25dQtOvWTQ6PQK3Qx96XEMCX8qPXYfoX4dKx9w9FkEosFG/s320/P8050195.JPG" width="320" /></a><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Ta drewniana świątynia powstała na przełomie XII i XIII wieku w Norwegii jako jeden z około tysiąca kościołów klepkowych. Wybudowano ją bez użycia gwoździ, wszystkie elementy połączone są przy pomocy drewnianych złączy ciesielskich. Do XIX wieku stała ona w miejscowości Vang nad brzegiem jeziora o tej samej nazwie. Kiedy okazała się zbyt mała na potrzeby miejscowych wiernych, by zdobyć fundusze na budowę nowego kościoła, postanowiono ją sprzedać. Nabywcą okazał się król pruski Fryderyk Wilhelm IV. Miała ona zostać przewieziona do berlińskiego muzeum. Kiedy jednak dotarła do Szczecina król za namową zaprzyjaźnionej z nim hrabiny Fryderyki von Ryden z Bukowca zmienił zdanie i zgodził się by świątynię zawieźć na Śląsk. I tak Świątynia Wang stanęła w Karpaczu i stała się kościołem dla miejscowych ewangelików. Podczas prac konserwatorskich została rozbudowana. Dobudowano także murowaną dzwonnicę chroniącą Świątynię przed wiatrem znad Śnieżki. </span><br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Niestety do wnętrza Świątyni Wang nie udało się nam wejść ponieważ było już zbyt późno. Mam jednak nadzieję, że jeszcze kiedyś zawitam do Karpacza i nadrobię zaległości w zwiedzaniu. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWtBQwPl1ZfxvxLmEhLhkUfkCxRdF6jeGFF2DCQvGohxy-uacrltPTFJhig34Brynchr3FMV5JGN2VTsqz19iZZe1ZD3hdp9t6yYNOY7wH99De6xyuP1P0MDy7nMFmCr6VQYGXYUW44MbB/s1600/P8050210.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWtBQwPl1ZfxvxLmEhLhkUfkCxRdF6jeGFF2DCQvGohxy-uacrltPTFJhig34Brynchr3FMV5JGN2VTsqz19iZZe1ZD3hdp9t6yYNOY7wH99De6xyuP1P0MDy7nMFmCr6VQYGXYUW44MbB/s320/P8050210.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha1A9vhyphenhyphenq6Go_2B7XLm4wl7uix4rHLAGX3Yk23rEw87iGNb3sVvM_Hs9tW_bbFegEC9KPdxILyNTSaoZIwaAPrezXeYvWR3ATMsL6b0kPBdTzRyMNlSIWfR2Gk1KVldLqZqLXlhw8OPTRv/s1600/P8050208.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha1A9vhyphenhyphenq6Go_2B7XLm4wl7uix4rHLAGX3Yk23rEw87iGNb3sVvM_Hs9tW_bbFegEC9KPdxILyNTSaoZIwaAPrezXeYvWR3ATMsL6b0kPBdTzRyMNlSIWfR2Gk1KVldLqZqLXlhw8OPTRv/s320/P8050208.JPG" width="320" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">I tak zakończyły się moje karkonoskie wakacyjne wspomnienia. Na długo pozostaną one w mojej pamięci, a mam nadzieję jeszcze kiedyś w Karkonosze pojechać. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
<b>Zdjęcia:</b><br />
<br />
1. Wejście do ruin zamku<br />
2,3,4. Widok ruin na zewnątrz<br />
5,6,7. Wnętrze ruin<br />
8,9. Widok na ruiny z baszty zamkowej<br />
10, 11. Droga na Zamek Chojnik<br />
12. Tarcza, do której strzelali moi panowie<br />
13. Kolejna próba strzelecka Jasia<br />
14. Wejście do pawilonu w Parku Miniatur<br />
15. Miniatura zamku w Ksiażu<br />
16. Zamek Czocha<br />
17. Bazylika Mniejsza w Krzeszowie<br />
18. Cerkiewka w Sokołowsku Najmniejsza miniatura w parku)<br />
19. Mały staw i jedna z kwiatowych dekoracji.<br />
20, 21, 22. Świątynia Wang w Karpaczu</div>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-4849294977381965752011-09-28T22:26:00.000+02:002011-09-28T22:26:40.903+02:00Wojciech Tochman, Bóg zapłać<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi08ES46F0RKiOcFUVfnvLmRdyEbvLHZiorvJjtjqGuTBIWuD2E3S0Y4PAeWR8_4oIQoU2LyezhxpovYA0XrvmWj5JNCswvgpbBbb3XC8E6kpIhSpnD4u4vcgKCgz1uiqlDKF_WOqyTEHBW/s1600/B%25C3%25B3g+zap%25C5%2582a%25C4%2587.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi08ES46F0RKiOcFUVfnvLmRdyEbvLHZiorvJjtjqGuTBIWuD2E3S0Y4PAeWR8_4oIQoU2LyezhxpovYA0XrvmWj5JNCswvgpbBbb3XC8E6kpIhSpnD4u4vcgKCgz1uiqlDKF_WOqyTEHBW/s320/B%25C3%25B3g+zap%25C5%2582a%25C4%2587.jpg" width="197" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i><span style="color: #741b47;">"Nie chcę kogokolwiek swoim pisaniem wzruszać. Staram się pisać tak, by poruszać, wstrząsać. Z takiego poruszenia coś może dobrego wyniknąć, ze wzruszenia najwyżej mokra chusteczka"</span>*</i></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Tak o swoim pisarstwie powiedział w jednym z wywiadów<i> </i>znany i ceniony polski reporter - Wojciech Tochman. <i><br />
</i></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Czy rzeczywiście jego reportaże mogą poruszyć czytelnika, wstrząsnąć nim na tyle, by zechciał się choć przez chwilę zatrzymać, zastanowić nad przeczytanym właśnie tekstem? Na to pytanie mogłam udzielić sobie odpowiedzi czytając ostatnio wydaną<i> </i> przez Wydawnictwo Czarne książkę Wojciecha Tochmana <i>Bóg zapłać</i>. <i><br />
</i></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Jest to zbiór 14 reportaży, z których większość była już publikowana we wcześniejszych jego książkach - <i>Schodów się nie pali</i> oraz <i>Wściekły pies</i>. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Te 14 reportaży to 14 perełek polskiej prozy publicystycznej. To 14 perfekcyjnie wycyzelowanych opowieści o pogmatwanych ludzkich losach. Każda z nich mogłaby być scenariuszem pełnometrażowego filmu, który wzbudzałby całą gamę emocji i po obejrzeniu którego większość widzów mogłaby zakrzyknąć "To było dobre, ale w prawdziwym życiu takie historie się nie zdarzają." A jednak Tochman swoich historii nie tworzy, nie wymyśla, lecz opisuje prawdziwe losy prawdziwych bohaterów. Są nimi zarówno ludzie dobrze znani polskiemu czytelnikowi (Wanda Rutkowska, Tomasz Beksiński), jak i ci, o których do tej pory nie słyszeliśmy, a często nie podane jest nawet ich nazwisko, są dla nas anonimowymi postaciami (jak choćby bohaterowie pierwszego reportażu <i>Bóg zapłać</i>, których znamy jedynie jako On i Ona).</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Każda z tych 14 historii porusza do głębi, każda z nich ukazuje obraz polskiej mentalności. Demaskuje nasze ludzkie słabości: obłudę, zacofanie, fałszywą religijność, bezmyślność, egoizm, ale z drugiej strony ukazuje też przykłady ludzkiej solidarności, ofiarności, miłości bliźniego, bezinteresowności. I choć tych drugich postaw jest zdecydowanie mniej to jednak Tochman nie traci wiary w człowieka, można by rzec w jego człowieczeństwo. Przynajmniej ja to odbieram w ten właśnie sposób. Mimo ukazanego ogromu bólu, cierpienia, samotności, niezrozumienia - ten zbiór reportaży nie jest pesymistyczny. Jest w nim bowiem miejsce dla takich wspaniałych ludzi jak Zdzisław (Gislao) Borowiec, pielęgniarka Renata z reportażu <i>Schodów się nie pali</i> czy szef Jana Mana, bohatera reportażu <i>Człowiek, który powstał z torów</i>. To właśnie oni przywracają nam wiarę w dobroć i bezinteresowność człowieka, w jego życzliwość.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Muszę przyznać się do tego, że rozpoczynałam lekturę tej książki z postanowieniem - jeden reportaż dziennie (bo przecież w końcu muszę przeczytać coś na wyzwanie Reporterskim okiem). Z mojego postanowienia nic nie wyszło. Pochłonęłam ją w dwa wieczory rzucając w kąt czytaną w tym samym czasie "Panią Bovary".</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Reportaże Tochmana "pobiły na głowę" powieść o losach znudzonej, szukającej romantycznej miłości, żonie prowincjonalnego lekarza. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Co sprawiło, że książkę polskiego reportera czytałam z takim przejęciem i zainteresowaniem? Może jego styl - oszczędny, ale bardzo dosadny; może język - prosty, zrozumiały, jednocześnie nie stroniący od pięknych metafor, porównań, epitetów. A może sprawili to bohaterowie reportaży i ich zagmatwane, trudne historie - tak nieprawdopodobne, a jednocześnie mogące się przydarzyć każdemu z nas bądź z naszych znajomych. I wtedy pojawia się pytanie - co ja bym zrobiła na ich miejscu, jak bym się zachowała, co bym czuła? A odpowiedź na nie jest trudna - tak jak trudne są problemy poruszane przez Tochmana. "Tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono" mówi Wisława Szymborska. I tę prawdę możemy zastosować udzielając sobie odpowiedzi na postawione wcześniej pytanie. Bo ja nie potrafię tak do końca przewidzieć jak postąpiłabym w ekstremalnej dla siebie sytuacji, w jakiej stawiani byli przez życie bohaterowie Tochmana. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Czy reportaże Tochmana poruszają, wstrząsają? Zdecydowanie tak. Każdy z nich z osobna i wszystkie razem. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Polecam gorąco tym, którzy jeszcze ich nie znają. Naprawdę warto poświęcić im chwilę swojego cennego czasu. Tym bardziej, że czyta się te reportaże bardzo szybko, z wielką ciekawością i zainteresowaniem. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>Moja ocena: 6/6</b></div><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">* Wikicytaty, źródło: </span><i style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Wściekły</i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">, Exlusiv</span>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-31157057249706382202011-09-26T01:08:00.001+02:002011-09-26T01:12:48.733+02:00Wakacyjnych wspomnień czar (cześć druga)<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Miałam bardzo zajęty weekend. Wczoraj najpierw spotkanie rodzinne przy obiedzie i kawce (musiałam też trochę pomóc organizatorce w przygotowaniach), a potem druga rodzinna uroczystość - a właściwie dwie. Mój wujaszek obchodził 90-te urodziny, a oboje z ciocią właśnie dziś świętują 63 lata wspólnego pożycia małżeńskiego. Jak patrzę na cyfry, które przed chwilą napisałam, to myślę sobie, że nie każdemu jest dane obchodzić takie piękne rocznice. I dochodzę do wniosku, że nie ma co narzekać tylko trzeba się cieszyć czasem nam danym.</div><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAm2dvsm2ilfsyfYx3V3DBvjhzqK5u4LsUDPG1ZQ3X-P47blE7pI8IVAznHxJf8qDuYUVMZM6_2ZK6laQjWGEG1LE7kbxjuAZgT80-QkFEvmVKawD-f97iWY9rbbMR7zS3RQuD-2l-aN6u/s1600/P8040072.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAm2dvsm2ilfsyfYx3V3DBvjhzqK5u4LsUDPG1ZQ3X-P47blE7pI8IVAznHxJf8qDuYUVMZM6_2ZK6laQjWGEG1LE7kbxjuAZgT80-QkFEvmVKawD-f97iWY9rbbMR7zS3RQuD-2l-aN6u/s320/P8040072.JPG" width="240" /></a> <span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">A dziś był ciąg dalszy rodzinnych spotkań. Przy kawce wspominaliśmy, rozmawialiśmy, oglądaliśmy zdjęcia. Wpadły mi w oko także te z ostatnich wakacji. To było tak niedawno, a wydaje się jakby całe wieki minęły.</span><br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Postanowiłam więc znów trochę wakacyjnie powspominać na swoim blogu i stąd ten wpis. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Dziś o dwóch wodospadach znajdujących się w okolicy Szklarskiej Poręby. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Pierwszy z nich to <b>Wodospad Kamieńczyka</b>. Jest to najwyższy wodospad w Karkonoszach. Woda spada trzema kaskadami z wysokości 27 metrów. Widok jest imponujący i zapiera dech w piersiach. Szczególnie jak się stoi na dole w Wąwozie Kamieńczyka. Wąwóz ma około 100 metrów długości, a szerokość w niektórych miejscach nie przekracza 3-4 metrów. Można tam zejść po uprzednim wykupieniu biletu i otrzymaniu kasku. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Za środkową kaskadą wodospadu znajduje się grota wykuta prawdopodobnie przez Walończyków, którzy wydobywali z niej pegmatyty i ametysty. Zwana jest dziś Złotą Jamą. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Wodospad można podziwiać także z miejsca widokowego usytuowanego na górze. Nieopodal znajduje się schronisko Kamieńczyk. Tędy też prowadzi dalej szlak na Szrenicę. Tam niestety się nie wybraliśmy. Mieliśmy w planach Śnieżkę i uważaliśmy, że na tak krótki pobyt zdobycie jednego szczytu naszym dzieciom w zupełności wystarczy. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdROYqHYsDbybjHF4SOgyG4aE_KKUt9pB7yUvN4lXh5SUT0yCgH8Okyp-nN3-WO9F8y53JFw1I-s6Qeb75WCec2tnmeCQrnUfgTDcFl4AEqkhX7aIY_6SWnDHiJMJYM0BGd7yc38S6BeTZ/s1600/P8040067.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdROYqHYsDbybjHF4SOgyG4aE_KKUt9pB7yUvN4lXh5SUT0yCgH8Okyp-nN3-WO9F8y53JFw1I-s6Qeb75WCec2tnmeCQrnUfgTDcFl4AEqkhX7aIY_6SWnDHiJMJYM0BGd7yc38S6BeTZ/s320/P8040067.JPG" width="320" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Wodospad Kamieńczyka był atrakcją turystyczną już w XIX wieku. Wtedy też wybudowano tu pierwszy taras widokowy. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Związana jest z nim także ciekawa legenda. Podobno miał on powstać z łez siedmiu rusałek, które opłakiwały śmierć jednej z nich i jej ukochanego Kamieńczyka Bronisza. Młody chłopak wybrał się w góry w poszukiwaniu szlachetnych kamieni, które miały pomóc jego chorej matce. Rusałka zakochała się w nim i pomogła mu w poszukiwaniach. Chłopak także ją pokochał i obiecał powrócić. Kiedy niecierpliwa zakochana rusałka wyszła mu na spotkanie ujrzała jak Kamieńczyk spada w przepaść. Zrozpaczona rzuciła się za nim. Jej siostry rusałki tak </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">długo płakały nad smutnym losem zakochanych, aż z ich łez powstał wodospad. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUhZKjdxQwtyZ8hb6xR-Z79EbBJ8zItcbKYWVFDgRYd29giiXKm4By_zy3sWdtIezieNn6u7d4fyv_EtZGIrcSxCuCmN4YN65MrG7x0pbwp3OdUpyot_2zgXumL-nvvNlu2l5RkRx92RRG/s1600/P8040146.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUhZKjdxQwtyZ8hb6xR-Z79EbBJ8zItcbKYWVFDgRYd29giiXKm4By_zy3sWdtIezieNn6u7d4fyv_EtZGIrcSxCuCmN4YN65MrG7x0pbwp3OdUpyot_2zgXumL-nvvNlu2l5RkRx92RRG/s320/P8040146.JPG" width="320" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Drugim wodospadem, który mogliśmy podziwiać był <b>Wodospad Szklarki</b>. Jest to drugi co do wielkości wodospad w Karkonoszach. Usytuowany jest w środkowej części Wąwozu Szklarki. Woda spada z wysokości około 13 metrów najpierw dość szeroką kaskadą potem zwężającą się ku dołowi i spiralnie skręconą. Wodospad można podziwiać ze specjalnie wybudowanej platformy. Nieopodal wodospadu znajduje się schronisko Kochanówka, które mieści się w zabytkowym budynku powstałym w II połowie XIX wieku. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Z tym malowniczym miejscem również związana jest legenda. Tym razem opowiada ona o Duchu Gór - Karkonoszu - oraz małej dziewczynce, córce Szklarza, którą nazywano Szklarką. Pewnego dnia spotkała ona Karkonosza, który był bardzo zasmucony. Dziewczynka miała dobre serce, żal jej się zrobiło Ducha Gór i postanowiła go rozweselić. Od tego dnia bardzo się zaprzyjaźnili. Karkonosz podarował jej kiedyś małą sarenkę. A w okolicy mieszkał smok Krak. Nie naprzykrzał się on zbytnio ludziom, ale zwierzęta atakował. Karkonosz zorientował się, że małej i jej sarence grozi niebezpieczeństwo. Ratując dziewczynkę rzucił kamieniem w głowę smoka. Niestety chybił. Kamień spadł w sam środek potoku powodując jego pęknięcie. Krakowi nic się nie stało. Niestety mała Szklarka spadła w przepaść. Karkonosz pobiegł na miejsce wypadku i zobaczył martwą dziewczynkę, a na jej nogi spadała z góry kaskada wody. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Bardzo lubię legendy, więc i te mnie urzekły. Także oba przepiękne wodospady.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKfDgCosB0BAQzkaAUSdbxhgFJV3cTtYMnl8p9BCLyedlvPCF0xUN_sgW0vQv8M5Hh7taK6qzpSU-rUZvYrJ_1vasnKxArwyX-0D_vEE98CQd1Xl5gvlipJYefRIsfBdU9c-ENZAefrwVJ/s1600/P8040131.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKfDgCosB0BAQzkaAUSdbxhgFJV3cTtYMnl8p9BCLyedlvPCF0xUN_sgW0vQv8M5Hh7taK6qzpSU-rUZvYrJ_1vasnKxArwyX-0D_vEE98CQd1Xl5gvlipJYefRIsfBdU9c-ENZAefrwVJ/s320/P8040131.JPG" width="320" /></a></div><br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">I tak tworząc ten wpis znów przekroczyłam północ siedząc przed komputerem. Jeszcze tylko wybiorę zdjęcia i szybciutko wsunę się pod cieplutką kołderkę by przed snem jeszcze trochę poczytać. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>Zdjęcia:</b></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">1. Wodospad Kamieńczyka - widok z górnej platformy widokowej.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">2. Widok na Wąwóz Kamieńczyka. Te kolorowe drobinki to kaski turystów. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">3. Wodospad Szklarki.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">4. Droga do Wodospadu Szklarki - prowadziła wzdłuż bardzo malowniczego potoku.</div>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-85291194181504383642011-09-22T00:13:00.002+02:002011-09-22T00:22:28.870+02:00Naomi Novik, Smok Jego Królewskiej Mości<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsvh7SghBIJo9GPvbfWYMgoG1foZZ8M-ss7lMLFUtklb7JwMR_Y5bda0DerSRZ5L7cQ-3C4mjpALlpq6XTlkBOzek1oqlz4N7wCOpzHe85QQC1TvYufnOA-H02jfkdgqOgh_09Co94-kf4/s1600/Smok+Jego+Kr%25C3%25B3lewskiej+Mo%25C5%259Bci.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsvh7SghBIJo9GPvbfWYMgoG1foZZ8M-ss7lMLFUtklb7JwMR_Y5bda0DerSRZ5L7cQ-3C4mjpALlpq6XTlkBOzek1oqlz4N7wCOpzHe85QQC1TvYufnOA-H02jfkdgqOgh_09Co94-kf4/s320/Smok+Jego+Kr%25C3%25B3lewskiej+Mo%25C5%259Bci.jpg" width="200" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Dziś trochę bardziej rozrywkowo. W ramach stosikowego losowania (jeszcze sierpniowego) zostałam zobligowana do przeczytania pierwszego tomu cyklu <i>Temeraire</i> Naomi Novik. Książkę tę kupiłam zachęcona notką na okładce. To był właściwie impuls. Jest to książka fantasy, a z tym gatunkiem do tej pory właściwie nie miałam do czynienia. Ale jednocześnie z zapowiedzi wynikało, że jest to nietypowe fantasy, bo połączone z powieścią historyczną. I tu tkwił właśnie haczyk, na który się złapałam - czasy napoleońskie. To jest to co misie lubią najbardziej. A jak dodać do tego postanowienie aby jednak zapoznać się z literaturą fantasy - nie było wyjścia. Książkę zamówiłam </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Czego się spodziewałam i czy się na niej zawiodłam? I tak i nie. Śpieszę z wyjaśnieniami. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Zawiodłam się na wątku historycznym. Po pierwsze nie wpadłam na to, że jak autorka anglojęzyczna to raczej sympatią do Napoleona nie pała. Więc oczywiście są czasy napoleońskie - mamy tu bowiem wspomnianą wyprawę do Egiptu, koronację cesarską a punktem kulminacyjnym jest bitwa pod Trafalgarem - ale bohaterami są Anglicy, a Francuzi i Napoleon to ci źli. Zresztą realiów historycznych bardzo mało, tyle, aby czytelnik rzeczywiście poczuł, że wydarzenia te miały kiedyś miejsce, że akcja toczy się w rzeczywistym, znanym nam świecie. Na plan pierwszy jednak wybija się warstwa fantasy. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">I ty znów zostałam mile zaskoczona. Ponieważ jednym z dwóch głównych bohaterów jest smok. A smoki to znów coś co misie lubią najbardziej. Uwielbiałam w dzieciństwie słuchać bajek o smokach i zawsze trochę mnie złościło, że przedstawiano je jako groźne i nieprzyjazne ludziom stworzenia. A mnie się wydawało, że smoki powinny być dobre, miłe i sympatyczne. Dlatego kochałam Smoka Wawelskiego z <i>Porwania Baltazara Gąbki</i>. To był właśnie wizerunek smoka z jakim mogłam się zgodzić. I proszę, po tylu latach znów mogłam spotkać takiego smoka. Temeraire jest bowiem niezwykle sympatycznym i do tego niebywale inteligentnym smokiem. Więc jak mogłam nie pokochać tej książki, jak mogłam nie czytać jej z zainteresowaniem. To był powrót do czasów dzieciństwa, czasów bajek, podań i baśni. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Will Laurence jest kapitanem fregaty <i>Reliant</i>. Swoją przyszłość wiąże z karierą w Marynarce Wojennej. I nagle jego życie ulega drastycznej przemianie, która początkowo wytrąca go z równowagi. Anglicy na zdobytej francuskiej fregacie znaleźli smocze jajo, z którego lada moment miał się wykluć smok. Aby nie stał się on dzikim smokiem należało zaraz po wykluciu nadać mu imię i nałożyć uprząż. Jednak osoba, która miała tego dokonać już na zawsze musiała zostać opiekunem smoka. Dla marynarza oznaczało to rezygnację z pływania i wstąpienie do Korpusu Powietrznego. Dzięki splotowi niefortunnych dla siebie zdarzeń to właśnie Willa wybrał sobie nowo narodzony smok. I tak Laurence stał się opiekunem Temeraire'a. Nie będę przedstawiać tutaj dalszych losów bohaterów - zainteresowanych odsyłam do książki. Chcę jednak napisać o nich parę słów. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Temeraire jest niesamowicie sympatycznym smokiem. Całkowicie oddanym swojemu kapitanowi. Jest bardzo pojętny, uczy się nadspodziewanie szybko, łatwo przystosowuje się do całkowicie nowych dla niego warunków. Jest też niezwykle inteligentny. Uwielbia kiedy Laurence mu czyta, chce się zapoznać z teatrem, pójść na koncert. Z czasem okazuje się, że kwestie matematyczne potrafi prędzej i lepiej zrozumieć niż jego opiekun. Ale przede wszystkim cenię Temeraire'a za jego dobroć, mądrość, pozytywne nastawienie do ludzi i smoków oraz jego wierność i miłość do Laurence'a.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Kapitan jest także ciekawą postacią. Początkowo nastawiony negatywnie do zmiany swego losu, zaczyna stopniowo przywiazywać się do swojego smoka. Rodzi się między nimi prawdziwie głęboka więź. Jeden jest w stanie oddać życie dla drugiego. Ponadto Laurence jest człowiekiem honoru, prawym, wrażliwym na krzywdę drugiej istoty. Jest surowym acz sprawiedliwym dowódcą. Potrafi bronić swego stanowiska, umie się także przyznać do błędu. No cóż - prawdziwy ideał. Jakże by mogło być inaczej w takiej "bajkowej" opowieści. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">I co jest ważne książkę czyta się bardzo dobrze i szybko. Akcja nie nuży. Autorka wciąż zaskakuje nas jej niespodziewanymi zwrotami. Jeżeli znamy historię - pewnych rzeczy możemy się domyślić, ale to nie zmniejsza naszego zainteresowania. Oczywiście, jak w baśni, wszystko zmierza do szczęśliwego zakończenia. Nie brak jednak wzruszających momentów - zawsze się wzruszam kiedy mowa o zwierzętach, a przecież smoki, nawet gadające, takowymi są. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Czy warto przeczytać? Zależy co kto lubi. Jest to bowiem powieść fantasy, którą czyta się lekko, łatwo i przyjemnie przede wszystkim dla rozrywki. I nic więcej, a może aż tyle. Czasem warto także zatrzymać się nad takim czytadłem po prostu tak dla przyjemności. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Specjalnie nie będę biegać za dalszymi częściami cyklu, ale jak mi wpadną w ręce - to czemu nie. Może wtedy, gdy mnie dopadnie chandra - usiądę pod kocem, wtulę się w swojego kota i znów powrócę do krainy dzieciństwa, gdzie smoki gadają ludzkim głosem. Czemu nie.......</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><b style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Moja ocena: 5/6</b><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"> (to przede wszystkim dla sympatycznego smoka)</span>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-18924188410497211832011-09-20T22:24:00.001+02:002011-09-20T22:26:12.687+02:00Dorota Terakowska, Tam gdzie spadają Anioły<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihHmdZY1Txm_8wSAIylbUasQchtN-mFz3M2IqxElmRbWCUDlkzzYk5D423ZYk44yHuF8NDpnr3m2tZmIMg3maiOY-4rshmqr2GC-DRvTr5pcicECvIoPhhZcK2gVWoEAzFlH-bLRh_mv9c/s1600/Tam+gdzie+spadaj%25C4%2585+Anio%25C5%2582y.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihHmdZY1Txm_8wSAIylbUasQchtN-mFz3M2IqxElmRbWCUDlkzzYk5D423ZYk44yHuF8NDpnr3m2tZmIMg3maiOY-4rshmqr2GC-DRvTr5pcicECvIoPhhZcK2gVWoEAzFlH-bLRh_mv9c/s320/Tam+gdzie+spadaj%25C4%2585+Anio%25C5%2582y.jpg" width="196" /></a><i style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">"Mamo! Mamusiu! Anioły fruną po niebie!"</i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"> Już te pierwsze słowa powieści Doroty Terakowskiej wprowadzają na w przepojony tajemniczością świat małej Ewy. Ewa ma pięć lat. Jest spokojnym, mądrym dzieckiem, nie stwarzającym problemów swoim wiecznie zajętym rodzicom (mama wciąż rzeźbi, a tata jest naukowcem - informatykiem, dla którego świat wirtualny jest bardziej prawdziwy od realnego). Można nawet zaryzykować twierdzenie, że Ewa jest dziwnym dzieckiem. Bo czy ktoś widział pięciolatkę, która potrafi sama sobie zorganizować czas, nie marudzi, nie zanudza rodziców pytaniami. A taka właśnie była Ewa. Tylko babcia okazywała jej większe zainteresowanie, więc to właśnie z nią łączyła dziewczynkę szczególna więź. To babcia także powiesiła nad jej łóżeczkiem "kiczowaty" obrazek przedstawiający Anioła Stróża przeprowadzającego dwójkę dzieci przez kładkę nad przepaścią. I tego dnia kiedy Ewa wbiegła do pokoju mamy krzycząc, że Anioły fruną po niebie, a nie doczekawszy się zainteresowania z jej strony, pobiegła za nimi aż do lasu, babcia odnalazła obrazek rzucony na ziemię, a Anioł był całkowicie zniszczony. Tylko nigdzie nie było dziewczynki. Dorośli znaleźli ją w kłusowniczym dole. A obok niej leżało wielki, białe pióro.</span><br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Co zobaczyła w mała Ewa nad lasem? Dlaczego od tego dnia często ulegała różnym mniej lub bardziej niebezpiecznym wypadkom? Kim jest Bezdomny, który pojawił się w okolicy zaraz po wypadku Ewy? Dlaczego na gałęzi przed oknem dziewczynki siada wielki czarny ptak?</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0jJ7XCeNOHNZTiesHg6EvnIKjSVvMCZHFGLjkRBc6Jwwut_5Bs574vux0Gj6UL7TG1pO7zO9ViozcnL4ag0fbqGpV6DDbwoaTbZPLAErF7gmtgOm-4KUEz0jIyTmmAQyr79b6U8DfYiT4/s1600/Anio%25C5%2582+str%25C3%25B3%25C5%25BC.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0jJ7XCeNOHNZTiesHg6EvnIKjSVvMCZHFGLjkRBc6Jwwut_5Bs574vux0Gj6UL7TG1pO7zO9ViozcnL4ag0fbqGpV6DDbwoaTbZPLAErF7gmtgOm-4KUEz0jIyTmmAQyr79b6U8DfYiT4/s1600/Anio%25C5%2582+str%25C3%25B3%25C5%25BC.jpg" /></a></div><br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Dorota Terakowska prowadzi swoją narrację na dwóch płaszczyznach. Jedna - to historia małej Ewy. Druga - to opowieść o losach białego Anioła Ave oraz czarnego Anioła o imieniu Vea. Te dwie opowieści przenikają się nawzajem, gdyż jak łatwo się domyślić Ave jest Aniołem Stróżem Ewy.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i>Tam gdzie spadają Anioły</i> to ciepła powieść o miłości, przyjaźni, o zawiłościach i meandrach ludzkiego losu, o nieszczęściu, chorobie, cierpieniu, o wzajemnej bliskości, niesieniu pomocy. Dorota Terakowska pokazuje nam, że w życiu ważne są wszystkie chwile: te radosne, pełne optymizmu, szczęścia, i także te trudne, przynoszące ból, cierpienie, rozpacz. Jej powieść możemy także odczytać jako współczesną powiastkę filozoficzną zawierającą rozważania na temat Dobra i Zła istniejącego w świecie.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Dobro i Zło jest nierozłączne, jedno nie może istnieć bez drugiego.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i style="color: #741b47;">"Albowiem Dobro osiąga siłę tylko wtedy, gdy świadomie walczy ze Złem. Dobro nie wystawione na pokusy traci na wartości, jest jak fałszywe złoto."</i> (s. 75)</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i style="color: #741b47;">"Dobro musi być świadomym wyborem, a nie jedyną możliwością."</i> (s. 77)</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i style="color: #741b47;">"A my bez was ulegamy zwyrodnieniu, a zwyrodniałe Zło, nieograniczone walką z Dobrem, jest groźne i obrzydliwe."</i> (s. 91)</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Innym ważnym problemem poruszanym przez autorkę jest odwieczny konflikt wiary i rozumu, który w czasach rozwoju cywilizacji jest nie mniej, a może nawet bardziej aktualny. Jeden z bohaterów powieści, ojciec Ewy, w obliczu niespotykanych i niecodziennych wydarzeń, o które "potyka" się jego racjonalizm mówi:</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i style="color: #741b47;">"Nigdy nie traktowałem serio niczego, czego się nie da zważyć, zmierzyć, rozłożyć na atomy i precyzyjnie opisać. A może jednak istnieją zjawiska i rzeczy, których nie da się zbadać naukowymi metodami?"</i> (s. 114)</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i style="color: #741b47;">"Sensem wiary jest bezgraniczna ufność, a sensem wiedzy są dowody. Wiara jest tam, gdzie nie ma dowodów."</i> (s. 137)</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">O tym przekonali się bohaterowie powieści, a przede wszystkim rodzice Ewy. Ich życie bardzo się zmieniło. Zrozumieli prawdy, które były dla nich ukryte. Zrozumieli także, że prawdziwe człowieczeństwo kształtuje się w cierpieniu. Ale poznali też co oznacza słowo nadzieja. Tak jak Dobro nie może istnieć bez Zła, tak odwiecznym towarzyszem cierpienia jest nadzieja.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Co tu dużo mówić znów zakochałam się w książce pani Doroty. Najpierw była <i>Poczwarka</i>, teraz powieść o Aniołach. Pokochałam ciepło i optymizm jej powieści. Bo chociaż pisze o chorobie i cierpieniu to jej utwory nie są przygnębiające, a właśnie niosą człowiekowi pociechę. Pokazują jak piękny może być świat, napawają nadzieją, radością i optymizmem. Zawierają i budzą wiele pozytywnych emocji. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Cieszę się, że powieść ta znalazła się na liście lektur gimnazjalnych (tak przynajmniej poinformowała mnie uprzejma pani w bibliotece). Mam nadzieję, że młodzi czytelnicy przyjmą ją ciepło i nie będą żałować czasu spędzonego z jej bohaterami. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"> <b>Moja ocena 5+/6</b></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Ps. Być może właśnie taki obrazek wisiał nad łóżeczkiem Ewy (zdjęcie pochodzi z internetu).</div>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-20413228389466420122011-09-18T23:42:00.001+02:002011-09-18T23:45:30.801+02:00Virginia Woolf, Orlando<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtUF01hE156LhLnbAXan7XEA9GmGJicrxlB9d-DZGIcgnJDuMH_GAkwY0Nnonw95L_KWsi1EpbEUV-Lg76Ayi2M8QrlvmD379lWjIChv6idg99kbZNYJ4TYBVSLM2KNt-G8zTe5kuHs62B/s1600/Orlando.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtUF01hE156LhLnbAXan7XEA9GmGJicrxlB9d-DZGIcgnJDuMH_GAkwY0Nnonw95L_KWsi1EpbEUV-Lg76Ayi2M8QrlvmD379lWjIChv6idg99kbZNYJ4TYBVSLM2KNt-G8zTe5kuHs62B/s320/Orlando.jpg" width="192" /></a><i> "To było dzieło intelektualistki - które, mimo to, było proste, zachwycające i przystępne w narracji." </i>Tak o tej powieści Virginii Woolf pisał jej siostrzeniec Quentin Bell tuż przed publikacją <i>Orlanda</i> we wrześniu 1928 roku.Także jej siostra Vanessa pisała z Londynu, że <i>"wielką ekscytację budzi tutaj nowa książka Virginii"</i>. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Z czego wynikało tak wielkie zainteresowanie powieścią Virginii Woolf? Czym różniła się ona od innych?</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i>Orlando</i> to biografia, która rozpoczyna się w XVI wieku w czasach panowania królowej Elżbiety I, a trwa do czasów współczesnych autorce tj do roku 1928 (Virginia ukończyła powieść w marcu tego roku). To biografia pięknego, młodego chłopca, ulubieńca królowej, i biografia dojrzałej kobiety. Orlando i Orlanda. Mężczyzna i kobieta. Dwie osoby - a może jedna?</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Trudno mi pisać o tej powieści by nie wyjawić zbyt wiele, by nie zepsuć przyjemności czytania tym, którzy jeszcze z tą książkę się nie zapoznali. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">A warto. Bowiem całkowicie zgadzam się ze słowami siostrzeńca Virginii. <i>Orlando</i> niewątpliwie napisany został przez intelektualistkę. Widać to zarówno w rozważaniach dotyczących literatury angielskiej , jak i w opisie zmian zachodzących w mentalności społeczeństwa angielskiego na przestrzeni czterech stuleci. Ważne i poczesne miejsce w powieści zajmują także rozważania na temat istoty i sensu ludzkiego życia oraz płci, a właściwie odmienności w postrzeganiu siebie jako kobiety i siebie jako mężczyzny. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Jednocześnie powieść czyta się bardzo dobrze, ponieważ nie jest przeintelektualizowana. Virginia Woolf pisze prosto i przystępnie, dociera do każdego czytelnika. Potrafi zaciekawić, poruszyć, pobudzić do myślenia, do zastanowienia się nad życiem, nad sobą - kim jestem, do czego zmierzam. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Cóż tu więcej dodać. Książka ta wywarła na mnie silne, niezapomniane wrażenie. A mimo to trudno mi o niej pisać. Brakuje doświadczenia by w bardziej profesjonalny sposób dokonać jej oceny. A jako laik potrafię napisać tylko tyle: warto sięgnąć po <i>Orlanda</i>, a powiem więcej - warto zapoznać się bliżej z twórczością Virginii Woolf ( co zapewne uczynię niestety w bliżej nieokreślonym czasie).</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><b style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Moja ocena: 5+/6</b>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-66144408109211635222011-09-16T01:18:00.001+02:002011-09-16T01:25:23.099+02:00Grażyna Bąkiewicz, Coś za coś<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpXmDoPZq3aQmv5w3xbKLX1SlVqSx4oQNQo9d-4JRS-Gl3MMbM02UuLnawL5_Qebc3pxgufLjcPNQw_Co2Ds-OsS3rU2EjUFVJVUzGaqFqok4Mmaf9uHaHzNvbak1_OYe8jnXtBt4lLb0Z/s1600/Co%25C5%259B+za+co%25C5%259B.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpXmDoPZq3aQmv5w3xbKLX1SlVqSx4oQNQo9d-4JRS-Gl3MMbM02UuLnawL5_Qebc3pxgufLjcPNQw_Co2Ds-OsS3rU2EjUFVJVUzGaqFqok4Mmaf9uHaHzNvbak1_OYe8jnXtBt4lLb0Z/s320/Co%25C5%259B+za+co%25C5%259B.jpg" width="197" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">W życiu już tak bywa - coś tracimy, coś zyskujemy. Coś za coś.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Bohaterka powieści Grażyny Bąkiewicz - Julia - jest trzydziestosześcioletnią kobietą, matką dwudziestoletniej Zuzi. Jej pasją są jaskinie. Od dziecka nie bała się ani ziemi, ani kamienia.Wierzyła, że jej ciało jest jak z gumy - potrafi dopasować się do każdej szczeliny. Julia znajdując się kilkadziesiąt metrów pod ziemią nigdy nie czuła strachu, kochała jaskinie z ich tajemniczością i pięknem. Jednak przed trzema laty zginęła w jaskiniach jej koleżanka. Ten wypadek i jego konsekwencje odmienią całkowicie życie Julii. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Tak jak sugeruje nam tytuł - Julia dużo straci, ale dużo też zyska w zamian. Ktoś bliski odejdzie, ale na jego miejsce pojawi się ktoś, kto da jej szczęście, radość, satysfakcję.Coś za coś. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Grażyna Bąkiewicz pisze o miłości, poświęceniu, przyjaźni ale także o nienawiści, żalu, zemście. Jej powieść przesycona jest emocjami. Jest w niej miejsce na radość i na cierpienie. Na bezinteresowną pomoc i na bezmyślne zadawanie bólu bliskiemu człowiekowi. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Bohaterowie to ludzie tacy jak my. Kochają, nienawidzą; są serdeczni i bezpośredni, otwarci na drugiego człowieka i jego potrzeby, gotowi zawsze nieść pomoc, nawet tym, którzy pozornie ją odrzucają bądź zamknięci w sobie, egoistyczni, nieczuli na ludzką krzywdę, zapiekli w swojej nienawiści, fałszywi i dwulicowi. Zuzia, Gaweł, Zosia, Rafał, Hanka, Paweł, Baltazar, mała Zuzia - każdy z nich jest inny, każdy z nich odciśnie swoje piętno na życiu Julii. Ktoś odejdzie, ktoś zdradzi, ktoś pomoże, ktoś pokocha - coś za coś. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Pierwszoosobowa narracja przybliża nam postać głównej bohaterki. Na toczące się wydarzenia patrzymy z jej perspektywy. Wiemy to, co wie ona, czujemy tak jak ona. Każdy człowiek przechowuje w najgłębszych zakamarkach swojej pamięci obrazy, fakty, słowa, o których chciałby zapomnieć, nie wracać do nich. Ale pod wpływem impulsu wydobywają się one na światło dzienne, by zaatakować ze zdwojoną siłą. Tak dzieje się w przypadku Julii, a my wraz z nią jeszcze raz przeżywamy te trudne chwile i wraz z nią staramy się zrozumieć - dlaczego? A tych dlaczego w życiu Julii jest wiele. I nie na każde znajdzie ona odpowiedź. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Książkę czyta się bardzo dobrze. Grażyna Bąkiewicz pisze prostym językiem, czytelnym dla każdego; swobodnie posługuje się słowem. Wartkie dialogi, piękne opisy jaskiń, subtelne poczucie humoru (w tym wypadku majstersztykiem jest pierwsze zdanie powieści) to niewątpliwe zalety jej pisarstwa. I mistrzowskie operowanie emocjami, uczuciami. Od dawna już nie zdarzyło mi się płakać podczas lektury powieści, którą można zaklasyfikować jako obyczajową. A czytając <i>Coś za coś</i> kilka razy miałam "oczy na mokrym miejscu" jak zwykła mawiać moja Babcia. A myślę, że tak się stało gdyż dzięki autorce potrafiłam utożsamić się z bohaterką, poczuć to, co ona czuła. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Daleka jestem od stwierdzenia, że powieść ta to literatura bardzo wysokiego lotu. Mimo to wywarła ona na mnie bardzo pozytywne wrażenie i gorąco ją polecam. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Tym bardziej, że okazało się, iż historia Julii - a właściwie jej część dotycząca relacji z córką - ma potwierdzenie w rzeczywistości; jest prawdziwa. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Skąd ta pewność? </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Otóż wiem to od samej autorki. I tu przejdę do drugiej części mojego wpisu. Dziś tj w czwartek byłam na spotkaniu autorskim z panią Bąkiewicz.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWUWshZ5fpo3rOy0oY9LentvG9EOIN3b6YfmBQB6OCF56waq3_wlBSD1MOHOL2MSNdpuAiz7Qbamw9c85QT3LsKPob_8G6TM6hG0IVGLC6Yuhw4bdIafy5nuKLt2yx-WoNfpavwW5XNWJW/s1600/Gra%25C5%25BCyna+B%25C4%2585kiewicz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="162" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWUWshZ5fpo3rOy0oY9LentvG9EOIN3b6YfmBQB6OCF56waq3_wlBSD1MOHOL2MSNdpuAiz7Qbamw9c85QT3LsKPob_8G6TM6hG0IVGLC6Yuhw4bdIafy5nuKLt2yx-WoNfpavwW5XNWJW/s320/Gra%25C5%25BCyna+B%25C4%2585kiewicz.jpg" width="320" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Chciałabym przekazać chociaż garść wrażeń z tego spotkania.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Pani Grażyna mieszka w Łodzi. Ukończyła historię na Uniwersytecie Łódzkim i początkowo pracowała w archiwum. Jednak nie było to zajęcie jej marzeń. Szybko więc zmieniła archiwum na szkołę. I tam pozostała. Przez dwadzieścia pięć uczyła historii najpierw w szkole podstawowej, potem w gimnazjum. Ponieważ od najmłodszych lat chciała pisać skończyła także dziennikarstwo. Jednak krótki epizod pracy w popularnym w czasach komunizmu dzienniku wyleczył ją skutecznie z bycia żurnalistką. Ale chęć pisania była tak przemożna, ze nie dało się jej zignorować. Pani Bąkiewicz zaczęła więc pisać bajki dla swoich dwóch córek. Pisała "do szuflady". Los chciał jednak inaczej. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhMDszLcufJEfMOifQOgY0sxfE2JX5d58v8ojqwYpAhD2sGCM9BgmWjt4eTnfspNlmt4US6cXZ1iN7R0pYXzYxdgN7CnE-W3Hv9P4E_dlHimYvx1pFsje4Y0bYgMIM54gpRElPhbsiVkyq/s1600/Korniszonek.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhMDszLcufJEfMOifQOgY0sxfE2JX5d58v8ojqwYpAhD2sGCM9BgmWjt4eTnfspNlmt4US6cXZ1iN7R0pYXzYxdgN7CnE-W3Hv9P4E_dlHimYvx1pFsje4Y0bYgMIM54gpRElPhbsiVkyq/s320/Korniszonek.jpg" width="226" /></a> Wysłała swoje bajki na ogólnopolski konkurs bajek dla dzieci i .... zdobyła pierwszą nagrodę. Jej bajki zaczęły ukazywać się w popularnym podówczas "Świerszczyku". Później przyszła kolej na pierwszą powieść dla młodzieży "O melba!" za którą autorka otrzymała nagrodę IBBY w 2002 roku. I tak zaczęła się jej kariera jako pisarki. Jest przede wszystkim autorką książek dla dzieci i młodzieży. Napisała też kilka książek dla dorosłych m.in. <i>Coś za coś</i>, choć jak sama mówi woli pisać dla młodszego czytelnika. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Pani Grażyna jest przesympatyczną, otwartą osobą. Opowiada o sobie z wielką swadą, ale jednocześnie z dużą dozą skromności. Emanuje z niej ciepło; widać, że jest osobą przyjazną. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">tematy swoich książek czerpie z życia, ze swojego bogatego doświadczenia w pracy pedagogicznej. Każda jej powieść jest inspirowana ważnym wydarzeniem, które, jak sama mówi, wywołuje w niej silne emocje. Nie mogąc sobie z nimi poradzić przelewa je na papier. Tak powstały jej książki dla młodzieży, tak też powstała powieść <i>Coś za coś</i>. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Wszystkich, którzy chcieliby bliżej poznać autorkę odsyłam do jej <a href="http://www.grazynabakiewicz.pl/">strony internetowej. </a> </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Wyszłam ze spotkania z autorką nastawiona pozytywnie zarówno do niej jak i do jej twórczości. Nie ukrywam, że zaintrygowała mnie swoimi powieściami dla młodzieży, które chętnie w wolnej chwili przeczytam. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqntn2ztNjowj7jWm5WDmzq4CB6LWw28xPnkHS1fBa2zkTFPuVgFAQ06cNCn_vtwi4mCGxNCSQPJTk3UKN4AONPHS35dzO80WUUUa2MxFA8qU7-KQ6BfmBTKfUj9FkfJW5qjej9g0ws4es/s1600/P9150087.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqntn2ztNjowj7jWm5WDmzq4CB6LWw28xPnkHS1fBa2zkTFPuVgFAQ06cNCn_vtwi4mCGxNCSQPJTk3UKN4AONPHS35dzO80WUUUa2MxFA8qU7-KQ6BfmBTKfUj9FkfJW5qjej9g0ws4es/s320/P9150087.JPG" width="320" /></a> </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Oczywiście nie powstrzymałam się od kupienia choć jednej jej książki (choć tak się zarzekałam, że nic nie kupię). Tym razem jest to powieść dla dzieci pod smakowitym tytułem <i>Korniszonek</i>. </div><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Wyszłam wiec wzbogacona o dwa autografy - jeden dla mnie, jeden dla moich dzieci.</span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Zdjęcie pani Grażyny Bąkiewicz pochodzi z jej strony internetowej. </span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Pozostałe zdjęcia są mojego autorstwa.</span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimdDGub40SSsjqoaAerxUl-vXLnGrfAK25V8b4-WnojuHjcL2F11Ibg2fX3CUJ2rl0a4I9QiU7AhVPsuIm9x3AcC5rjPprMai9cSljaGWNVXeYcQVxMyLFEZa77VOyhhyphenhyphenrNXSZwadARslK/s1600/P9150090.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimdDGub40SSsjqoaAerxUl-vXLnGrfAK25V8b4-WnojuHjcL2F11Ibg2fX3CUJ2rl0a4I9QiU7AhVPsuIm9x3AcC5rjPprMai9cSljaGWNVXeYcQVxMyLFEZa77VOyhhyphenhyphenrNXSZwadARslK/s320/P9150090.JPG" width="320" /></a></div><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><b>Moja ocena: 5/6</b></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhMDszLcufJEfMOifQOgY0sxfE2JX5d58v8ojqwYpAhD2sGCM9BgmWjt4eTnfspNlmt4US6cXZ1iN7R0pYXzYxdgN7CnE-W3Hv9P4E_dlHimYvx1pFsje4Y0bYgMIM54gpRElPhbsiVkyq/s1600/Korniszonek.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><br />
</a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqntn2ztNjowj7jWm5WDmzq4CB6LWw28xPnkHS1fBa2zkTFPuVgFAQ06cNCn_vtwi4mCGxNCSQPJTk3UKN4AONPHS35dzO80WUUUa2MxFA8qU7-KQ6BfmBTKfUj9FkfJW5qjej9g0ws4es/s1600/P9150087.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br />
</a></div>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-40701034127430678892011-09-13T23:57:00.004+02:002011-09-14T00:03:19.913+02:00O pożytkach z wyszywania<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Co ma wspólnego haft krzyżykowy z książkami? W moim przypadku wiele. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Zapisałam się na wspólne haftowanie zwane RR czyli Round Robin (zabawa hafciarek wykorzystujących algorytm karuzelowy - czymkolwiek on jest). Właściwie powinnam zacząć już wyszywanie, ale zanim wybrałam się z mojej wsi na hafciarskie zakupy trochę czasu minęło. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Dziś udało mi się wymknąć do wielkiego miasta Łodzi. I oczywiście nie mogłam przejść obok księgarni i antykwariatu aby do nich nie wstąpić. A po powrocie zastałam w domu paczkę z książkami zamówionymi w wydawnictwie Prószyński. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Oto moje książkowe nabytki. Kolejne do ustawienia się w kolejce do czytania. A ostatnio byłam też w bibliotece i nie mogłam wyjść z pustymi rękami (bibliotecznego stosiku nie prezentuję; będzie widoczny w pojawiających się wpisach; poznać łatwo, bo zdjęcia okładek są gorszej jakości - obłożone w folię).<br />
<br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJxR0DK9ULFz9Obijf-uvxD1i-RPfAToLLcvyBPlFymA7-JuIoH0IPOW2TCGYRmean9I8ZwUgcAt8Eis5VOiVBbPqX4GLDFqiaPYsFZ7vmg8dWR9WjXvHj30PIK_25CPF5xMUTd6p6OTCh/s1600/Stosik+wrze%25C5%259Bniowy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="299" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJxR0DK9ULFz9Obijf-uvxD1i-RPfAToLLcvyBPlFymA7-JuIoH0IPOW2TCGYRmean9I8ZwUgcAt8Eis5VOiVBbPqX4GLDFqiaPYsFZ7vmg8dWR9WjXvHj30PIK_25CPF5xMUTd6p6OTCh/s320/Stosik+wrze%25C5%259Bniowy.jpg" width="320" /></a></div><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Tradycyjnie już od góry:</span><br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">1. Sue Monk Kidd, <i>Sekretne życie pszczół</i> (zakupione w antykwariacie, dawno upatrzona pozycja)</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">2. Nicholas Sparks, <i>Anioł stróż</i> (także w antykwariacie i też od dawna poszukiwana)</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">3. Kate Morton, <i>Zapomniany ogród</i> (j.w. widziałam pochlebną recenzję na którymś z blogów i spodobała mi się okładka)</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">4. Sarah Waters, <i>Ktoś we mnie</i> (j.w. także dawno upatrzona; wiele słyszałam o autorce i sama się chcę przekonać jak pisze)</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">5. Sam Savage, <i>Firmin</i> (kupiona w księgarni za pół ceny; zachęciła mnie pozytywna recenzja; zakup pod kontem wyzwania czytelniczego)</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">6. Grażyna Bąkiewicz, <i>Coś za coś</i> (kupiona za pięć złotych w wydawnictwie; w czwartek wybieram się na spotkanie z autorką, do tej pory nic nie czytałam, więc warto przed spotkaniem przejrzeć choć jedną książkę; poza tym autorka jest z Łodzi - warto znać twórczość lokalnych autorów)</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">7. Gwen Cooper, <i>Odyseja kota imieniem Homer</i> (kocia literatura więc dla mnie obowiązkowa; zakup przy okazji powieści pani Bąkiewicz)</div><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">8. Michael McDowell, Tabitha King, <i>W cieniu płonących świec</i> (zakup w wydawnictwie, znów spowodowany pozytywną recenzją)</span><br />
<br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Teraz pozostaje mi tylko umiejętne lawirowanie pomiędzy haftem a książką. Jednak jestem wielką optymistką i mam nadzieję, że sobie poradzę.</span>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-310820286134607422011-09-07T00:33:00.001+02:002011-09-07T00:38:12.014+02:00Józef Ignacy Kraszewski, Brühl. Powieść historyczna z XVIII wieku.<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjt0jX_QVYzmvphTeHbislLb3T0dyQpxnBIRdRxaFZyUP3Qc3csgbQtHfwEvdZ_XIBhQyKfqADhyNsRy1oMmTcU-mFi9CqyDJDjouQZPJUVAGf04DVuuoP2X3TJVUjC2NqV-TRKQBAorEb/s1600/Bruhl.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjt0jX_QVYzmvphTeHbislLb3T0dyQpxnBIRdRxaFZyUP3Qc3csgbQtHfwEvdZ_XIBhQyKfqADhyNsRy1oMmTcU-mFi9CqyDJDjouQZPJUVAGf04DVuuoP2X3TJVUjC2NqV-TRKQBAorEb/s320/Bruhl.jpg" width="187" /></a><i> <span style="font-size: small;">"Jest to szatan w ludzkim ciele, ale szatan, który krzyżem leżąc, się modli, a jutro nieprzyjaciela zgniecie jak muchę i nie będzie miał zgryzoty najmniejszej. Przy tym słodki, miły i ujmujący do najwyższego stopnia." </span></i>(strona 103)<i><br />
</i></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Takimi słowami charakteryzuje Henryka Brühla, tytułowego bohatera powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego, padre Guarini - jezuita, spowiednik Augusta III i jego żony, poplecznik Brühla wykorzystujący go do swoich celów.<i><br />
</i></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i>Brühl</i> należy do tych powieści historycznych Kraszewskiego, których bohaterami są autentyczne postacie historyczne. Akcja powieści obejmuje czasy saskie. W naszej polskiej historiografii oceniane są one dość krytycznie. Jest to okres panowania w Polsce dwóch królów z dynastii Wettynów: Augusta II Mocnego i jego syna Augusta III Sasa, którzy jednocześnie byli elektorami saskimi. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg26MKdLkgqxgiZ-QET2fu6VRia_9n_-ve0rZUtdb1_IoYUC1Hh_FQpz6yp0Ac0NtiomBFgCy_3EYacTWtHA3VXVEE74hCJbyybtPzmi3ZnnhLgzPzXxEliWf5B2C8YbKBaXv6zROWDeV88/s1600/August_II_Mocny.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg26MKdLkgqxgiZ-QET2fu6VRia_9n_-ve0rZUtdb1_IoYUC1Hh_FQpz6yp0Ac0NtiomBFgCy_3EYacTWtHA3VXVEE74hCJbyybtPzmi3ZnnhLgzPzXxEliWf5B2C8YbKBaXv6zROWDeV88/s1600/August_II_Mocny.jpg" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Głównym bohaterem swojej powieści uczynił Kraszewski Henryka Brühla, pierwszego ministra Saksonii i faworyta Augusta III. Przedstawia on początki kariery tego potężnego później człowieka, niepodzielnie rządzącego Saksonią, mającego nieograniczony wpływ na króla. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Brühla poznajemy jako tzw. srebrnego pazia na dworze ówczesnego króla Polski Augusta II. Widzimy jak umiejętnie potrafił się wkraść w łaski swego pana, stać się niezastąpionym. Po śmierci Augusta II Brühl postanawia zdobyć podobną pozycję na dworze jego syna Fryderyka Augusta II, elektora Saksonii i późniejszego króla Polski - Augusta III. Tu napotyka jednak na przeszkodę w postaci hrabiego Aleksandra Józefa Sułkowskiego, który od wczesnych lat młodości towarzyszył następcy tronu (uważa się, że Sułkowski był naturalnym synem Augusta II). Był jego powiernikiem i przyjacielem. Po przejęciu władzy August III mianował Sułkowskiego pierwszym ministrem. I to z tym nieodłącznym towarzyszem nowego króla zamierzał zmierzyć się faworyt zmarłego Augusta II. Musiał mu stawić czoła, by osiągnąć swój cel. A była nim władza i pieniądze. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigiqH8PEaS0F7BGg-tQerxlilbWaJJlBVg7fjSVElFMgSFIcs0Ew0q8_i-uhBN9oia2FZ0hZL8SJwWFecEZLJbruviybvSaCM5_GnYGp7gSsrQ-HYNu6lKL7zknfspG-Ld3iuNqiJvBRNY/s1600/August_III_%2528Poland%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigiqH8PEaS0F7BGg-tQerxlilbWaJJlBVg7fjSVElFMgSFIcs0Ew0q8_i-uhBN9oia2FZ0hZL8SJwWFecEZLJbruviybvSaCM5_GnYGp7gSsrQ-HYNu6lKL7zknfspG-Ld3iuNqiJvBRNY/s320/August_III_%2528Poland%2529.jpg" width="247" /></a> </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Kraszewski w mistrzowski sposób opisuje właśnie tę walkę pomiędzy dwoma faworytami, walkę nierówną, gdyż Sułkowski nie zdaje sobie sprawy z misternie snutej intrygi dworskiej, w której pierwsze skrzypce gra były faworyt Augusta II - Henryk Brühl. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Mimo, że w powieści nie znajdziemy opisów bitew czy pojedynków, mimo, że nie ma w niej błyskawicznych zwrotów akcji, czyta się ją z zapartym tchem niczym najlepszą powieść sensacyjną. Kraszewski bowiem umiejętnie wprowadza nas w świat dworskich intryg, świat, w którym nie liczą się przyjaźnie, w którym nigdy nie wie się kto jest wrogiem, a kto przyjacielem, gdzie nikomu nie można ufać, gdzie jest się zdanym tylko na siebie. Jest to świat, w którym przetrwa najsilniejszy, najtwardszy, najbardziej bezwzględny, ten, dla którego liczy się tylko dobro własne. A wszystko to jest ukryte pod maską fałszywej życzliwości, przyjaźni i troski. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Towarzyszy temu atmosfera wiecznej zabawy, szaleństwa, a nawet rozpusty. Właściwie nikt, kto się unurza w tym świecie nie pozostaje czysty. Taką cenę płaci się za pozycję, majątek, władzę. Nikt nie walczy z otwartą przyłbicą, bo żeby odnieść sukces trzeba być przebiegłym, chytrym i fałszywym jak lis. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhErnMtrxV0cWRQ0scLNpuXjLrOsI6NZ1bWxseYpgvsSuZCs0T9qOrKmi-8qqqcMgURfYzapOgBb-aIxmV6DD8q0bEnQlXfzW7oK2ZB2n6AoaGf48tPAwJgOG0PK2RFKcvBlX3OY73Nca6q/s1600/Portrait_of_Heinrich_von_Br%25C3%25BChl_%2528c._1750%2529.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhErnMtrxV0cWRQ0scLNpuXjLrOsI6NZ1bWxseYpgvsSuZCs0T9qOrKmi-8qqqcMgURfYzapOgBb-aIxmV6DD8q0bEnQlXfzW7oK2ZB2n6AoaGf48tPAwJgOG0PK2RFKcvBlX3OY73Nca6q/s320/Portrait_of_Heinrich_von_Br%25C3%25BChl_%2528c._1750%2529.png" width="263" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Takim lisem jest niewątpliwie Brühl. Ten młody, przystojny mężczyzna od samego początku nie wzbudzał mojej sympatii. Tym co najbardziej mnie od niego odpychało była jego obłuda. Potrafił on stworzyć pozory człowieka nie dbającego o swoją pozycję, oddanego swojemu panu, przyjaznego wszystkim. Jednocześnie pod tą fasadą niefrasobliwości krył się podstępny intrygant, człowiek dążący do celu bez względu na koszty, nie liczący się z drugim człowiekiem. I właśnie to, że Kraszewski potrafił wykreować tak odrażającą postać uważam za dowód jego mistrzostwa i wielkości. Brühl bowiem to postać wzbudzająca szeroką gamę emocji, wielobarwna, pełnokrwista. To postać, która dystansuje innych bohaterów tej powieści, a przecież i oni zostali po mistrzowsku odmalowani przez autora. Przed oczami czytelnika przesuwa się galeria barwnych postaci: Augusta II, Augusta III, jego żony Marii Józefy, hrabiego Sułkowskiego, Franciszki Kolowrath - żony Brühla, Fryderyki Moszyńskiej - kochanki Brühla i nieślubnej córki Augusta II, padre Guariniego - jezuity i sprzymierzeńca Brühla oraz wielu innych. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">W tej powieści Kraszewski jest minimalistą, ale minimalistą w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie rozbudowuje zbytnio akcji, nie bombarduje też czytelnika natłokiem historycznych wydarzeń ograniczając się do niezbędnego minimum. Ważniejsze jest bowiem w powieści ukazanie obyczajowości czasów saskich, wszystkich niuansów życia dworskiego. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirvZrUJZldxjpCJeYpq03hyphenhyphenqxi8xTU1vcLEl7OcfMMKyRt8Xot9Flu6AhqUTSnvjpMhBT5lOfB3ryn7Xlm6Vj7HlX-Koi28rvEdtIcsNIzw8oKfvwrLY1M_vjsYL_OBl-1wR7jWwKePftb/s1600/Aleksander_J%25C3%25B3zef_Su%25C5%2582kowski.PNG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirvZrUJZldxjpCJeYpq03hyphenhyphenqxi8xTU1vcLEl7OcfMMKyRt8Xot9Flu6AhqUTSnvjpMhBT5lOfB3ryn7Xlm6Vj7HlX-Koi28rvEdtIcsNIzw8oKfvwrLY1M_vjsYL_OBl-1wR7jWwKePftb/s1600/Aleksander_J%25C3%25B3zef_Su%25C5%2582kowski.PNG" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Wszystko to sprawia, że czytając tę książkę przenosimy się w te odległe dla nas czasy, z zapartym tchem śledzimy losy bohaterów, irytujemy się, złościmy. I zastanawiamy jak potoczyła by się nasza historia gdyby ....</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><b style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Moja ocena: 5+/6</b><br />
<br />
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Zdjęcia (oprócz okładki książki) pochodzą z Wikipedii.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">1. August II Mocny - elektor saski i król polski w latach 1697-1733</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">2. August III Sas - elektor saski i król polski w latach 1733-1763</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">3. Henryk von Brühl - premier- minister i faworyt Augusta III</div><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">4. Aleksander Józef Sułkowski - hrabia, potem książę, pierwszy minister i faworyt Augusta III w latach 1733-1738. </span>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-85762876365368183832011-09-05T21:13:00.002+02:002011-09-05T21:22:19.177+02:00Walter Moers, Miasto Śniących Książek<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSaHYu9mPMv4GRCu91T9CcNuQs9ufCZmbt9BEQEMo2iJXnNbNpOGBBucSGb82AgPpqVT0mJKsNonmiOQLLVPsgea7QpA_j3bAa35_f00v0aOJ2G2tv4P4fbFRmj3DN9Did60M2grfsMsoC/s1600/Miasto+%25C5%259Bni%25C4%2585cych+ksi%25C4%2585%25C5%25BCek.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSaHYu9mPMv4GRCu91T9CcNuQs9ufCZmbt9BEQEMo2iJXnNbNpOGBBucSGb82AgPpqVT0mJKsNonmiOQLLVPsgea7QpA_j3bAa35_f00v0aOJ2G2tv4P4fbFRmj3DN9Did60M2grfsMsoC/s320/Miasto+%25C5%259Bni%25C4%2585cych+ksi%25C4%2585%25C5%25BCek.jpg" width="212" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Niestety z niezależnych od siebie powodów miałam w sierpniu pewien zastój w czytaniu, a ostatnio także w blogowaniu. Nieraz tak bywa, że są rzeczy ważniejsze. Chociaż z drugiej strony każdy mól książkowy mógłby zakrzyknąć: <i>Jak to!!!! To jest coś ważniejszego od czytania???!!!!</i></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Mam natomiast wielką nadzieję, że wrzesień okaże się pod tym względem dla mnie łaskawszym miesiącem. Tym bardziej, że rozpoczęłam go lekturą powieści, w której książki odgrywają zasadniczą rolę. Już sam jej tytuł sugeruje czytelnikowi, że sięgając po powieść Waltera Moersa znajdzie się on w świecie książek. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Walter Moers zabiera nas do wyimaginowanego świata Camonii, którego jest odkrywcą i równocześnie wielkim znawcą. <i>Miasto Śniących Książek</i> to trzecia, po 1<i>3 1/2 życia kapitana Niebieskiego Misia</i> oraz <i>Rumo i cuda w ciemnościach</i>, powieść o Camonii. Bohaterem i narratorem jest sympatyczny smok Hildegunst Rzeźbiarz Mitów pochodzący z Twierdzy Smoków, krainy, której wszyscy bez reszty mieszkańcy poświęcili swoje życie literaturze. Hildegunst jest młodym, liczącym sobie zaledwie siedemdziesiąt siedem lat, początkującym poetą. A tak naprawdę to nie napisał jeszcze żadnego dzieła. Ale jego ojciec poetycki Dancelot Tokarz Sylab widział w nim wielki potencjał i nie miał wątpliwości, że kiedyś jego uczeń stanie się największym poetą w historii camońskiej literatury. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Akcja powieści rozpoczyna się w momencie śmierci Dancelota. Wyjawia on wtedy swojemu uczniowi długo skrywaną tajemnicę i przekazuje mu w spadku list, który całkowicie odmieni dotychczas beztroskie życie sympatycznego smoka. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Po przeczytaniu listu otrzymanego od swojego ojca poetyckiego Hildegunst wyrusza w podróż do Księgogrodu, czyli tytułowego Miasta Śniących Książek, z zamiarem odszukania jego autora. Podróż ta stanie się wielką i niezapomnianą a zarazem ogromnie niebezpieczną przygodą. Na swojej drodze napotka on wiele przeszkód i pułapek, które będzie musiał ominąć by ujść z życiem i iść dalej dążąc wytrwale do celu swej podróży. Napotka też wiele mniej lub bardziej dziwnych stworów. Większość z nich będzie bardzo niebezpiecznych i groźnych; tylko niektóre będą do niego przyjaźnie nastawione. Jednak Hildegunst nigdy na początku nie będzie wiedział z kim ma do czynienia. Będzie więc musiał polegać na swoim sprycie i intuicji. A nie zawsze dokona właściwego wyboru i oceny sytuacji. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Z krótkiego zarysu fabuły wyłania się obraz powieści przygodowej, rzec by można awanturniczej. I tak w istocie można zaklasyfikować książkę Waltera Moersa. Mieści się ona także w nurcie literatury fantasy, bo przecież wykreowany przez autora świat Camonii nie istnieje. Tak jak nie istnieją zamieszkujące ten świat stwory. A jednak jest w tej książce jeszcze coś, jakieś drugie dno. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">W informacjach o niemieckim pisarzu można znaleźć wzmiankę o tym, że jest on autorem popularnych w Niemczech komiksów, słynnym ze swojej ironii i niepoprawności politycznej. I wydaje mi się, że odrobinę tej ironii można odnaleźć w <i>Mieście Śniących Książek</i>. Dotyczy ona zarówno oceny twórczości znanych pisarzy (nazwiska pewnych pisarzy ukrył autor w postaci stworzonych przez siebie anagramów), jak i całej otoczki związanej z pojawieniem się i zaistnieniem książki na rynku czytelniczym. Pojawia się ona czasem wtedy, gdy mowa jest to losach pisarzy i ich dzieł, gdy Moers ukazuje mechanizm tworzenia ze zwykłej przeciętnej książki popularnego dzieła. Nie omija także postaw czytelników ukazując w krzywym zwierciadle nasze mniejsze lub większe czytelnicze grzeszki. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Powieść Waltera Moersa to kolejna przeczytana ostatnio przeze mnie książka, która wywołuje u mnie mieszane uczucia. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Lubię lekkie i przyjemne w czytaniu książki przygodowe, gdzie akcja goni akcję nie pozwalając czytelnikowi na chwilę oddechu. W pewnym sensie Moers zapewnia właśnie takie atrakcje, ale... Jak dla mnie jest ich czasem zbyt wiele, a szczególnie denerwująca była dla mnie liczba pojawiających się wciąż nowych stworów, w których pomału zaczynałam się gubić. Miejscami powieść przypominała mi niezapomniane dla mnie książki Alistaira MacLeana, w których bohater mimo sytuacji wyraźnie bez wyjścia uchodził cudem z życiem i jeszcze przy tym czuł się jak nowo narodzony. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Jednakże z drugiej strony cenię sobie tę książkę za ukryte w niej odniesienia do literatury, jej twórców czyli autorów oraz jej odbiorców czyli czytelników. I właśnie tak odczytywana powieść Moersa jest książką o książkach. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Na zakończenie dodam, że opowieść o przygodach Hildegunsta urozmaicona jest ilustracjami autorstwa Waltera Moersa, które przybliżają napotykane w trakcie czytania nieznane nam stwory.<br />
Mimo tego, że oczekiwałam od tej lektury więcej niż otrzymałam nie żałuję czasu poświęconego na spotkanie z sympatycznym Hildegunstem Rzeźbiarzem Mitów. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><b style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Moja ocena: 4/6</b>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-24333707391099443282011-08-28T01:16:00.006+02:002011-08-28T03:04:55.581+02:00Kościół św. Idziego w Inowłodzu<div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;">W poprzednią sobotę byliśmy całą rodziną na ślubie kolegi mojego męża i jednocześnie na chrzcie jego synka Franciszka. Uroczystość odbyła się w pięknym kościółku w Inowłodzu. I właśnie o tym kościele oraz jego okolicy chcę napisać.</div><div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOqNIeIgV2j1sMr0guC-e4fWuijgcMioiiGLl7cKhCDzjIPXiycESwJQD_PtehKe8SKgWl5lwiSptzVJCWYz8AM22zhybb7foZhRmjkRgo6HcAMCKSLk0nzbahBEsGTOC8mqVmZgm5AzI2/s1600/P8200552.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOqNIeIgV2j1sMr0guC-e4fWuijgcMioiiGLl7cKhCDzjIPXiycESwJQD_PtehKe8SKgWl5lwiSptzVJCWYz8AM22zhybb7foZhRmjkRgo6HcAMCKSLk0nzbahBEsGTOC8mqVmZgm5AzI2/s320/P8200552.JPG" width="320" /></a></div><div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;">Po raz pierwszy byłam w Inowłodzu choć to około 40 km od nas. Samego miasteczka nie oglądaliśmy. Kościółek pod wezwaniem św. Idziego stoi trochę na uboczu na niewielkim wzgórzu nad Pilicą.</div><div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;">Jest to niewielka budowla romańska. Jej budowa związana jest z postacią jednego z największych książąt piastowskich Bolesława Krzywoustego. Według Galla Anonima Władysław Herman i jego żona Judyta czeska nie mając wciąż męskiego potomka udali się do sanktuarium św. Idziego w Saint-Gilles, aby prosić świętego o narodziny syna. Św. Idzi znany był bowiem jako patron bezpłodnych małżonków. Pielgrzymka okazała się owocna. W niedługim czasie książęcej parze urodził się syn, któremu nadano imię Bolesław.</div><div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;">Świątynię w Inowłodzu według płyty inskrypcyjnej wybudowano pod koniec XI wieku z fundacji szczęśliwego rodzica - Władysława Hermana. Prawdopodobnie jednak naprawdę kościół powstał trochę później - w początkach XII wieku, a fundatorem był nie kto inny jak sam książę Bolesław Krzywousty.</div><div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpUvaFnygIaIVUOW7ZF89Cqd4nyucM1t9Dq1_Xo_L7sFre-51yHPBKqFJiZAgfGKZXThXJm_Y3v9s5-nVtkiM28pgO5WOcatKLE0VLxVQ3dNB7vZNfmE0pH8_ZceF79HhhIqeYz5xDOeTh/s1600/P8200549.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpUvaFnygIaIVUOW7ZF89Cqd4nyucM1t9Dq1_Xo_L7sFre-51yHPBKqFJiZAgfGKZXThXJm_Y3v9s5-nVtkiM28pgO5WOcatKLE0VLxVQ3dNB7vZNfmE0pH8_ZceF79HhhIqeYz5xDOeTh/s320/P8200549.JPG" width="320" /></a></div></div><div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;">Obecny swój wygląd zawdzięcza kościół prezydentowi Ignacemu Mościckiemu, z którego inicjatywy prowadzono jego renowację (kościół został mocno zniszczony w czasie działań wojennych podczas I wojny światowej) oraz architektowi Adolfowi Szyszko-Bohuszowi, który kierował jego rekonstrukcją. Świątynię ponownie poświecono 1 listopada 1938 roku.</div><div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;">Kościółek jest niewielki, jednonawowy. Wystrój wnętrza ma dość surowy. Piękną ozdobą jest wiszący pośrodku nawy żyrandol z prawdziwymi świecami (w kościele nie ma elektryczności). Widok kościelnego zapalającego poszczególne świece jest niesamowity i przenosi nas w zamierzchłe czasy. Dzięki takiemu niewielkiemu oświetleniu wnętrze tonie w półmroku, co potęguje średniowieczny nastrój i klimat świątyni.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZ7WQwgsFEJz23pXGPgGtL-SFUxXnPp4WNBRNvc0MAfa241c5n_37LDrizOoIw4B_36-Rk4rg_LKoTcfJPJgkytIqtXvS0zau3EQAvidNwSC3huS-JcfFyFRRqb4JP7hyphenhyphenyOULUnlKd4P-O/s1600/P8200514.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" qaa="true" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZ7WQwgsFEJz23pXGPgGtL-SFUxXnPp4WNBRNvc0MAfa241c5n_37LDrizOoIw4B_36-Rk4rg_LKoTcfJPJgkytIqtXvS0zau3EQAvidNwSC3huS-JcfFyFRRqb4JP7hyphenhyphenyOULUnlKd4P-O/s320/P8200514.JPG" width="320" /></a></div>Podczas prac renowacyjnych podwyższono wieżę kościelną o jedną kondygnację. Podobno widok z niej jest przepiękny. Niestety okoliczności w jakich się znaleźliśmy w świątyni nie pozwoliły na sprawdzenie tego. Mogliśmy natomiast podziwiać widok na Pilicę ze szczytu wzgórza, na którym usytuowany jest kościółek. Z parkingu znajdującego się nieopodal kościoła prowadzi zejście nad rzekę. Schodząc mija się stojącą na niewielkim placyku rzeźbę. Przedstawia ona Władysława Hermana i przytulonego do nóg ojca małego chłopca - Bolesława Krzywoustego.</div><div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;">Muszę przyznać, że ta niewielka świątynia zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Może dzięki swojej prostocie i specyficznemu klimatowi. Może wpłynęła na to także historia związana z jego powstaniem. Chciałabym tam jeszcze kiedyś powrócić.</div><div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidoCFaAlPOubAASrtfYHUB59nJ-off9E0vopp-wE97GtrSJdMPuE_74faGZZWGcpBfpo0oSVNn6XZfrYqEKENeDsvUvWDk9PGutWf-37rr_MmTi0clMRVC_qhn8OKcW6kQL0fRCSvk6ca2/s1600/P8200516.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidoCFaAlPOubAASrtfYHUB59nJ-off9E0vopp-wE97GtrSJdMPuE_74faGZZWGcpBfpo0oSVNn6XZfrYqEKENeDsvUvWDk9PGutWf-37rr_MmTi0clMRVC_qhn8OKcW6kQL0fRCSvk6ca2/s320/P8200516.JPG" width="320" /></a></div></div><div style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;">A w drodze powrotnej do domu zatrzymaliśmy się w Spale. Lubimy tam jeździć, gdyż miejsce to związane jest z naszym poślubnym weekendem (niestety tylko tyle mogliśmy wtedy czasu uszczknąć). Tym razem nie skończyło się na tradycyjnym spacerze i lodach. Wróciliśmy do domu bogatsi o cudowny czajniczek z mosiądzu. W komplecie nabyliśmy także trójnożną podstawkę. Mąż go troszkę odczyścił, szczególnie wewnątrz. Teraz codziennie gotujemy w nim wodę, by już niedługo bezpiecznie parzyć herbatę. Nie mogę się doczekać pierwszej filiżanki nalanej z nowego czajnika. Mam też nadzieję, iż to nie będzie pierwszy tego typu zakup, a zapoczątkuje on serię "starociowych" zdobyczy. Od dawna już o tym marzyłam, aby troszkę zmienić wystrój naszego najważniejszego w domu pokoju pełniącego funkcję zarówno salonu, jak i jadalni, a także pokoju telewizyjnego (cóż, takie mamy realia). Zakochałam się w "starociach" i właśnie nimi chcę urozmaicić nasz pokoik.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiscILrCRnAIQ34nGwXi5NOZiZ425N1PMyn39rhqpl62lPi-RrbNzQ3YZL-ISfHH5bg_0uBqmHHNttsjYo6ymGRgSI1MoYnawQ2t-nxKAISuXCjCTy_D_eJycVfPvuHj0Bbxap_m7V-n39x/s1600/P8270676.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiscILrCRnAIQ34nGwXi5NOZiZ425N1PMyn39rhqpl62lPi-RrbNzQ3YZL-ISfHH5bg_0uBqmHHNttsjYo6ymGRgSI1MoYnawQ2t-nxKAISuXCjCTy_D_eJycVfPvuHj0Bbxap_m7V-n39x/s320/P8270676.JPG" width="320" /></a></div><br />
To właśnie mój czajniczek. Muszę dokupić do niego jakieś "starociowe" filiżanki. Nasze są zbyt nowoczesne i niezbyt pasują.<br />
<br />
Na zdjęciach powyżej:<br />
<br />
1. Kościół św. Idziego w Inowłodzu<br />
2. Rzeźba przedstawiająca Władysława Hermana z Bolesławem Krzywoustym<br />
3. i 4. Widok ze wzgórza na Pilicę. Na pierwszym zdjęciu widoczne kajaki</div>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7344518051145493528.post-18803873997985275982011-08-27T00:21:00.001+02:002011-08-27T01:41:42.333+02:00Fhilip Roth, Konające zwierzę<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDgtGmXJGEXr0rUg6QAMgIAvuBR0o1s_aQ9K3BEI0BNY2yRmzvaTQiutc3BeqE1lO2VZtxCG4cKMwdrRHfSEsocBMPo8jVUVD3spw-Pq6T3XMbf5FhUYsGaA9jdGIzkYt-dvsjsaGFnUch/s1600/Konaj%25C4%2585ce+zwierz%25C4%2599.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDgtGmXJGEXr0rUg6QAMgIAvuBR0o1s_aQ9K3BEI0BNY2yRmzvaTQiutc3BeqE1lO2VZtxCG4cKMwdrRHfSEsocBMPo8jVUVD3spw-Pq6T3XMbf5FhUYsGaA9jdGIzkYt-dvsjsaGFnUch/s320/Konaj%25C4%2585ce+zwierz%25C4%2599.jpg" width="205" /></a></div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i> Czy to Yeats? "Pochłońcie serce moje:chucią chore / I w konającym zwierzęciu zamknięte, / Nie wie, czym jest". Yeats. Oczywiście. </i>(strona 88)</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Philip Roth - laureat wielu prestiżowych nagród literackich, uważany za jednego z najwybitniejszych współczesnych pisarzy amerykańskich. A jednak jego twórczość spotyka się z bardzo różną oceną, uważany jest za dość kontrowersyjnego pisarza.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Dlatego sama postanowiłam przekonać się ile prawdy jest w pozytywnych i ile w negatywnych ocenach pisarza. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><i>Konające zwierzę</i> to powieść, której bohaterem a zarazem i narratorem jest siedemdziesięcioletni wykładowca i znany recenzent kulturalny posiadający swój cykliczny program w telewizji, uważany za autorytet w dziedzinie kultury. Ale nie jego praca jest przedmiotem opowieści. David, bo tak na imię ma nasz bohater, opowiada historię romansu z młodą dwudziestoczteroletnią dziewczyną, Consuelą Castillo. Historia ta miała miejsce osiem lat wcześniej, kiedy David miał sześćdziesiąt dwa lata. Consuela była słuchaczką jego wykładów. Od razu zwrócił na nią uwagę, gdyż wyróżniała się w tłumie dziewcząt swoim sposobem zachowania się i ubierania, który świadczył, że dziewczyna jest świadoma piękności swego ciała ale nie do końca wie jak go wykorzystać. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Consuela zresztą nie była pierwszą słuchaczką z którą Davida połączył romans. Starzejący się mężczyzna był zawsze wrażliwy na kobiecą urodę obok której nie mógł przejść obojętnie. Chęć wolności, także seksualnej, doprowadziła go jeszcze w latach sześćdziesiątych do rozstania z żoną i opuszczenia rodziny by swobodnie móc romansować z innymi kobietami. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Consuela nie była jednak taka jak inne dziewczęta i ich związek także był inny. Jaki? Czy połączyła ich miłość czy tylko pożądanie? Czy byli szczęśliwi? Jak romans ten wpłynął na ich życie? O tym można się przekonać sięgając po powieść Rotha. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Po tym co napisałam do tej pory wydawało by się, że książka ta jest ckliwym romansem. Nic bardziej błędnego. Jest to powieść, która porusza wiele różnych kwestii - obok miłości, wolności seksualnej, także kwestie przyjaźni, relacje miedzy ojcem a synem, rozważania na temat śmierci, choroby, starości. </div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Oprócz tego Roth porusza w powieści wiele kwestii dotyczących kultury. Mowa jest o rewolucji seksualnej w latach sześćdziesiątych, o literaturze, muzyce, sztuce nawet historii. Każdy znajdzie tam coś dla siebie, każdy na coś innego może zwrócić uwagę. Mnie osobiście zaciekawiły rozważania na temat Merry Mount, niewielkiego miasteczka zarządzanego przez Thomasa Mortona, którego mieszkańcy swobodą swoich obyczajów drażnili zamieszkujących nieopodal nich purytan (rzecz działa się w XVII wieku) i ich powiązania z seksualną swobodą lat sześćdziesiątych w Ameryce. Chłonęłam też fragmenty dotyczące muzyki. David potrafił właśnie poprzez muzykę wyrazić swoje emocje, marzenia. Muzyka odgrywała też dużą rolę we wzajemnych relacjach pomiędzy Consuelą a Davidem.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Powieść Rotha poruszyła mnie. Z jednej strony przyciągała pięknem języka i stylu pisarza, jego erudycją, bogactwem poruszanych tematów. Z drugiej zaś strony było coś co mnie odpychało, a miejscami wręcz szokowało. To swobodne podejście do erotyki. Wiele zaskakujących opisów, brak jakichkolwiek zahamowań w kwestii erotyki, seksu. To jak pisałam było dla mnie dość szokujące. Jednocześnie musiałam przyznać, że nie było w tym nic z pospolitego wulgaryzmu. Myślę, że pisarz chciał zaszokować czytelnika i w moim przypadku efekt oczekiwany osiągnął.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Nie wiem czy w innych swoich powieściach Roth z taką swobodą i otwartością porusza kwestie erotyczne. Jeżeli nawet tak jest nie zniechęci mnie to do sięgnięcia po kolejne jego książki. Sposób pisania Rotha, jego spojrzenia na świat tak mnie zafascynował, że chciałabym jeszcze kiedyś spotkać się z jego prozą.</div><div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br />
</div><b style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Moja ocena: 4+/6</b>Balbina64http://www.blogger.com/profile/01167198182379205348noreply@blogger.com8