Niedawno przeczytałam książkę Doroty Sumińskiej Świat według psa, o czym pisałam tutaj. Przypomniałam sobie wtedy, że podczas jednego z pobytów w Krakowie widziałam pomnik psa.
Pomnik stoi na bulwarach wiślanych niedaleko Wawelu. Przedstawia psa siedzącego wewnątrz rozłożonych ludzkich dłoni. Na pomniku znajduje się tablica z dwujęzycznym napisem (po polsku i po angielsku):
"Pies Dżok Najwierniejszy z wiernych Symbol psiej wierności
Przez rok (1990-1991) oczekiwał na Rondzie Grunwaldzkim na swego pana, który w tym miejscu zmarł."
Historię o psie Dżoku w Krakowie traktuje się już jak jedną z miejscowych legend.
Jesienią 1990 roku do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami dotarła wiadomość o czarnym psie, który błąkał się w okolicach Ronda Grunwaldzkiego i nie pozwalał się złapać. Od okolicznych mieszkańców przedstawiciele Towarzystwa dowiedzieli się, że pies był świadkiem jak właśnie z tego ronda karetka zabrała jego pana. Pies czekał na swojego pana. Ten jednak nie wrócił, gdyż w drodze do szpitala zmarł na atak serca. Zwierzę nie traciło jednak nadziei. Przyjmował jedzenie, które donosili mu mu dobrzy ludzie, ale nie chciał z nikim pójść. Zbliżała się zima i trzeba było podjąć jakieś kroki. Część mieszkańców uważała, że psa należy złapać i oddać do schroniska, część zaś była zdania, że należy go pozostawić na miejscu. Problem rozwiązał się sam, gdy pies nie dał się złapać. Wtedy postawiono na rondzie budę, przyniesiono ciepłe koce, a mieszkający w okolicy ludzie donosili mu ciepłe jedzenie. Dżok zamieszkał więc na rondzie i nadal czekał na swego pana. Nie utrudniał ruchu, zwracał uwagę na samochody i tramwaje.
Załamał się dopiero wiosną 1991 roku kiedy to po nocy pełnej huku petard (tradycyjne Wianki na Wiśle) pomaszerował za panią Marią Müller, która systematycznie dokarmiała go wcześniej. Pani Maria i jej mąż Władysław opiekowali się już innym przygarniętym psem Kajtkiem, teraz poświęcili czas także Dżokowi, który stał się najbardziej znanym psem w Polsce. Pani Maria udzielała wywiadów, chodziła z Dżokiem do studia telewizyjnego. O historii tego wiernego psa donosiły także media zagraniczne. Niestety w kwietniu 1998 roku pani Maria nagle zmarła (jej mąż zmarł wcześniej w 1992 roku). Dżok po raz drugi utracił bliską sobie osobę. Został zamknięty w schronisku dla zwierząt, z którego uciekł. Szukali go nie tylko pracownicy schroniska, ale także mieszkańcy Krakowa. W końcu znaleziono martwego psa na bardzo mało uczęszczanych torach kolejowych. Niektórzy twierdzili, że Dżok z premedytacją rzucił się pod pociąg - jego wierne psie serce nie wytrzymało drugiego pożegnania z opiekunem, którego pokochał.
Ta historia wstrząsnęła mieszkańcami Krakowa. Pojawiła się inicjatywa postawienia Dżokowi pomnika. Początkowo władze miasta były nieprzychylne temu projektowi. Wtedy do akcji poparcia budowy pomnika włączyły się ogólnopolskie media, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami a także znane osoby m.in. Zbigniew Wodecki, Jerzy Połomski, Krzysztof Piasecki, Krzysztof Cugowski i przede wszystkim wielu mieszkańców Krakowa.
Pomnik wykonał znany krakowski rzeźbiarz prof. Bronisław Chromy. Jego odsłonięcia dokonano wiosną 2001 roku dokładnie w 10-tą rocznicę opuszczenia przez Dżoka Ronda Grunwaldzkiego. Pomnik Dżoka odsłonił przedstawiciel psiej nacji - owczarek niemiecki o imieniu Kety. Był to trzeci pomnik psa na świecie. Dziś powstało ich już więcej, także w Polsce.
Psa Dżoka do dziś chętnie odwiedzają mieszkańcy Krakowa. Jak pisałam wcześniej, stał się on kolejną legendą miasta.
Barbara Gawryluk napisała książkę o Dżoku - Dżok. Legenda o psiej wierności - którą w 2007 roku wydało łódzkie wydawnictwo Literatura. Sprawdzając jej dostępność znalazłam informację o kolejnym wydaniu tej książki w 2010 roku.
Zdjęcie okładki pochodzi ze strony wydawnictwa Literatura. Pozostałe zdjęcia są mojego autorstwa.