Właściwie jest to książka dla dzieci, ale tak mi się spodobała, że postanowiłam napisać o niej kilka słów.
O pani Grażynie i spotkaniu autorskim pisałam we wrześniu. Wtedy też kupiłam Korniszonka z myślą o swoich pociechach. Na spotkaniu pani Grażyna opowiadała, że pomysł książki zrodził się kiedy próbowała zachęcić do nauki swoje córeczki. Stworzyła wtedy postać chłopca, który szkołę traktował jak wieki plac i zabaw i wcale nie chciał się uczyć. Historyjki o Korniszonku opowiadała także przyjaciołom swoich córek. Ponieważ cieszyły się one powodzeniem i wszyscy słuchali ich z zainteresowaniem, postanowiła je spisać. I tak powstała ta przesympatyczna książeczka.
Bohaterem jest Korniszonek czyli Jacuś Ogórski. Osiągnąwszy wiek siedmiu lat musiał pożegnać się z beztroskim dzieciństwem i rozpocząć naukę w szkole. I tu od samego początku pojawiły się problemy. Korniszonek w żaden sposób nie mógł zrozumieć dlaczego zamiast biegać z chłopakami po podwórku i grać w piłkę musi siedzieć w domu i pisać jakieś kreski i kółeczka (czyli literki). Komu jest to potrzebne do szczęścia? Przecież nie jemu. Korniszonkowi wystarczy, że cieszy się uznaniem kolegów, ponieważ do szkoły przynosi piłkę i wymyśla coraz to nowe zabawy. A że w dzienniczku przybywa uwag? Właściwie nie przeszkadzało by mu to, ale rodzice jakoś inaczej patrzą na ten problem. Aby mieć tzw. "święty spokój" Korniszonek robi wszystko by jak najmniejszym nakładem sił zadowolić rodziców i panią w szkole. I wtedy pojawia się ktoś, kto odmieni życie Korniszonka. A jest nim ktoś bardzo, bardzo niezwykły - czarodziej, a właściwie dopiero adept sztuki czarodziejskiej, o wdzięcznym imieniu Mietek.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Napisana językiem prostym, przystępnym dla małego odbiorcy, nie nuży także dorosłego. Pani Grażyna potrafi rozbawić zarówno dzieci jak i ich rodziców. Spoglądamy na świat oczami siedmiolatka, z jego perspektywy. Możemy, my dorośli, zobaczyć jak dziecko postrzega nasz system wartości, nasze decyzje, naszą ocenę rzeczywistości. To co nam wydaje się oczywiste z perspektywy siedmiolatka staje się czymś niezrozumiałym, niepotrzebnym, utrudniającym i tak już dość skomplikowane życie.
Polecam tę powieść zarówno dzieciom jak i ich rodzicom (a także tym dorosłym, którzy jeszcze nie mają dzieci, bądź ich pociech wyrosły już z tego wieku). Ja, czytając ją moim dzieciakom, bawiłam się świetnie. Choć nieraz śmialiśmy się zupełnie z czego innego miło spędziliśmy ten czas wspólnego czytania.
Ostatnio zaczęłam robić listę poszukiwanych książek Patryczkowych i właśnie powiększyła się ona o tę pozycję:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Chyba i moim dzieciom by można polecić do czytania.Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo to ja zakupię do czytania dla moich siostrzeńców (sześcioletnie bliźniaki), które uważają, że nauka jest nudna. Czasami mogłabym im przyznać rację :(, wszystko wszak zależy od metody. Jeśli autorka znalazła dobry sposób to warto spróbować
OdpowiedzUsuńTrochę taki nasz Mikołajek, super! :)
OdpowiedzUsuńKasandra_85:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Patryczkowi też sią spodoba tak jak moim dzieciakom.
Cecyliarodzinaidom:)
Myślę, ze będą zadowolone.
Guciamal:)
Książka w sam raz dla sześciolatków. Mam nadzieję, że będą mogli utożsamić się z Korniszonkiem. To bardzo sympatyczny chłopiec, trochę leniuszek, ale da się lubić.
Aurora:)
Cały czas, jak czytałam tę książkę dzieciakom, nasuwały mi się właśnie skojarzenia z Mikołajkiem. Nawet mój syn to zauważył - jest przecież fanem Mikołajka.