piątek, 10 czerwca 2011

Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach

 Wczoraj z okazji swoich urodzin (a tak się składa, że i urodzin Johnnego Deppa) mój mąż zabrał mnie do kina właśnie na kolejną odsłonę przygód kapitana Jacka Sparrowa. Długo czekałam na ten moment ze względu na swoją sympatię zarówno do aktora, jak i do odtwarzanej przez niego postaci i całego pirackiego cyklu.
Spodobała mi się ta czwarta część Piratów (a słyszałam już takie głosy, że ma to być pierwsza część nowej trylogii). 
Nie oczekiwałam rewelacji, a spodziewałam się otrzymać dobry komercyjny film awanturniczo-przygodowy. I dokładnie to dostałam.
Film wciąga i bawi od pierwszego momentu. Czasami zwroty akcji są dość przewidywalne, np. spodziewałam się kim będzie ten drugi Jack Sparrow, ale mimo wszystko ogląda się z przyjemnością. Wiele scen humorystycznych, dowcipne dialogi pomiędzy Sparrowem i Angelicą czy odwiecznymi wrogami-przyjaciółmi Jackiem i Barbossą, urozmaicają akcję i uatrakcyjniają odbiór filmu.
Ogromnym plusem, jak zawsze w Piratach, są przepiękne widoki i krajobrazy. Niekiedy miałam skojarzenia z krajobrazami z Avatara (chociaż technicznie nie ma mowy o porównywaniu tych filmów - o czym później).
Oczywiście jak zawsze oczarowana byłam kapitanem Sparrowem. Pozostał taki jak dotąd: nieobliczalny, dowcipny, czarujący. Chociaż zauważyłam pewną drobną zmianę w kreacji tej postaci, Nie umiem tego ubrać w słowa, ale intuicyjnie czuję, że coś się zmieniło. Mimo to, nadal uważam, że trzyma on całą serię i bez niego nie byliby to już tacy sami Piraci. I bez Barbossy. Oni są dla mnie nierozłączni. Bez ich sporów, przekomarzań, wzajemnej rywalizacji byłoby nudno i smutno. 
Zaś bardzo dobrze wyobraziłam sobie tę część bez Keiry i Orlanda. Naprawdę wcale mi ich nie brakowało. Co prawda postać kaznodziei-misjonarza nie jest już tak barwna ani porywająca, ale wprowadza też do filmu ciekawy motyw miłości "romansowej" w dawnym stylu. On jest w stanie zrobić dla niej wszystko, czuje się za nią odpowiedzialny, chroni ją. Ona zaś pod wpływem uczucia zmienia się. Ale czy do końca? Ciekawa jestem, czy w dalszej części ten wątek będzie kontynuowany. Mnie osobiście się spodobał, choć może jest trochę przesłodzony.
A Angelica, która zastąpiła Elizabeth Swann? Wniosła trochę świeżości. I nareszcie Jack Sparrow znalazł godnego przeciwnika na polu miłości. Postać Angeliki lepiej wpasowuje się według mnie w konwencję gatunku.To przecież główny bohater powinien być wplątany w watek romansowy, a nie postać drugoplanowa jaką w trzech pierwszych częściach był dla mnie Will Terner. No cóż, może na odbiór postaci córko Czarnobrodego wpłynął fakt, że lubię Penelope Cruz. Ale niech tam! Mnie się podobała.
A teraz czego mi brakowało. Przede wszystkim wspaniałej załogi Czarnej Perły. Lukę tę próbował wypełnić Scrum, ale dla mnie to za mało. Może w piątej części Jack odzyska swój statek, a wraz z nim załogę? 
Akcja mogłaby być bardziej oryginalna i mniej przewidywalna, ale czepiać się nie będę. Jak ktoś potrzebuje poczytać sobie krytycznych opinii o filmie zapraszam na stronę FilmWebu. Wielu tam malkontentów.
Niestety muszę się tylko zgodzić z nimi co do jakości 3D. Według mnie nie udały się te efekty producentom. Spokojnie można byłoby obejrzeć film w starej technologii 2D. Nic byśmy nie stracili, a ja bym tylko zyskała (ponieważ nos od podwójnych okularów bolał mnie jeszcze ze dwie godziny po zakończonym seansie. Chyba muszę sprawić sobie szkła kontaktowe.)
I tu właśnie nawiązuję do wspomnianego przeze mnie Avataru. Nie da się pod względem efektów zestawić tych dwóch filmów. Po prostu według mnie Avatar był rewelacyjny (ale tylko ze względu na efekty 3D; jeżeli chodzi o fabułę, to mnie rozczarował, szczególnie w końcówce. Ale nie o Avatarze tu mowa.)
Podsumowując: film mi się spodobał, kupię sobie płytę do kolekcji, a zapewne i ścieżkę dźwiękową, która według mnie nie odbiegała od standardu poprzednich części Piratów.

Moja ocena: 5/6 (Dla Jhonnego oczywiście 6/6)

10 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mam ochotę obejrzeć, choć "Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach” nie są sukcesem artystycznym, a przede wszystkim kasowym. Obejrzałabym choćby ze względu na Jhonnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę obejrzeć ten film, koniecznie! A Jacka/Johnny'ego również uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. AAAAHHH! Jak ja kocham Johnnego :) Boski jest

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje drogie:)
    Miło jest wiedzieć, że nie jestem odosobniona w swoim zachwycie dla Jhonniego.
    Rzeczywiście film nie odniósł wielkiego sukcesu, ale dla rozrywki i przede wszystkim dla Jhonniego - warto!!!!

    Niedopisanie:)
    Oczywiście, że się zgodzę wziąć udział w zabawie, ale ze wstydem wyznaję, że nie są mi bliżej znane jej zasady. Proszę więc o wyjaśnienia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkie dotychczasowe trzy części bardzo mi się podobały, więc na czwartą też z pewnością się wybiorę:). Już nie mogę się doczekać:).
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. PIerwsza część mi się podobała,kolejne już wydawały mi się sztuczną kontynuacją. Natomiast niekwestionowaną gwiazdą tych filmów jest Johnny Depp. LUbię jego grę aktorską.
    Co d kwestii filmów 3D to jak dla mnie jest zdecydowanie przereklamowana i to przerost formy nad treścią. BYła na Avatarze w 3D i bez rewelacji, a efektó 3D niewiele i zjawiskowe nie były. POnadto oczy mnie bolały od tych okularów. Nie planuję w przyszlości oglądania 3D.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kasandra_85:)
    Wybierz się, wybierz. Zawsze warto samemu wyrobić sobie zdanie. Jeżeli podobały Ci się poprzednie i teraz powinnaś być zadowolona.
    Aneta:)
    Mnie też się najbardziej podobała część pierwsza. Może dlatego,że nie tego spodziewałam się po filmie o piratach i mile mnie zaskoczył. A ponadto zauroczył mnie Jhonny jako Jack Sparrow. I właśnie z jego powodu oglądam kolejne części. I tak już pewnie zostanie.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...