
Oczywiście pragnęłam ją przeczytać przede wszystkim z powodu filmu zrealizowanego na podstawie musicalu Andrew Lloyda Webbera. Od początku zdawałam sobie sprawę, że zarówno musical jak i film nie są wiernym odtworzeniem powieści Gastona Leroux'a, dlatego nie czytałam książki z zamiarem porównania, a jedynie poznania pierwowzoru.
I nie zawiodłam się. Powieść Leroux'a od samego początku trzyma w napięciu. Jest przesyconą tajemnicą i magią opowieścią o wielkiej miłości i poświęceniu. Autor buduje fabułę wokół pięknej i utalentowanej Krystyny Daae. Dziewczyna posiada wielki talent muzyczny, jest obdarzona niesamowitym głosem. Jednak po śmierci ojca,nie jest w stanie wykorzystać maksymalnie swych możliwości, popada w apatię. I nagle pojawia się niespodziewanie na scenie Opery, by oczarować swoim śpiewem dość wybredną publiczność. Co sprawiło, że młoda śpiewaczka w ciągu jednego wieczora podbija serca publiczności, a potem znika? I tu na kartach powieści pojawia się tajemnicza postać, dzięki której właśnie akcja nabiera charakteru niesamowitości, magii i iluzji. Kim jest? Aniołem Muzyki? Głosem? Czy może Upiorem Opery?
Leroux znakomicie buduje portret psychologiczny mężczyzny ukrywającego się przed światem z powodu swej brzydoty, rozgoryczonego życiem, nie potrafiącego do końca odróżnić dobra od zła. Jednocześnie mężczyzny zakochanego, który dla swej miłości jest w stanie zrobić wszystko; nawet zabić.Świadomy swej potwornej brzydoty ukrywa swą twarz przed Krystyną licząc, że dziewczyna pokocha go dla jego wspaniałego głosu. Bo właśnie muzyka jest treścią życia przebywającego w podziemiach Opery Eryka. To poprzez muzykę wyraża swą osobowość, poprzez muzykę odkrywa swą duszę przed ukochaną. To dzięki muzyce jest w stanie zbliżyć się do niej.
Eryk nie jest postacią jednoznaczną. Można go podziwiać, kochać go, współczuć mu i jednocześnie bać się jego nieokiełznanej natury, a nawet czuć do niego odrazę. To właśnie dzięki niemu powieść jest tak porywająca i nieprzewidywalna. Tak zresztą jak jej zakończenie.
Pozostali bohaterowie powieści Leroux'a nie budzą już we mnie takich emocji. Są bardziej przewidywalni. Nie dziwiło mnie, ani nie zaskakiwało zachowanie ani Krystyny, ani zakochanego w niej z wzajemnością Raoula, wicehrabiego de Chagny.
Oprócz głównych bohaterów autor przedstawia też galerię postaci drugoplanowych, z których według mnie na uwagę zasługują obaj nowi dyrektorzy Opery, wprowadzający miejscami swoim zachowaniem elementy humorystyczne, a także tajemnicza postać Persa, człowieka, którego wiele wiąże z ukrywającym się w Operze Upiorem.
Upiór Opery nie jest typową historią romantycznej, ckliwej miłości. Jest to powieść przesycona emocjami, które z wielką siłą targają bohaterami, a przede wszystkim tytułowym Upiorem. Jest to też powieść stawiająca czytelnikowi pytania. Czy miłość może tłumaczyć okrucieństwo? Czy miłość może zniewalać drugiego człowieka? Czy można miłość pomylić z litością? Czy w imię miłości można zapomnieć o podstawowych prawach drugiego człowieka? Czy prawdziwa miłość może być egoistyczna, czy musi się poświęcić?
Czytając powieść Gastona Leroux'a nie zawsze musimy dać odpowiedź na wszystkie pytania. Ale one w nas pozostaną.
I tylko w jednym wypadku mam żal do autora: że napisał tak wciągającą powieść, którą czyta się błyskawicznie i przez to zbyt krótko dane mi było obcować z jej bohaterami.
Ale przecież po przeczytaniu tej powieści można obejrzeć film, czy posłuchać przepięknej muzyki Andrew Lloyda Webbera i jeszcze raz odbyć podróż do Paryża początku XX wieku, jeszcze raz przyjrzeć się wielkiej miłości nieszczęśliwego Eryka do pięknej i utalentowanej Krystyny Daae.
Trochę nie moja działka, ale może przeczytam, bo wygląda nafajną
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że postać Eryka jest ciekawym studium psychologicznym, ale już postaci Christine i Raula moim zdaniem są nudnawe i papierowe. Ja zdecydowanie wolę film Schumachera i musical z muzyką A.L.Webbera. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGuciamal:)
OdpowiedzUsuńJa także kocham musical Webbera i oczywiście film na jego podstawie. Chociaż stanowczo w roli Christine wolę Sarah Brightman. Jej głos mnie urzeka. Także w innych utworach, nie tylko Webbera.
Sarah jest zdecyzdowanie najlepsza, niezastąpiona i poza konkurencją. A płyta Liva Viena jest jedną z moich ulubionych. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńProponuję Sierrę Boggess - niezastąpiona
OdpowiedzUsuń