piątek, 6 maja 2011

Gaston Leroux, Upiór Opery


Dawno już nie pochłonęłam tak szybko czytanej przez siebie książki. Co prawda liczy sobie ona tylko 210 stron, ale nie mogłam się od niej oderwać. 
Oczywiście pragnęłam ją przeczytać przede wszystkim z powodu filmu zrealizowanego na podstawie musicalu Andrew Lloyda Webbera. Od początku zdawałam sobie sprawę, że zarówno musical jak i film nie są wiernym odtworzeniem powieści Gastona Leroux'a, dlatego nie czytałam książki z zamiarem porównania, a jedynie poznania pierwowzoru.

I nie zawiodłam się. Powieść Leroux'a od samego początku trzyma w napięciu. Jest przesyconą tajemnicą i  magią opowieścią o wielkiej miłości i poświęceniu. Autor buduje fabułę wokół pięknej i utalentowanej Krystyny Daae. Dziewczyna posiada wielki talent muzyczny, jest obdarzona niesamowitym głosem. Jednak po śmierci ojca,nie jest w stanie wykorzystać maksymalnie swych możliwości, popada w apatię. I nagle pojawia się niespodziewanie na scenie Opery, by oczarować swoim śpiewem dość wybredną publiczność. Co sprawiło, że młoda śpiewaczka w ciągu jednego wieczora podbija serca publiczności, a potem znika? I tu na kartach powieści pojawia się tajemnicza postać, dzięki której właśnie akcja nabiera charakteru niesamowitości, magii i iluzji. Kim jest? Aniołem Muzyki? Głosem? Czy może Upiorem Opery?
Leroux znakomicie buduje portret psychologiczny mężczyzny ukrywającego się przed światem z powodu swej brzydoty, rozgoryczonego życiem, nie potrafiącego do końca odróżnić dobra od zła. Jednocześnie mężczyzny zakochanego, który dla swej miłości jest w stanie zrobić wszystko; nawet zabić.Świadomy swej potwornej brzydoty  ukrywa swą twarz przed Krystyną licząc, że dziewczyna pokocha go dla jego wspaniałego głosu. Bo właśnie muzyka jest treścią życia przebywającego w podziemiach Opery Eryka. To poprzez muzykę wyraża swą osobowość, poprzez muzykę odkrywa swą duszę przed ukochaną. To dzięki muzyce jest w stanie zbliżyć się do niej. 
Eryk nie jest postacią jednoznaczną. Można go podziwiać, kochać go, współczuć mu i jednocześnie bać się jego nieokiełznanej natury, a nawet czuć do niego odrazę. To właśnie dzięki niemu powieść jest tak porywająca i nieprzewidywalna. Tak zresztą jak jej zakończenie. 
Pozostali bohaterowie powieści Leroux'a nie budzą już we mnie takich emocji. Są bardziej przewidywalni. Nie dziwiło mnie, ani nie zaskakiwało zachowanie ani Krystyny, ani zakochanego w niej z wzajemnością Raoula, wicehrabiego de Chagny.
Oprócz głównych bohaterów autor przedstawia też galerię postaci drugoplanowych, z których według mnie na uwagę zasługują obaj nowi dyrektorzy Opery, wprowadzający miejscami swoim zachowaniem  elementy humorystyczne, a także tajemnicza postać Persa, człowieka, którego wiele wiąże z ukrywającym się w Operze Upiorem.
Upiór Opery nie jest typową historią romantycznej, ckliwej miłości. Jest to powieść przesycona emocjami, które z wielką siłą targają bohaterami, a przede wszystkim tytułowym Upiorem. Jest to też powieść stawiająca czytelnikowi pytania. Czy miłość może tłumaczyć okrucieństwo? Czy miłość może zniewalać drugiego człowieka? Czy można miłość pomylić z litością? Czy w imię miłości można zapomnieć o podstawowych prawach drugiego człowieka? Czy prawdziwa miłość może być egoistyczna, czy musi się poświęcić?
Czytając powieść Gastona Leroux'a nie zawsze musimy dać odpowiedź na wszystkie pytania. Ale one w nas pozostaną. 
I tylko w jednym wypadku mam żal do autora: że napisał tak wciągającą  powieść, którą czyta się błyskawicznie i przez to zbyt krótko dane mi było obcować z jej bohaterami.

Ale przecież po przeczytaniu tej powieści można obejrzeć film, czy posłuchać przepięknej muzyki Andrew Lloyda Webbera i jeszcze raz odbyć podróż do Paryża początku XX wieku, jeszcze raz przyjrzeć się wielkiej miłości nieszczęśliwego Eryka do pięknej i utalentowanej Krystyny Daae.

Moja ocena 6/6 (może z małymi wątpliwościami; gdybym stawiała połówki dałabym 5,5/6)

5 komentarzy:

  1. Trochę nie moja działka, ale może przeczytam, bo wygląda nafajną

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się, że postać Eryka jest ciekawym studium psychologicznym, ale już postaci Christine i Raula moim zdaniem są nudnawe i papierowe. Ja zdecydowanie wolę film Schumachera i musical z muzyką A.L.Webbera. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Guciamal:)
    Ja także kocham musical Webbera i oczywiście film na jego podstawie. Chociaż stanowczo w roli Christine wolę Sarah Brightman. Jej głos mnie urzeka. Także w innych utworach, nie tylko Webbera.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sarah jest zdecyzdowanie najlepsza, niezastąpiona i poza konkurencją. A płyta Liva Viena jest jedną z moich ulubionych. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Proponuję Sierrę Boggess - niezastąpiona

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...