sobota, 30 lipca 2011

Wiesław Myśliwski, Widnokrąg

Widnokrąg to linia pozornego zetknięcia nieba z powierzchnią ziemi. W terenie otwartym kształtem zbliżony jest do okręgu. Im wyżej znajduje się obserwator tym odleglejszy jest jego widnokrąg. 
Takie informacje posiadają już dzieci w szkole podstawowej. 
Ale nie o takim widnokręgu pisze w swojej powieści Myśliwski, jakkolwiek ma on z nim wiele wspólnego. Powieściowy widnokrąg to osobisty widnokrąg człowieka stale poszerzany jego kolejnymi życiowymi doświadczeniami. 

Bohaterem powieści Myśliwskiego jest Piotr, Piotruś. Jest on jednocześnie jej narratorem. Z perspektywy czasu wspomina swoje dzieciństwo i młodość, przypadające  na okres wojny, a potem pierwszych lat komunizmu (właściwie - stalinizmu). Zagłębiając się w karty powieści obserwujemy jak poszerzał się widnokrąg naszego bohatera. Asystujemy przy jego pierwszych doświadczeniach miłości, rozpaczy, cierpienia, pierwszego upojenia alkoholem, odkrywania świata erotyki, a także dwoistości prawdy o ludziach.
Bohater wydobywa z pamięci kolejne ważne i mniej ważne wydarzenia ze swego życia. Często jego pamięć pobudza jakiś drobny przedmiot, myśl, zdarzenie. Nieraz wspomnienia z dzieciństwa i młodości wzajemnie się ze sobą przeplatają, przenikają, owijając się niczym bluszcz wokół jednej osoby, rzeczy czy wydarzenia. Takimi przewodnimi elementami są m. in. tango, Kruczek, cmentarz czy deszcz. 
Powieść czyta się tak jakby słuchało się wspomnień bliskiego nam człowieka, który siedząc naprzeciwko nas swobodnie snuje swoją opowieść. Bo tylko w takich warunkach myśl człowieka szybuje swobodnie; raz wybiega w daleką przeszłość, innym razem sięga do skarbnicy bliższych zdarzeń. I dopiero kiedy tak zaczęłam odbierać Widnokrąg Myśliwskiego, przestało mnie irytować to przeskakiwanie ze wspomnienia na wspomnienie, powracanie do już poruszanego wątku. Bo przyznam, że początkowo taki sposób narracji z lekka mnie drażnił. Wynika to chyba z chęci porządkowania zdarzeń, układania ich chronologicznie. No cóż - tu wychodzi moje "zboczenie" zawodowe. Ale taki stan nie trwał długo. Mniej więcej po przeczytaniu dwóch rozdziałów olśniło mnie, że zupełnie inaczej należy odbierać tę powieść. I wtedy zaczęłam po prostu chłonąć opowieść głównego bohatera. Choć muszę także przyznać, że niektóre historie, jak dla mnie, ciągnęły się zbyt długo i nieraz odczuwałam po prostu znużenie i przesyt. 

Czym zauroczyła mnie ta powieść? Wbrew pozorom pewnej chaotyczności w prowadzeniu wspomnień - przemyślaną kompozycją. Każdy rozdział bowiem skupia się wokół pewnej myśli przewodniej, najczęściej uwidocznionej w tytule. To właśnie ta myśl ogniskuje wokół siebie porozrzucane rąbki wspomnień , łącząc swobodnie lata dzieciństwa z latami wczesnej młodości czy dorosłości narratora. O kunszcie kompozycji świadczy także klamra spinająca snute przez bohatera wspomnienia. Pierwsze zdania powieści ukazują nam Piotra i jego ojca (opis fotografii zrobionej w czasie wojny podczas spaceru) - Piotr ma na sobie marynarskie ubranko, które kupił mu ojciec, i które było wyrazem marzeń o wyjeździe nad morze. Zakończenie jest opisem pobytu Piotra i jego syna Pawła właśnie nad  morzem, nad które nigdy nie dane było się wybrać Piotrowi i jego rodzicom. Tak więc klamrę tę stanowi morze oraz ojciec i syn.

Zachwyca mnie także język i styl Myśliwskiego. Rozbudowane zdania, poetyckie metafory i porównania  świadczące o swobodzie operowania słowem i doskonałości warsztatu pisarskiego autora. Pięknie i swobodnie prowadzona narracja, zmieniająca swój klimat i styl w zależności od osoby - inaczej "wypowiada się" matka, inaczej panny Ponckie, inaczej nauczyciel, inaczej sam bohater. Ta "inność" wynika z różnic temperamentu, wykształcenia, wieku czy osobowości. 
Myśliwski potrafi też w mistrzowski sposób uchwycić mentalność ukazanych na kartach powieści drugo- i trzecioplanowych postaci: rodziny bohatera - typowych przedstawicieli polskiej wsi, mieszkańców Rybitw, przedstawicieli Partii (wielka litera wskazuje wyraźnie na tę jedną, konkretną partię) w okolicznej cukrowni, kolegów - gimnazjalistów. 

Wszystko to sprawia, że kolejną powieść Myśliwskiego czytałam z wielką przyjemnością. I jak widać nie tylko ja doceniłam jej kunszt i artyzm. Dopiero po jej przeczytaniu dopatrzyłam się, że zdobyła ona w 1997 roku Nagrodę Literacką Nike. Co ciekawe właśnie w tym roku nagrodę tę przyznano po raz pierwszy. Kolejną ciekawostką jest fakt, że Myśliwski był dwukrotnie nominowany do tej prestiżowej nagrody i dwukrotnie też został nagrodzony (po raz drugi w 2007 roku za Traktat o łuskaniu fasoli). To chyba o czymś świadczy! Prawda?

Żeby nie przedłużać. Kolejna powieść Myśliwskiego i kolejny strzał w dziesiątkę. Teraz będę polować na..... Kamień na kamieniu, a może na nagrodzony Traktat o łuskaniu fasoli  a może na ....

Moja ocena 5/6

A na zakończenie trochę tego morza, o którym marzył Piotr i jego rodzice i nad które ostatecznie  pojechał wraz ze swoim synem.

15 komentarzy:

  1. "Widnokrąg" czytałam z wypiekami na twarzy. Zaczarował mnie język Myśliwskiego, opowiadana przez niego historia, unosząca się z kart powieści metafizyczność. Czułam się dokładnie tak jak napisałaś - jakbym słuchała czyjejś opowieści, gawędy starszego człowieka. Co ciekawe we wszystkich dotąd przeze mnie przeczytanych powieściach Wiesława Myśliwskiego pojawia się motyw swobodnej opowieści prowadzonej przez głównego bohatera.

    Trudno mi ocenić, która z powieści tego autora była najlepsza. Każda bowiem podobała mi się w innym wymiarze, w każdej zachwycił mnie zupełnie inny element. Mogę Ci zatem tylko polecić "Traktat o łuskaniu fasoli" oraz "Kamień na kamieniu", jako świetny dowód na to, iż polska literatura współczesna ma się doskonale!

    OdpowiedzUsuń
  2. Claudette:)
    "Widnokrąg" to dopiero druga powieść Myśliwskiego, ale też czuję się zaczarowaną przez autora. Chociaż "Nagi sad" zdecydowanie bardziej mnie oczarował. A tak swoją drogą ciekawa jestem ile tak naprawdę lat ma Piotr, kiedy opowiada swoja historię. Nie jest to może tak bardzo ważne z punktu widzenia całości, ale mnie dręczy babska ciekawość.
    Dziękuję za podpowiedzi, ale tak naprawdę zamierzam sięgnąć z czasem po wszystkie jego powieści.
    Życzę miłej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
  3. To już kolejny wpis na bloogu (twoim i na innych) dotyczący prozy Myśliwskiego. Zaczyna mnie coraz bardziej intrygować, bo wszystkie czytane dotąd opinie są pozytywne, żeby nie powiedzieć entuzjastyczne. Muszę w końcu i ja sięgnąć. Dopisuję do listy nie książkę, a nazwisko. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię prozę Myśliwskiego, dlatego z nieukrywaną przyjemnością przeczytam tę książkę. "Nagi sad" tego autora bardzo mi przypadł do gustu a teraz szykuje się kolejna lektura.
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham Myśliwskiego. "Widnokrąg" jest najbardziej autobiograficzną powieścią, dlatego wędruję po Sandomierzu z aparatem i dokumentuję sobie ślady - gimnazjum, Rybitwy, cmentarz... A "Traktat o łuskaniu fasoli" jest rewelacyjny, każde zdanie warte zapisania. Lektury z najwyższej półki.:)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja dopiszę do listy, bo jeszcze nie czytałam, choć wiele słyszałam, a teraz moja motywacja wzrosła :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Myśliwskiego. Jest to jeden z najgenialniejszych pisarzy. Każde zetknięcie z jego twórczością, to święto dla oczu i duszy. Szkoda, że tak mało pisze. / Ramona

    OdpowiedzUsuń
  8. Sama nie wiem, muszę się porządnie zastanowić:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba czas sięgnąć po Myśliwskiego. Tyle już czytałam dobrego o tym autorze, a jeszcze nie miałam okazji przeczytać nic.

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja widziałam w antykwariacie i nie wzięłam :( W sierpniu pewnie nie dam już rady, ale może na wrzesień uda mi się zorganizować i kolejną książkę Myśliwskiego, i czas na nią. A może się jakoś umówimy co do tytułu? Zawsze razem będzie raźniej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Guciamal:)
    Myślę, że warto zapoznać się z jego twórczością. Ja miałam z początku mieszane uczucia, bardzo się bałam, że mnie zanudzi. A też czytałam wcześniej wiele pozytywnych opinii. I jak wreszcie sięgnęłam po jego powieści, to wpadłam jak przysłowiowa "śliwka w kompot".
    Mam nadzieję, że i Ty na nim się nie zawiedziesz.

    Kasandra_85:)
    Ciekawe co teraz zamierzasz czytać. Ja jeszcze się waham. Zresztą chcę trochę poczekać, żeby zbyt szybko nie przeczytać wszystkiego co napisał. Takim literackim rarytasem należy się delektować.

    Książkowiec:)
    O proszę. Dziękuję za wiadomość. Ja jakoś nie mogłam odgadnąć o jakim mieście pisze. W Sandomierzu jeszcze nie byłam więc wszystko przede mną. I także nie wiedziałam, że można odczytać tę powieść jako w pewnym sensie autobiograficzną. Człowiek przez całe życie się uczy - to niezaprzeczalna prawda.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bibliofilka:)
    Ja też długo dochodziłam do Myśliwskiego, ale jak go odkryłam to stwierdziłam, że warto zapoznać się bliżej z jego wspaniałą prozą.

    Ramona:)
    Jeżeli mogę wypowiedzieć swoje zdanie po przeczytaniu jedynie dwóch jego powieści, to ośmielę się z Tobą zgodzić, że to rzeczywiście "święto dla oczu i duszy".

    Maruda007:)
    Ja też się zastanawiałam, a zmobilizował mnie Klub Czytelniczy na blogu Czytanki Anki. I nie żałuję.

    Alannada:)
    Nie namawiam.

    Rajzarogiem:)
    Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz i też dołączysz do grona wielbicieli jego twórczości.

    Viv:)
    To nawet niezły pomysł. Ja coraz bardziej skłaniam się ku "Traktatowi o łuskaniu fasoli" ale tym razem chyba kupię na własność. I na pewno nie zamierzam czytać przed wrześniem, a może nawet w październiku. Lubię się delektować tym, co sprawia mi przyjemność. A jak byłaby Twoja propozycja tytułu? Jestem otwarta na każdą (oprócz tych przeczytanych oczywiście).

    OdpowiedzUsuń
  13. Założyłam już, że nie "Nagi sad", skoro obie przeczytałyśmy, i nie "Widnokrąg" - skoro jesteś właśnie po lekturze :)
    W antykwariatach widziałam i "Kamień na kamieniu", i "Traktat..." właśnie, i rozważałam jeden z tych tytułów. Możemy się umówić na "Traktat..." i na październik. A może ktoś jeszcze się przyłączy? :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zgadzam się na październik i może być "Traktat...". Mam nadzieję, ze uda mi się do tego czasu gdzieś ją "nabyć drogą kupna". Marzy mi się wydanie Znaku. Jest bardzo urokliwe. I mam w tym wydaniu "Nagi sad". Tylko nie wiem czy to wydanie można spotkać w antykwariacie. Ale to już mój problem.

    I podoba mi się pomysł, aby dołączyli do tego wspólnego czytania inni chętni.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...